Bożena Keff Nie jest gotowy Czwarta panna Brönte Kiedy wracam z plaży do tego domu na wzgórzu gdzie wynajmuję pokój, więc kiedy idę lasem pod górę, tak mnie niepokoi szybkość z jaką wszystko ciemnieje, że przyspieszam, żeby ją wyprzedzić i wtedy też ona czwarta panna Brönte (czwarta z tych piszących) coraz szybciej wspina się na wrzosowisko; tak gwałtownie się ściemnia, serce jej się tłucze z obawy że ją wchłonie ta równomiernie kładąca się szarość, zatopi bez śladu w garści trzyma brzeg mokrej od rosy sukni i płóciennej halki — aż staje przed domem z jasnego kamienia, w oknach zbawcze światło nie wie, że tam mieszka młody wydawca z Yorkshire; O, tak, on mówi, wydam, wszystko wydam; ona się przy nim czuje jakby się wydostała z gmatwaniny kosmicznych i ludzkich przypadków, on — jak odnaleziony; spędzają trzy oniemiałe dni, a potem latami żyją w radosnym zdziwieniu; *Drzewa zamknęły za nimi gałęzie i zostali w lesie* mieszkają w szałasie z psem, który nie szczeka, żeby nie zakłócać ciszy gdy dwa nasłuchiwania słyszą się nawzajem; przyjaciółko, mówi, w dzień i w nocy płyń pod płonącym żaglem; przyjacielu, powiada, w dzień i w nocy oczekuj mnie, płynę — W wiele lat później od dawna samotna panna Brönte autorka powieści oraz poematów zza okna restauracji, w której je pizzę z pieczarkami obserwuje ulicę Londynu; tyle powozów, spieszą gdzieś posłańcy uwija się gazeciarz, blask gazowych latarni miękko odbija od matowego półmroku wieczoru, na piętrach okna przyćmione jak chińskie lampiony, jeszcze wyżej niebo — zaskakująco jasne ponad mrokami ulicy; odwieczna pora niepokoju oswojona w mieście — a jednak od razu dostrzega go, widzi jak się wyłania spomiędzy żywych, z powietrza, z ruchu: całkowicie nieobecny, jakby z najgłębszego bezwładu tego świata, z dna; nie było nic wspólnego między nim a tym dniem z jego wczesnojesienną pogodą z zacisznymi bladożółtymi sferami tworzonymi przez światło i liście i sucho-gorzkim, odrobinę mglistym zapachem nic wspólnego z nocą, kiedy się jej śni; — *Dla ciebie przebyłem oceany czasu* — powiedziałby z uwagą patrząc ponad kobaltowym szkłem okularów które filtrują światło żywych; Tristan, duch wspólnika; o, jakie ubóstwo, jaka nędza, nie jest nawet upiorem niczego nie przebył, nie ma go, nie może nie jest panem swojego nieistnienia odwrotnie odwrotnie; i kiedy drzewa zamknęły za nią gałęzie i została w lesie bez latarń, które dają blask dojścia tej porze odejścia, panna Brönte rzuciła się przed siebie, biegła i biegła drąc suknię okrzaki; tak szybko się ściemnia i serce jej się tłucze ta równo kładąca się ciemność wchłonie ją, zatopi — aż dobiegła do murowanego domu, zbawcze światło w oknie nie wie, że tam mieszka dobra kobieta, podobnie jak ona pisarka pani Eliza Orzeszko. Drzwi się za nimi zamknęły i spędziły trzy wspaniałe dni panna Brönte opowiedziała starszej (to znaczy: młodszej) pisarce że nie rozumie, dlaczego stan idealny także ulega entropii, logika uczy inaczej, a potem rodzą się upiory (albo tylko duchy) które się jednak kocha. — To wszystko z nadmiaru — powiada pani Eliza. — Raczej z niedomiaru — mówi panna Brönte — z niedostatku wyobraźni stwórcy, natury albo ewolucji niedostosowanych w ogóle do umysłu człowieka. W swoim towarzystwie odnajdują spokój i pewne duchowo-zmysłowe doznania, o których napiszą za sto lat mniej więcej. Obie tworzą, wieczorami wychodzą nad rzekę patrzeć jak za jej trzecim zakrętem ginie słońce, dla obu ojczyste. — Chcę zostać — mówi panna Brönte. — Chcę być z tobą, Elizo. — Niestety, przyjaciółko — powiada pani Orzeszko i gładzi jej ciemne loki (czy mówiłam, że ma ciemne loki? ) — to słońce, na które patrzymy zaszło jakieś sto lat temu i ja także jestem już *miniona*. Cóż tu pomoże rozpacz, wobec faktów można sobie rozpaczać; idzie jednak o to, że ona nie rozumie w ogóle, jak jest możliwa przeszłość, w zasadzie nie wierzy w istnienie ludzi żyjących dawniej niż przed narodzeniem jej własnych rodziców, dalej pustka — nie w sensie faktów, bo to da się pojąć, ale *aktualności*, trwania; bo jak jest możliwy 16 sierpnia sprzed stu lat, nie sam dzień, ale jego aktualność? Tamten wschód słońca, światło na kołdrze Elizy jej woda w misce, ucisk jej gorsetu i świeżo wyprasowana bielizna pachnąca gorącym metalem żelazka, popołudniowy ból głowy, przyjemność pisania, ciągnięcia liter po gładkim papierze, taki ruch ręki przy w, a taki przy e, a nie fakt polegający na tym, co jest zapisane; jak to jest możliwe gdzie to jest jak znika — — Czy jestem upiorem — pyta panna Brönte — czy sama nawiedzam przestrzenie własnej wieczności, jak duch; ciągle przebywam oceany czasu ale z nich się nie można przedostać na jakiś ląd — * Z okna pokoju widzę teraz morze, oddycha spokojnie nad nim całe miasto obłoków: granaty grafity wrzosy róże żółcie i wielka pręga słońca po wodzie; jest 17 sierpnia 2010, na imię mam Marta i aktualnie jest jeszcze niedziela — wrzesień 1998 Podziękowania dla Josepha Bediera, autora Tristana i Izoldy, oraz dla Francisa Forda Coppoli, reżysera filmu Dracula wg Brama Stokera. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/keff-czwarta-panna-bronte. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bożena Keff, Nie jest gotowy, OPEN Wydawnictwo Naukowe i Literackie, Warszawa 2000. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Paweł Kozioł, Jan Szejko.