Spis treści

      Jerzy JarniewiczPrzedwiośnie

      1
      Pod nimi miasto obłapuje horyzont. A tu łagodność
      wzgórza wyrasta ponad charkot zabłoconych quadów
      i prowadzi ich skrycie poza zasięgiem sieci. Z Hecą u nogi.
      Wchodzi w krew ta skradziona wspólność, spacer
      5
      wskroś linii wyznaczonych przez rozmyte drogi
      i przełamaną geometrię pól. Dziś jeszcze nie,
      ale za chwilę ten świat zacznie się grodzić. Heca
      nie trzyma się nogi. Lekceważy quady i gwizdy,
      przybiega po czasie. Na ścieżce błoto,
      10
      przejściowe jak kaszel, ściele się do stóp, a glina
      lepi się do podeszew. Tak fatalnie dobranych na ten
      przedwczesny coming-out. Na wzgórzu ponad miastem,
      są nadzy jak na dłoni. Muszą psu zmienić imię.
      Nazwać miasto inicjałem. Ścieżkę zatrzymać, zawrócić,
      15
      puścić w las.