Lange, Antoni
[Powieści fantastyczne] Przedmowa
Kozioł, Paweł
Niedziałkowska, Marta
Fundacja Nowoczesna Polska
Romantyzm
Epika
Opowiadanie
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Śląską z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BŚ.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/powiesci-fantastyczne-przedmowa
http://www.sbc.org.pl/dlibra/doccontent?id=24436
E. T. A. Hoffmann, Powieści fantastyczne, T. II, red. Jan Lorentowicz, oprac. Antoni Lange, nakł. i druk Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów, Skł. gł. w Księgarni E. Wendego i S-ki, H. Altenberg, Warszawa [ca 1913]
Domena publiczna - Antoni Lange zm. 1929
2000
xml
text
text
2011-06-27
polhttp://redakcja.wolnelektury.pl/media/dynamic/cover/image/984.jpg
untitled, mariaaantonina@Flickr, CC BY-SA 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/984
Antoni Lange
Powieści fantastyczne
Przedmowa
Doprowadzenie ortografii i interpunkcji do formy współczesnej; rozszerzenie skrótów (b., p.t., tzw., końcówka str. w niemieckim ...strasse); Wykasowanie kilku zbędnych myślników; w konstrukcjach typu ,,był nieszczęśliwym" narzędnik zastąpiony przez mianownik; wcale dobrze -> całkiem dobrze
Do najmniej uprawianych u nas w literaturze dziedzin należy fantastyczność.
Henryk Rewuski w pewnej serii traktuje
historie o duchach, ale po prostu jako bajki dla starych dzieci; Jan Potocki swą
bardzo bujną opowieść Rękopis znaleziony w Saragossie, pełną dziwnych przygód, zakrojonych na arabski sposób, kończy racjonalistycznym wykładem, który
wszystkie czarnoksięstwa opowiadania
tłumaczy w sposób naturalny; Bohdan
Dziekoński, najbardziej skłonny do fantastyczności, występuje jako okultysta, nie
zaś jako marzyciel i wizjoner, odczuwający tajemnicze analogie zjawisk --- niezależnie od doktryny.
Stworzyć świat nowy, barwniejszy od
rzeczywistości, a jednak rzeczywisty jako
marzenie, jako wizja, jako opętanie duszy --- oto jest motyw istotny literatury
fantastycznej. Nie jest ona ani dydaktyczna, ani symboliczna, ani alegoryczna:
to kraina odmienna, choć styczna do czystej fantasmagoriifantasmagoria --- iluzja, fantastyczne obrazy, wizje, również wymieszanie jawy i snu.. W świecie wyobraźni
jest pewna prawda o kolorycie specjalnym --- prawda psychologiczna. Czasami,
jak u Edgara Allana Poe, fantastyczność przybiera cechy, rzekłbyś, matematyki; czasami
kaprys nieskończony, bezustanne poszukiwanie rozmaitości, samoironia, wreszcie
wprost igraszka --- kieruje fantastą; rzeczywistość go nie zadowala, na tle rzeczywistości codziennej tworzy on inną, niekoniecznie doskonalszą i wyższą,
ale odmienną, szczególną, barwniejszą;
w tragiczności --- tragiczniejszą, w radości --- radośniejszą; prawa natury są przestawione albo raczej ulegają jakimś wyższym, poza naturą bytującym, prawom:
bezład pozorny zdarzeń, które się ukazują oku fantastyka, ma w sobie utajoną logikę, że tak powiemy, innej płaszczyzny.
Takim fantastykiem był Ernest Teodor
AmadeuszErnest Teodor Amadeusz --- właściwie trzecie imię Hoffmanna brzmiało Wilhelm, ale w późniejszych latach przybrał on sobie, ku czci Mozarta, imię Amadeusz. Hoffmann (1776--1822), pisarz niemiecki, największy fantasta z fantastów; nawet w owym okresie romantycznym, kiedy to w Niemczech żyli i pisali: Jean Paul, Tieck, Novalis i inni tego
typu autorzy --- odznaczał się najbujniejszą pomysłowością i kolorowością fantazji.
E. T. A. Hoffmann urodził się w Królewcu
w roku 1776 dnia 24 stycznia. Ojciec jego był
sądownikiem i niezbyt dobrze żył ze swą
żoną, córką Doerfera, kobietą chorą, choć
nader zacną. Rodzice rychło się rozeszli,
zwłaszcza gdy ojciec otrzymał stanowisko w Insterburgu (Instruciu) i przeniósł
się do tego miasta. Matka z dzieckiem pozostała w Królewcu. Brat jej, również sądownik, mieszkał z nią razem i pierwszy zajmował się wychowaniem dziecka.
Był to pedantyczny dziwak, który niemało tyranizował chłopca, ale za to uczył go
początków muzyki, co bardzo wpłynęło
na rozwój jego talentu. Pociechą dość
smutnych pierwszych lat życia Hoffmanna
była jego ciotka, osoba stosunkowo
młoda, pełna dobrego humoru --- oraz brat
jego babki, stary justycjariuszjustycjariusz (daw.) --- oprawca, urzędnik powołany do ścigania, przeprowadzenia śledztwa i sądzenia zawodowych złodziei oraz rabujących na drogach. Vötöry,
którego Hoffmann później odmalował
w powieści Majorat. Dziad ten był, jak
to widać z nazwiska, pochodzenia węgierskiego --- i w ten sposób Hoffmann, jak
większość ludzi wybitnych, nie był czystej krwi jednorasowej: był pół-Niemcem,
pół-Węgrem.
W ósmym roku życia zaczął chodzić do
szkoły, której rektorem był Wannowski,
mąż uczony, a którego Immanuel Kant zaszczycał swą przyjaźnią. Hoffmann początkowo nie należał do najlepszych uczniów, zwłaszcza łacina i greka szły mu nieszczególnie; chętnie natomiast oddawał
się muzyce, której go uczył organista
Podbielski oraz malarstwu, w czym mistrzował mu niezgorszy malarz królewiecki Seeman. Tu w szkole znalazł również
przyjaciela: był to nieco starszy młodzieniec, Teodor Hippel, który później został
towarzyszem ministra von Hardenberga
i nieraz w ciężkich okazjach ratował
Hoffmanna. Jeszcze w szkole będąc, dopomagał Ernestowi w nauce języków klasycznych. Z innych kolegów godni uwagi:
Faber --- muzyk oraz malarz, Matuszewski, później emigrant w Paryżu.
FilozofW roku 1793 wstąpił Hoffmann za poradą
rodziny na fakultet prawny, co go straszliwie nudziło; słuchał też Kanta, ale
wyznawał, że nic go nie rozumie. Próbował pisać powieści, romanse awanturnicze, jak Cornaro (w 3 tomach) lub
Der Geheimnissvolle, które zaginęły. Na
te czasy przypadła pierwsza jego miłość
--- do zamężnej uczennicy swej, Kory Hatt, co stanowiło dramat jego życia aż
do małżeństwa w roku 1802.
Te wspomnienia rodzinnego miasta znajdujemy później w jego opowieściach, na przykład
miłość do Kory w Nocy Św. Sylwestra
itd. --- Jako tzw. auskultator sądowyauskultator sądowy --- praktykant sądowy.
pojechał do drugiego brata swej matki,
Doerfera w Głogowie, na praktykę sądowniczą. Dom tego urzędnika w małym, cichym mieście stanowił oazę życia umysłowego i artystycznego: zamiłowanie literatury i muzyki kwitło tu w pełni; --- tu
Hoffmann miał okazję rozwinąć zwłaszcza swój talent muzyczny i nawet zaczął układać pierwsze kompozycje. Jednocześnie dużo pracował nad malarstwem;
ponieważ miał w sobie pewien zmysł ironii
--- nęciła go karykatura na wzór Hogartha lub znów fantasmagorie Jakuba Callota. Ten ostatni rysownik oddziałał bardzo silnie na wyobraźnię Hoffmanna i pierwsze swoje utwory literackie Hoffman określał jako Fantasiestűcke in Callot's Manier.
W czasie swego pobytu w Głogowie
młody jurysta odbył podróż do Drezna
i do Pyrmont, gdzie w domu gry stracił
znaczną sumę; w opowiadaniu Szczęście w grze zachowało się wspomnienie tej podróży. W roku 1798 pierwszy raz
był w Berlinie, gdzie zdał egzamin asesorski i gdzie się spotkał z Hippelem. --- Po czym wyznaczono go do służby w nowo nabytych terytoriach pruskich, mianowicie w Poznaniu. Tu Hoffmann, dzięki swoim talentom i dowcipowi, stał się ulubieńcem towarzystwa. Miał też niemało stosunków w domach polskich; zwłaszcza
zbliżył się z rodziną Trzcińskich. W roku
1802, w kwietniu poślubił Marię Teklę
Michalinę Trzcińska, której nazwisko
przełożył na niemiecki: Rörer; i krewni
jej też się przezwali Rörer-Trzynsky.
Z opowiadań żony swej ułożył nowelę:
Das Gelűbde (Ślub).
Na balu maskowym w roku 1803 Hoffmann
wypuścił cały szereg bardzo zabawnych karykatur, ośmieszających różne osobistości miasta Poznania, między innymi zaś ówczesnego gubernatora, generała von Zastrow. Ponieważ tajemnica autorstwa tych
karykatur rychło się wydała --- rząd miejscowy postanowił ukarać Hoffmanna
i przeniósł go na gorsze stanowisko, do
Płocka. Brak towarzystwa całkiem dobrze
oddziałał na młodego artystę, który jeszcze nie wybrał sobie zawodu.
W Płocku Hoffmann głównie uprawiał
muzykę; mianowicie dla sąsiedniego opactwa (w Czerwińsku?) komponował msze,
oratoria, sonaty. Dzieła te są dziś nieznane; ponieważ jednak archiwum opactwa
Czerwińskiego znajduje się w bibliotece
Zamoyskich w Warszawie, możliwym jest,
że te dzieła muzyczne spoczywają tam
pośród innych pamiątek i byłoby to wdzięczne zadanie dla którego z naszych artystów--muzyków wydobyć te utwory z pyłu zapomnienia.
W roku 1804, z tytułem radcy Hoffmann
z żoną i małą córeczką oraz dwunastoletnią kuzynką z Poznania (później żoną Łęczyckiego?) przybył do Warszawy,
przydzielony do komisji rządowej. Warszawa uczyniła na Hoffmannie kolosalne
wrażenie, jako pełne ruchu i ożywienia,
piękne i bogate miasto stołeczne. Referendarz komisji rządowej, zwierzchnik
Hoffmanna, Hitzig, okazał się dla niego
bardzo życzliwy: otworzył mu swoją bibliotekę i popierał różne jego dążenia, głównie zaś zamiar stworzenia w Warszawie
Towarzystwa Muzycznego. Początkowo mieściło się w pałacu Ogińskich, później jednakże przeniesiono je do
pałacu Mniszków, gdzie Hoffmann sam
ornamentował sale al frescoal fresco --- technika malarstwa polegająca na nanoszeniu farby na wciąż wilgotny tynk; fresk.. Dnia 3 sierpnia
roku 1806 Warszawa, dzięki Hoffmannowi,
pierwszy raz usłyszała dzieła Glucka,
Mozarta, Haydna, Cherubiniego.
Niedługo jednakże trwało panowanie
pruskie w Warszawie. Wkrótce po bitwie
pod Jeną wkroczyła do Warszawy armia francuska, z księciem Józefem i Wybickim
na czele. Imieniem cesarza Napoleona
rząd pruski został rozwiązany. Założono Księstwo Warszawskie. Sądy oddane zostały w ręce polskie. Urzędnicy pruscy
musieli kraj opuścić. Hoffmann jednakże
tak polubił Warszawę, że jeszcze w niej
pozostał; póki miał pieniądze (z indemnizacjiindemnizacja --- tu: odszkodowanie. francuskiej), siedział w stolicy:
oglądał rewie napoleońskie, śpiewał u Bernardynów, dalej pracował nad Towarzystwem
Muzycznym.
W końcu jednak doszedł do ostatecznej
nędzy --- skorzystał więc z okazji, że
Francuzi wysyłali pod eskortą swego wojska pruski skarb i wraz z tą ekspedycją
udał się do Poznania, a potem do Berlina.
Rodzina jego przedtem już była w Poznaniu, ale zwolniony z etatu Hoffmann nie
miał środków utrzymania. Okres berliński z roku 1807 był najbardziej nieszczęśliwy w jego życiu.
Raz nawet zmuszony był przyjąć pięć
talarów zapomogi w towarzystwie ,,dla
królewskich urzędników rządowych w Poznaniu i Warszawie". Nadto ówczesny
Allgemeiner Anzeiger der Deutschen (urzędowy) ogłosił liryczne Wezwanie
do przyjaciół ludzkości z powodu surowego położenia urzędników niemieckich
w Warszawie.
Ostatecznie Hoffmann znalazł posadę
dyrektora orkiestry w teatrze w Bydgoszczy. Pensji miał 30 florenów miesięcznie,
ale i tę wypłacano mu nieregularnie. Wówczas jednak po raz pierwszy zaczął drukować swoje utwory muzyczne; nadto wydał album kolorowy pod tytułem Wojsko polskie.
Uzyskał w mieście liczne lekcje śpiewu.
Skomponował Requiem i Miserere. Pisywał do Leipziger Musik-Zeitung oraz do
Elegante Welt. W roku 1810 umarła mu córka, a prawie jednocześnie umarł jego wuj,
Otto Doerfer z Królewca, po którym
otrzymał 500 talarów. Na roku 1812 przypada początek jego działalności literackiej.
Były to głównie studia muzyczne lub
opowiadania na tle muzycznym (Kawaler
Gluck, Don Juan, Kreisleriana itd. ). Rzeczy te wraz z innemi wyszły później pod
ogólnym tytułem: Fantasiestűcke in Callot's Manier. Blatter aus dem Tagebuche
eines reisenden Enthusiasten --- z przedmową Jean Paula Richtera.
Odtąd, ciągle jeszcze pracując jako dyrektor muzyki i kompozytorpracując jako dyrektor muzyki i kompozytor --- Griesebach zaznacza, że w ciągu maja,
czerwca i lipca 1808 r. Hoffmann ułożył Canzoni
per quatro voci alla capella, a mianowicie 1) Ave
maris Stella w F dur, 2) De profundis clamavi
w E moll, 3) Gloria patri w C dur, 4) Salve redemptor w A moll, 5) O Sanctissima w F dur,
6) Salve regina w D moll., przeważnie jednak poświęcał się literaturze. Do
dzieł muzycznych bardzo ważnych Hoffmanna należy opera Undine według poematu de la Motte Fouque; opera ta miała
średnie powodzenie, ale kilka lat temu
wznowiona --- obudziła wielkie zainteresowanie: Hoffmann okazał się tu niezrozumianym poprzednikiem Ryszarda Wagnera. Opuściwszy Bydgoszcz, Hoffman przeniósł się do Drezna i Lipska, które miały
wspólny teatr pod dyrekcją Secondy.
Z owych czasów pochodzi ciekawy opis
oblężenia Drezna przez armię francuską.
Tu były napisane Złoty garnek, Magnetyzer, Automaty, Prinzessin Blandina
i inne nowele --- wreszcie pierwsza większa
powieść: Eliksiry diabelskie.
Opuściwszy Saksonię, Hoffmann przeniósł się do Berlina (1814), gdzie Hitzig
otworzył księgarnię. Tu --- na przemiany
już to zamożny, już w nędzy --- Hoffmann
zaczął się oddawać pijaństwu; alkohol
z wolna go przeżerał. Otrzymał zresztą posadę rządową, jednakże wieczory i noce
przepędzał głównie po szynkowniach i winiarniach. W Berlinie stworzył sobie
Hoffmann kółko przyjaciół, do którego należał księgarz Hitzig, de la Motte Fouque,
Chamisso, Contessa, Tieck, aktor Devrient i inni. Tu powstawały różne projekty
literackie, jak na przykład wydanie zbiorowej książki dla dzieci, którą ułożyli razem de la
Motte Fouque, Contessa i Hoffmann. Ten
ostatni dał tu śliczną powiastkę pod tytułem Mysi król i dziadek do orzechów, którą Aleksander Dumas (ojciec) przerobił na francuski. Ponieważ kółko to zebrało się po raz pierwszy w winiarni u zbiegu Charlottenstrasse
i Französischestrasse (Lutter i Wegener) dnia 14
listopada, w dzień św. Serapiona --- członkowie klubu nazwali się Serapionsbrüder.
Mieli oni za obowiązek opowiadać sobie
rozmaite historie. Nadto Hoffmann malował i z kartonu wycinał różne figurki, występujące w tych opowiadaniach.
Zaznaczę tu mimochodem, że Hoffmann,
jak w ogóle romantycy niemieccy, był zupełnie obojętny w rzeczach politycznych.
Mimo to w roku 1815 wypuścił broszurę bezimienną pod tytułem Der Dey von Elba in Paris,
o ucieczce Napoleona z Elby; broszura ta
jednak zaginęła tak, że dotąd jej nie odnaleziono i nie przedrukowano.
W winiarni Luttera i Wegenera powstał
cały szereg opowiadań, znanych pod ogólnym tytułem: Serapionsbrüder. Tu należą tzw. Nachtstűcke, Majorat, Ślub, Człowiek z Piasku, Meister Floh, Prinzessin
Brambilla, Klein Zaches, wreszcie długa
powieść Kater Murr itd.
W roku 1821 Hoffmann był pełny najlepszych nadziei, ale w 1822 rozchorował
się śmiertelnie; skutkiem życia bezładnego i nadużyć alkoholicznych nastąpiło
wycieńczenie organizmu i paraliż niemal
całkowity.
Jakiś czas jeszcze humor i fantazja mu
dopisywały: dyktując, ułożył kilka ostatnich fragmentów, jak Narożne okno, Wyzdrowienie oraz krótki urywek Naiwność.
Kilka opowiadań, jak Neueste Schicksale
eines abenteuerlichen Mannes oraz Der
Feind --- pozostało niewykończonych.
Umarł w Berlinie dnia 25 czerwca 1822 roku.
Na grobowcu jego, który mu wystawili
przyjaciele, zaznaczono, że był znakomity jako pisarz, jako muzyk, jako malarz.
Istotnie we wszystkich tych trzech kierunkach wykazał Hoffman talent niepospolity, ale najświetniejszy był w opowiadaniu fantastycznym; chociaż miał w tym
rodzaju poprzedników, to jednak sam
w tym typie stworzył własny odcień fantasmagorii, która słusznie zowie się
hoffmannowską.
Francuzi, bardzo wrażliwi na piękno literackie, pierwsi wcześniej niż sami Niemcy ocenili wartość Hoffmanna, który należy do tak zwanych auteurs francisés, to jest choć
cudzoziemców, zaliczonych jednak do literatury francuskiej. --- Zachwycał się nim
Alfred de Musset, G. de Nerval, Teofil
Gautier, Honoré Balzac, George Sand,
Baudelaire i inni. Tłumaczyli go różni,
a między innymi Aleksander Dumas (ojciec)
przerobił jego Dziadka do orzechów. Również bardzo upowszechniony jest Hoffmann we
Włoszech, a na język angielski tłumaczył
go nie byle kto, bo Thomas Carlyle.
Po polsku Hoffmann mało jest znany
dotychczas; brak zmysłu fantastyczności
sprawił, że pierwszy zbiór tłumaczeń tego
autora, wydany pod tytułem Powieści E. T. A.
Hoffmanna, tłum. z oryg. M Er. Wereszczyński, Warszawa, nakład H. Natansona, 1859 --- zawiera właśnie te utwory, w których, mimo piękność, istota
hoffmannowskiego talentu --- fantastyczność --- występuje słabiej. (Dola graczy, Fermata, Signor Formica, Doża
i Dogaressa). Dopiero w Kłosach
(1867) drukuje Józef Pracki przekład
Majoratu, a Felicjan Faleński przekład
noweli Sandmann pod tytułem Człowiek w piasku. Przed kilku laty wyszły w Bibliotece
Dzieł Wyborowych Diable Eliksiry,
a w Bibliotece Złoczowskiej tomik zawierający Pannę de Scudery oraz Kopalnie
Faluńskie. Wreszcie wydany został Złoty Garnek w przekładzie J. Kleczyńskiego (1907). Kilkakrotnie też wychodziła
Historia Dziadka do orzechów jako arcydzieło literatury dla dzieci.
W niniejszym zbiorku korzystamy z niektórych dawnych tłumaczeń; pozostałe
są naszego pióra.
Antoni Lange