Spis treści

    1. Drwina: 1
    2. Duma: 1
    3. Krew: 1
    4. Podstęp: 1
    5. Zakład: 1
    6. Zwierzęta: 1
    7. Śmiech: 1
    8. Śmierć: 1

    Jacob i Wilhelm GrimmZając i jeżtłum. Bolesław Londyński

    1

    Powiastka ta wydać się może trochę nieprawdopodobną, a jednak jest prawdziwą, a mój dziadek, któremu ją zawdzięczam, zwykł był mawiać, jeżeli coś opowiadał z przejęciem:

    2

    — Prawdziwą musi być, mój drogi, bo inaczej nie mógłbym wam jej powtarzać.

    3

    A rzecz się miała tak:

    4

    W pewien świąteczny poranek jesienią stał jeż przed wrotami swojego domku, ręce założył jedną na drugiej, przyglądał się figlom porannego wiatru i pośpiewywał sobie piosenkę. Ale przyszło mu na myśl, że mógłby przejść się nieco po polu i przyjrzeć się zarazem, co też dzieje się z jego rzepą. I oto odwrócił się, drzwi domku zamknął i puścił się w drogę na pole.

    5

    DumaOdszedł jeszcze niedaleko, gdy mu się trafia zając. Jeż powitał go przyjaźnie: „Dzień dobry”! Ale zając był bardzo dumnym panem, na pozdrowienie nie odpowiedział, lecz tylko poruszył nosem i zapytał:

    6

    — Cóżeś tak wcześnie wybrał się w pole?

    7

    — Idę na przechadzkę — odparł jeż. Śmiech, Drwina— Na przechadzkę? zaśmiał się drwiąco zając. — Sądziłem, że mógłbyś swych krzywych nóg używać do czegoś lepszego.

    8

    Słowa te uraziły jeża niesłychanie, dlatego też odrzekł:

    9

    — Widocznie ci się zdaje, że swymi nogami więcej wykonać zdołasz niż ja swoimi?

    10

    — Bez wątpienia — kpił zając.

    11

    Zakład— No to się spróbujmy — jeż na to. — Założę się, że jeżeli pójdziemy na wyścigi, to ja cię wyprzedzę.

    12

    — Ty, swymi krzywymi łapami? — rzekł zając. — Ależ to można skonać ze śmiechu!

    13

    — Chcesz się założyć? — zawołał jeż!

    14

    — A o co? — spytał zając.

    15

    — O złotego luidora[1] — odparł jeż, wyciągając rękę do zająca.

    16

    — Zgadzam się! — rzekł zając — i przybijam!

    17

    — Nie mam się co spieszyć — zauważył jeż.

    18

    Ja bo dotąd jestem na czczo, więc naprzód muszę pójść do domu i trochę przekąsić. Za pół godziny stanę na placu, a wtedy możemy zacząć.

    19

    Co rzekłszy, jeż odszedł, bo zając nic nie miał przeciwko temu.

    20

    W drodze myśli sobie jeż: zając liczy na swoje długie nogi, ale ja go wezmę[2]. Uważa on się za bardzo dystyngowanego[3] jegomościa, ale jest tylko głupim smarkaczem i musi zapłacić, choćby się nie wiem, co stało.

    21

    Wróciwszy do domu, rzecze jeż do żony:

    22

    — Żono, ubieraj się prędko, musisz pójść ze mną na pole, założyłem się z zającem o złotego luidora, że mam nogi bardziej rącze niż on, więc musisz być przy tym.

    23

    — Ach, drogi mężu — rzekła pani jeżowa: — czyś zmysły stracił? Jakże możesz zakładać się z zającem?

    24

    — Cicho, babo! — rzekł na to jeż — To już moja rzecz! Dalej, ubieraj się i pójdź ze mną!

    25

    Po drodze mówił jeż do żony:

    26

    Podstęp— Teraz uważaj! Tam, na wielkim polu ma się rozegrać nasz wyścig. Zając będzie leciał jedną bruzdą[4], a ja drugą, a bieg rozpoczniemy z góry. Otóż ty nie masz nic innego do roboty, jak tylko siąść sobie w bruździe tu, na dole, a gdy zając przyleci z drugiej strony, zawołasz: „Ja już jestem!”

    27

    Ułożywszy się w ten sposób, doszli do pola.

    28

    Jeż wskazał żonie jej miejsce i skierował się w górę pola.

    29

    Dowlókłszy się na miejsce, zastał już zająca.

    30

    — Możemy zacząć? — zapytał.

    31

    — I owszem — odparł zając.

    32

    Każdy stanął w swojej bruździe.

    33

    Zając zawołał:

    34

    — Raz, dwa, trzy! — i pomknął, jak wicher w dół pola.

    35

    A jeż ledwie że dał trzy kroki naprzód, kucnął sobie wygodnie w bruździe i siedział z całym spokojem.

    36

    Gdy teraz zając w pełnym biegu dolatuje do mety, wita go pani jeżowa tymi słowy:

    37

    — Ja tu już jestem!

    38

    Zając cofnął się niesłychanie zdziwiony. Nie przyszło mu nawet na myśl, ażeby to nie był ten sam jego mniemany[5] konkurent bo, Zwierzętajak wiadomo, samica jeża zupełnie tak samo wygląda jak samiec.

    39

    Ale zając rzekł: to jakiś nieczysty interes, i dodał:

    40

    — Biegnijmy stąd do góry!

    41

    Co powiedziawszy, ruszył jak huragan w górę. Gdy się tam zjawił, woła doń jeż:

    42

    — Ja tu już jestem!

    43

    A zając rozpalony zawołał z pasją:

    44

    — Jeszcze raz — znów na dół!

    45

    — I owszem! — odparł jeż. — Możemy biegać, ile razy zechcesz.

    46

    W ten sposób zając przebiegł siedemdziesiąt trzy razy, a jeż ciągle mu dotrzymywał placu[6].

    47

    Za każdym razem, gdy dobiegł do mety, witał go głos jeża albo jeżowej:

    48

    — Ja tu już jestem!

    49

    Krew, ŚmierćAle za siedemdziesiątym czwartym razem, zając nie doprowadził biegu do końca. W połowie drogi padł na ziemię, krew trysnęła mu z szyi i dokonał życia na miejscu.

    50

    A jeż wygranego luidora, który leżał na kamieniu granicznym, wziął, wywołał żonę z bruzdy i oboje z wielką radością udali się do domu, a jeżeli nie pozdychali, to żyją dotąd.

    51

    Od tego czasu zając nie da się wziąć na wyścigi z jeżem. A nauka z tej powiastki jest taka:

    52

    Nikt, choćby się miał za najbardziej doskonałego, nie powinien nigdy podrwiwać sobie z cudzych ułomności.

    Przypisy

    [1]

    luidor — złota moneta francuska bita od poł. XVII do pocz. XIX w., o ciężarze ok. 7 g. [przypis edytorski]

    [2]

    wziąć kogoś — tu: pokonać. [przypis edytorski]

    [3]

    dystyngowany — elegancki, wytworny. [przypis edytorski]

    [4]

    bruzda — podłużny rowek wykonany w ziemi pługiem lub innym narzędziem rolniczym. [przypis edytorski]

    [5]

    mniemany — uważany za kogoś bądź za coś, zwykle błędnie. [przypis edytorski]

    [6]

    dotrzymywać placu (daw.) — nie przegrywać pojedynku. [przypis edytorski]