- Czas: 1
- Miłość: 1 2
- Przekleństwo: 1
Zuzanna GinczankaO centaurachCanticum canticorum[1]
1Pienią się winne jagody,
Ciężko zalewa sady.
Pasłam braciom mym trzody
5W słoneczny skwar —
Dlatego jestem śniada.
Szumi noc granatowa,
Od żółtych gwiazd
Gore, popieli się niebo.
10Oczy płonące chowam
W rzęs cyprysowy las
Jako sadzawki w Hazebon
[3].
Obiegłem sad,
15Mam sypką rosę w kędziorach —
Usta mi twoje powtórz,
Bym znowu zgadł,
Czy piłaś jabłka z wieczora”.
20Skrzypiące drzwi,
Gdy suknie z siebie zewlekłam,
Matki mnie trzykroć przeklną,
A stada kóz
Nie dadzą słodkiego mleka”.
25
Noc granatowa szumi
I szczepki winnic rozchwiane,
I liście fig —
I wcale zasnąć nie umiem.
Bramy rozwieram drewniane —
30— A miły znikł.
Szafranu i kasji wonność.
Olejek ściekł
I mirra
[4] ścieka na klamkę.
Ścieżka zaciera się wolno
35Jak spruty ścieg.
Mrok czarnooki za gankiem.
Szukałam go — nie znalazłam.
Wołałam go
— Lecz mi się wcale nie ozwał.
40(A piękny jest jako gwiazda,
Jak niebios dno —
Każdy go tedy rozpozna).
Przez sarnę z kniei,
45Przez łanię nagłą jak zamach:
Nie szukajcie zawczasu miłości,
Nie budźcie jej,
Pokąd do was nie przyjdzie sama.