Spis treści

    1. Podróż: 1
    2. Sen: 1
    3. Świt: 1

    Józef Czechowiczdzien jak co dzienranek

    1
    Senzaczęło się wiotko
    po pierwsze w mętnym tętnic szumie
    popłynęły bladawe koła srebrem lazurem się mieniąc
    na wylot skroś nocy słodkiej
    5
    krzyknął tego nie umiem
    zawisły
    każde koło brzęknęło jak pieniądz
    po drugie wyjawiło się słowo koncerka
    płonęło wśród kół samotne we dwójkę z troską
    10
    tego też nie znał więc ukradkiem na biurko zerkał
    tam słownik puchł i malał i znowu rosnął
    po trzecie niepodobna było wytrzymać tak
    gdy znienacka się zapadł w węże czarnych sprężyn
    trzepotał rękami tonąc na wznak
    15
    zbudził się w oknie trwał księżyc
    Podróżtrzecia rano godziny siwe i nowe
    zwyciężyć tak a jeśli wstać trudno
    auto poniosło na dworzec ciężką głowę
    potem pociągu pudło
    20
    oczy senne a koła kołacą jawą
    wagon niski miażdży szyny śliskie
    na puszyste śniegowe stawy
    padały dziurkami czerwone iskry
    czytał się w ciemnościach węsząc jak zwierzę
    25
    nurt mruczał powiewem przeżyć
    ale mącił zagubiał kluczył
    nie tak łatwo czytać siebie i nauczyć
    a tym bardziej że za okno wybiegał
    Świtpatrzył na śnieg ziemię płaską
    30
    obłok jutrzni puszyste zero po lasach ją głaskał
    za obłokiem księżyc jeszcze
    semafor ale czego
    kieszeń
    notes
    35
    reflektorem wytrysły notowania giełdowe cyfry znaki
    lilpop bank dyskontowy huta gryf starachowice
    a i słońce wzeszło czerwoną ławicą
    więc potem
    na cały dzień przestał być tajemniczym ptakiem