Spis treści

    1. Chleb: 1
    2. Miasto: 1
    3. Samotność: 1
    4. Wojna: 1

    Józef Czechowiczdzien jak co dziendzisiaj verdun[1]

    1
    Miastosamochody planety świecące deszcz stał ukosem
    przechodnie w melonikach melonik czarny owoc
    cienie rzeczy ulica czarniejszym mruczały głosem
    tylko tramwaj uparciuch błyskał na drucie różowo
    5
    nad jezdnią latarnie wisiały mleczne obłoki
    wieczór a mleczne obłoki lecz wyżej było ciemno
    kanciaste bryły kamienic w żałobie mroku po kim
    a dach zupełnie jak balon w górę gdzieś zemknął
    no powiedz czy nie spokojne ciche miasteczko Samotnośćstolica
    10
    a przecież na trotuarze nowy świat trzydzieści dwa
    moknę na deszczu marząc jak podchmielony policjant
    samotny w tłumie ja
    Wojnazlikwidowano wojnę spętano paktów powrozem
    na próżno bo my wciąż na froncie bijemy się
    15
    patosem dział świszczących bomb grozą
    jestem wciąż na pustyniach verdun
    deszcz na asfalt światło na krzyk warszawy
    Chleboczy mkną na kolumnę ogłoszeń bo ona z chlebem
    od wewnątrz czuje mózg wojenną czerwoną prawdę
    20
    rozumiesz
    cóż po chlebie kiedy nie smarowany niebem

    Przypisy

    [1]

    Verdun — miejscowość w północno-wschodniej Francji, nad Mozą. W roku 1916 w czasie I wojny światowej toczyły się tam krwawe walki pozycyjne, w których poległo ok. 700 tys. żołnierzy. [przypis redakcyjny]