Spis treści

      Anton CzechowNie udało siętłum. A. W.

      1

      Ilia Sergeicz Pepłow i jego żona Kleopatra Pietrowna stali pode drzwiami i chciwie podsłuchiwali. Za drzwiami w maleńkim saloniku odbywała się widocznie rozmowa miłosna między ich córką Nacią, a nauczycielem szkoły powiatowej, Szczupkinem.

      2

      — Bierze! — szepnął Pepłow, drżąc z niecierpliwości i zacierając ręce. — Pamiętaj więc, Pietrowno, jak tylko zaczną mówić o uczuciach, to natychmiast zdejmuj ze ściany ikonę — i idziemy błogosławić. Błogosławieństwo ikoną jest święte i nienaruszalne… Nie wykręci się już, chociażby do sądu podawał.

      3

      Za drzwiami zaś odbywała się następująca rozmowa:

      4

      — Niech pani da spokój z tym swoim charakterem — mówił Szczupkin, zapalając zapałkę o kraciaste spodnie. — Wcale do pani listów nie pisałem!

      5

      — Masz tobie! Niby to ja nie znam pańskiego charakteru pisma — sepleniła panna zmanierowanym, piskliwym głosem, co chwila spoglądając w lustro. — Od razu poznałam. I jakiś pan dziwny! Nauczyciel kaligrafii — a pisze jak kura patykiem. Jakże pan uczy pisać, kiedy pan sam nie umie.

      6

      — Hm… To nic nie znaczy. W kaligrafii — to główna rzecz nie pismo, jeno żeby uczniowie nie zbytkowali. Jednego uderzy się linijką po głowie, innemu każe się klęczeć… Ale co tam pismo! Głupstwo! Niekrasow był literatem, a pisał — pożal się, Boże! W zbiorze jego utworów pokazane jest jego pismo.

      7

      — Co innego Niekrasow, a co innego pan… (Westchnienie). Za literata z przyjemnością bym wyszła, Ten by mi ciągle wiersze pisał do albumu!

      8

      — Wiersze to i ja mogę pani napisać, jeżeli pani chce.

      9

      — A o czymże pan może pisać?

      10

      — O miłości… o uczuciu… Przeczyta pani i osłupieje. Łzy wystąpią! A jeżeli napiszę pani poetyczne wiersze, to pozwoli pani ucałować sobie rączkę?

      11

      — Wielka rzecz… A niech pan całuje choćby zaraz!

      12

      Szczupkin podskoczył i wyłupiwszy oczy, przylgnął do pulchnej, pachnącej jajecznym mydłem rączki.

      13

      — Zdejmuj ikonę! — porwał się gwałtownie Pepłow, pchnąwszy żonę łokciem w bok, blednąc ze wzruszenia i zapinając marynarkę. — Idziemy! Prędzej!

      14

      I nie zwlekając ani sekundy, pchnął drzwi.

      15

      — Dzieci… — bełkotał, wznosząc ręce ku górze i mrugając załzawionymi oczyma. — Bóg was pobłogosławi, dzieci moje… Żyjcie i rozmnażajcie się.

      16

      — I ja… błogosławię — powiedziała mamusia, płacząc ze szczęścia. — Bądźcie szczęśliwi, moi drodzy, O zabiera mi pan mój jedyny skarb — zwróciła się do Szczupkina. — Kochaj moją córkę, opiekuj się nią!

      17

      Szczupkin rozdziawił usta ze zdumienia i strachu. Atak rodziców był tak niespodziany i zuchwały, że nie mógł wymówić ani słowa.

      18

      …Złapałem się!… Oplątali mnie — pomyślał, zamierając z przerażenia, — Kaput, bracie! Nie wykręcisz się…

      19

      I pokornie schylił głowę, jakby chciał powiedzieć.

      20

      — Bierzcie mnie, jestem ujarzmiony!

      21

      — Bło… błogosławię — ciągnął dalej papa i również zapłakał. — Nateczko, córko moja… stań tu obok. Pietrowno, dawaj ikonę!

      22

      Lecz nagle rodzic przestał płakać i twarz jego wykrzywiła się gniewem.

      23

      — Głąbie! — z wściekłością krzyknął na żonę. — Cielęca głowo! Czyż to jest ikona?!…

      24

      — Ach, mój Boże!

      25

      Co się stało? Nauczyciel kaligrafii nieśmiało podniósł oczy i spostrzegł, że jest uratowany: mamusia w pośpiechu zdjęła ze ściany, zamiast ikony, portret pisarza Łażecznikowa.

      26

      Stary Pepłow i jego połowica Kleopatra Pietrowna stali, zmieszani, z portretem w ręku, nie wiedząc, co robić, co mówić…

      27

      Nauczyciel kaligrafii skorzystał z zamieszania i czmychnął.