Stefania Buda O nazwie wsi Boguchwała (Zapadła karczma) ISBN 978-83-288-5367-6 Dáwno tymu jesce wiela wieków Boguchwo[ł]a nie nazywa[ł]a sie tak jak tero. Bo by[ł]a wieś, nazywa[ł]a sie Pietraszówka. A tako nazwe miała [u]od włościciela Pietra, a jeden [z właścicieli — K. S.] był takim zbereźnikiem, co go nawet Przeklętym nazywali. A w ty wsi była tyz karcma. I te karcme nazywali „pod Ancykrysem”, tag ludzie jo zywali, jako miała nazwe, to nig nie wi, [a]le ludzie wzali „pod Ancykrysem”. Bo tam sie dzioły straśne rzecy. Jak przysła już północ, a broń Boże, by w kościele, co stoł opodol zadzwoniły dzwony, to tam sie zdawało, ze sie piekło rozwarło. Jakie tam były wrzaski, jakie tam były szczelania, co sie tam nie dzioło. Jednego razu jechoł taki podrózny, bo to ślak u nas węgierski prowadził nad Wisłokiem, i zatrzynoł sie w ty karcmie. A cłek był bardzo pobożny. Klęknął ledwo do pocirza, miec położył na stole, rękawice, a tu na dole takie broweryje, takie huki [u]ogromne, aż sie zdrechnął: — Boże, ratuj! — prosi. I usłyszáł głos: — [U]Ubiraj sie, cem tchu sidej na konia i uciekej! I on taki wystraszony chycił konia, siád i jedzie na wschód, a [u]od zachodu burzá tako straszná, a pierony tak bijo jeden za drugim. I naroz sie wsysk[t]o uspokojiło. [U]Obejrzoł sie, niebo jasne [u]ód zachodu, żodny burzy, słonko nawet świci. I wtedy se przepomniał, że [u]on przecie ostawił w ty karcmie rękawice i miec na stole. No to trza sie wrócić! Zawrócił konia, przyjizdżo, a tu ani karcmy, ani kościoła ni ma. Wosłok po sam trakt zalony jak wielgie morze! A on poziro, a po Wisłoku płynie stół, a na blocie jego rękawice i jego miec leży. Ale nie poszeł […]. I lata pono od tego casu minyły, jak sie zapádła ta karcma i zapod sie tym kościół. W ty wyrwie wielgi nad Wisłokiem trowa [u]urosła i dworsko świniarka świnie tam pasła. I świnia cosi wyryła — gárcek, nie gárcek. No to dziwcyna posła, obziro, nie ryszy tego. Przyniesła wody Wisłoka, obláła, kijem to [u]obtarła, [u]oskrobała. No jakisi dzwon! No to dała znać chłopom, co opodal tam na polach robiły. Chłopy przyszły, próbujo to dźwignąć, nie do rady. No to mówio: — Trza do kościoła to dać. Ale był taki jeden handlárz między nimi: — Ja to wyciągnę! — już myślał, że to weźmie za to wiela pieniędzy. Przyprowadził dwie páre koni, zaprząg do tego dzwona, dro, nie wydro. No to poszło na tego, co chciał do kościoła. Poszeł do księdza proboszcza, przyszedł ksiądz probosc z [u]organistom, dzwon pokropiuł, puświęciuł, a organista chycił za [u]ucho, podniós — i dzwon był lekki taki, że go doł rade wydrzyć. I wsadzili go na wóz i zawieźli do kościoła. I wszyscy ludzie starzy gadali, że dokąd ten dzwon wisioł, tam w ty Pietraszówce, to wszyscy słyszeli, jag on gadoł. Zawsze groł: „Bim-bom, bim-bom”. Już sie Pietrasówka Boguchwałom zwała wtedy: „Bim-bom, Boguchwalski dzwon, świnia me wyryła, panna mie [u]umyła, organista wzion.” Komentarz Podanie o pochodzeniu nazwy Boguchwała i zatopionej karczmie, kościele i dzwonach, realizuje wątek T 7070 „Zatopione dzwony” i 7071 „Karczma zapadła” (wg J. Krzyżanowski, Polska bajka ludowa w układzie systematycznym). Tekst ukazuje właściwą myśleniu tradycyjnemu dwudzielność świata: część związana z karczmą symbolizuje świat diabelski i piekielny, zaś część związana z kościołem i dzwonem — świat dobra. Po stronie zła stawiany jest też chciwy handlarz, a po stronie dobra — pobożny rycerz-podróżny, niewinna świniarka, ksiądz i organista. Obraz świni, która wyryła drogocenny i nadzwyczajny przedmiot, przypomina znany z polskich kolęd ludowych motyw wieprzków o złotych ryjach, które w centrum świata — pod jedliną — wyryły złote bryły. Z nich wykonany zostaje złoty kielich, w którym pija Pan Jezus podczas wędrówki po świecie. Dzwon mówi — to funkcjonująca do dziś właściwość dzwonów. Odlane na dzwonach napisy stanowią przesłanie, które ożywa i idzie w świat każdorazowo, gdy rozlega się dźwięk dzwonu. W podaniu ten dźwięk sprawia, że znika siła diabelska i cała miejscowość przechodzi przemianę, istniejąc — jak sugeruje nazwa Boguchwała — tylko na chwałę Boga. Podanie opowiedziała Stefania Buda, ur. 1938 r. w Nosówce i zamieszkała w Nosówce, gm. Boguchwała, pow. rzeszowski, woj. podkarpackie. Gwara, jaką się posługuje, jest charakterystyczna dla Rzeszowiaków i należy do dialektu małopolskiego. Nagrał Antoni Beksiak 10 października 2017 roku. Spisała i skomentowała Katarzyna Smyk. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/buda-o-nazwie-wsi-boguchwala-zapadla-karczma/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Kopeć, Katarzyna Smyk. ISBN-978-83-288-5367-6