Spis treści

      Mieczysław BraunPrzemysłyPiotr

      1
      Kiedy nad brzegiem ciemnego jeziora,
      Które mnie głębią nęciło ogromną,
      Rzucałem sieci onego wieczora,
      Światłość ujrzałem straszną i cudowną.
      5
      On — śród obłoków i płomieni wieńca
      Stąpał po wodzie kłębiącej się wrzątkiem.
      Twarz moja ślady straciła rumieńca,
      Gwiazdy pogasły, jak przed dnia początkiem.
      I naglem słowa usłyszał szepnięte:
      10
      «Porzuć te sieci, niech dłoń się nie trudzi,
      Próżne to sprawy, któremiś zajęty,
      Dzisiaj nie ryby masz łowić, lecz ludzi».
      Milcząc, bezradnie wzruszyłem ramieniem,
      I rzekłem, swemu nie wierząc głosowi:
      15
      O, Panie, usta palący płomieniem,
      Co mam uczynić? czemże będę łowił?
      Ale On ogniem słodko mnie przeraża,
      Rzecze i światłem obdarza mnie nowem:
      «Co jest cesarskie — oddaj dla cesarza,
      20
      Żyjąc nietylko chlebem, lecz i słowem».
      Znajdując myślą wielkie zrozumienie,
      Milczałem, dalszych wydarzeń ciekawy,
      Pojmując sławę wielką nieskończenie
      I miłość Twoją, większą od Twej sławy.
      25