Spis treści

      Mieczysław BraunPrzemysłyInżynier i poeta

      INŻYNIER:

      1
      Poeto! wreszcie się zastanów,
      Za własną duszę pacierz zmów…
      Już bliski szum aeroplanów
      Zagłusza dźwięki twoich słów.
      5
      Kto zechce z tobą w górę gnać
      Na skrzydłach marzeń i Pegaza,
      Kiedy ten — z glinu i z żelaza, —
      Mój rumak nie chce w miejscu stać?
      Na wichrze lecę śmigłą racą,
      10
      Piję ocean, łykam ląd,
      Zwyciężam żywioł, zmieniam prąd
      I mocną ręką ster obracam.
      Powiedz, czy nie jest bardziej cenne,
      Niż twoje chwile zmienne, senne,
      15
      To, żeś naprawdę w chmurach znikł?
      Ze mną polecisz wolnym sportem
      Wygodnie, mięko i z komfortem,
      Spływam przed każdym większym portem,
      Masz towarzystwo, grację, szyk…
      20
      Z nas dwuch — ja zbliżam się do gwiazd,
      I ja zakładam stopy w tęczę,
      I ja się w twojem słońcu wdzięczę,
      Do najpiękniejszych płynę miast.
      25
      To wszystko, wszystko jest prawdziwe,
      Że chwytam wichrów dumną grzywę,
      Że z góry patrzę na ten świat,
      Że śmierć i życie łączę żartem,
      Jak finish z rozpędzonym startem,
      30
      Że słowa prawdy niezatarte
      W przestworzach kreśli lotu ślad…
      A ty? umysłem rozpalonym
      Na chwilę sięgniesz w moje strony,
      I spadasz grzeszny i znużony,
      35
      Żeby na nowo w sercu snuć
      Tęsknotę swoją niepokorną,
      I burzę uczuć swych upiorną,
      I żeby ogniem słowa skuć.
      O, ja mam lepsze aparaty,
      40
      Które przenoszą myśli wlot.
      Ty często pragniesz zdobyć światy,
      A trafiasz kulą w płot.
      Jak bardzo jesteś niewspółczesny!
      Prześciga cię mój pęd bezkresny, —
      45
      — — Motocyklopów idzie tłum!
      — — Miljarda śmigieł straszny szum!
      A nad twą głową smęt bolesny…

      POETA:

      O, mój daleki krwawy śnie!…
      50
      O, moja ciężka winna czaro!…
      Prześniłem próżno wszystkie dnie
      Goryczą, szczęściem i ofiarą!
      Prześniłem noce, przebyłem kres,
      Doszedłem szczytów, których nie znam.
      55
      Ach, ile łez! ach, ile łez
      Okryła skrzydłem przepaść gwiezdna…
      Łzy nie pomogą, nie zmoże grom,
      Słowo prawdziwe w sercu się pocznie.
      Na jakiej skale stanie mój dom,
      60
      Mój dom szczęśliwy bezobłocznie?…

      INŻYNIER:

      O, młodociany entuzjasto!
      Rozepnij skrzydła. Podaj rękę.
      Fruniemy razem ponad miasto
      Oglądać z góry jego mękę.
      65
      I my, poeto, dwa mieszczuchy,
      Jak romantyczne lecąc duchy,
      Ujrzymy piekło, nędzę, nudę,
      Zbrodnię i przemoc i obłudę,
      I usłyszymy głuchy grzmot.
      70
      To wzdłuż, to wpoprzek ponad miastem,
      Fruwając z sercem, jak z balastem,
      Które obciąża dumny lot…
      Zanim poezji zniknie zwid już,
      Pamiętaj, że jest prawda szczera.
      75
      Lepszy jest Roentgen, niż Owidjusz,
      I Pasteur większy od Homera.
      Przemija twoja próżna glorja,
      Zasługa bierze w świecie prym,
      Ja zbudowałem sanatorja
      80
      Piękniejsze, niźli rym.

      POETA:

      Ach, wiersze, wiersze! kto je czyta?
      Próżno me serce o nie pyta,
      Napróżno pisze tysiąc rąk
      Tyle zbytecznych słodkich ksiąg…
      85
      O, mój Wergili! mój Horacy!
      Ukaż mi swą poezję pracy,
      Przemysł, maszyny, rozpęd, szał…
      I żartem proszę cię. Wergili,
      Pozostań przy mnie od tej chwili,
      90
      Żebym się z tobą razem śmiał…
      Masz rację, pyszny inżynierze,
      Zaproponuję ci przymierze, —
      Do ciebie dziś należy świat,
      A do mnie, do mnie — ty należysz,
      95
      Jeżeli słowom-gwiazdom wierzysz,
      Wykwitłym z wczesnych lat…
      O, dosyć, dosyć, dosyć wierszy!
      Olbrzymie życie wstaje pieśnią nową!
      Mów przyjacielu-inżynierze pierwszy,
      100
      Do mnie należy Ostatnie Słowo.