1. Artysta: 1
  2. Pamięć: 1
  3. Pieniądz: 1
  4. Uczta: 1

Tadeusz Boy-ŻeleńskiPiosenki „Zielonego Balonika”Zielony Balonik — Muzeum Narodowemu

hołd jubileuszowy, połączony z ukonstytuowaniem sal Jana Michalika jako XXII-ej filii tegoż Muzeum

Nuta: La Mattchiche[1]

1
Dość było w Polsce gratów
Od antenatów,
Lecz się walały w kątku
Tak bez porządku —
5
Ażeśmy zbrzydli Bogu
Bez katalogu,
Więc zesłał nową erę,
Dał nam Koperę.
Dyrektor nie dla formy
10
Wszczyna reformy,
Sprężysty chociaż słodki
Zmienia gablotki,
Heblują się deszczułki
Na nowe półki,
15
W wielki dzwon bije On
Sztuce polskiej wznosi tron.
Najwięcej pożarł cyfer
Sam kaloryfer,
Pozycja też nie cienka
20
Schludna łazienka;
Jest wszystko od A do Zet:
Angielski klozet;
Są także, z ludzkiej łaski,
Jakieś obrazki.
Z demonstracjami i projekcjami świetlnymi.
25
Są skarby w tej kolekcji
Na wszystkie gusta:
Jest urna aż z elekcji
Króla Augusta;
Choć inni znawcy sądzą
30
(Może i błądzą),
Że ją miał Leszek biały,
Kiedy był mały.
Są różne fotografie
I etnografie,
35
Kamienie, co przetrwały
Z lat dawnej chwały;
Są bijące zegary,
Cenne puchary,
Co kto ma, niechaj da,
40
Niech skarbnica rośnie ta.
Śpiewajmy więc Te Deum:
Mamy Muzeum,
Co już ćwierć wieku całe
Porasta w chwałę;
45
Dziś doszło do zenitu
Swojego bytu:
Dalej więc, wznieśmy krzyk
Na zdrowie mu — A… a psik!
Słowiański świat
50
Dziś krzyczy mu: wiwat!
Niech nam sto lat
Do grata zbiera grat!
UcztaWięc schodzą bratnie nacje
Się na kolację:
55
Jedzą pieczeń cielęcą,
Dzień wielki święcą;
Muzyka rżnie od ucha
Z Wesołej wdówki,
Radcy pchają do brzucha
60
I kropią mówki.
Potem wydaje festyn
Czynciel Celestyn
Na wiekopomnym dachu
Swojego gmachu,
65
A w końcu Jan Michalik
Wyprawia balik:
Swoich sal wręcza klucz,
Łzy mu słodkie ciekną z ócz.
— Ten pokój pan opustosz:
70
Tu będzie kustosz;
Tam w sieni będzie stało
Dwóch woźnych z pałą;
Trochę się to zagraci,
Czechów sie sprosi,
75
Potem Szukiewicz Maciej
Odczyt wygłosi.
Więc wznieśmy krzyk:
Niech żyje Michalik!
Handelek znikł,
80
A filia wstaje w mig…
Po filii filia rośnie
Jak długi Kraków;
Witają je radośnie
Serca Polaków:
85
Aż ta stolica cała
Wreszcie się stała
Z rozkwitem nowej ery
Filią Kopery.
Przechodniów już nie straszy
90
Policjant groźny,
Stolicy strzeże naszej
Uprzejmy woźny:
Prezydent abdykuje,
Rządy sprawuje
95
Przebrany Pagaczewski
W mundur niebieski.
I — Boże daj,
Przemieni cały kraj
W antyków raj.
100
Jemu w to tylko graj!
Więc pierś okrzykiem wzbiera:
Wiwat Kopera!
Niech długo nam gromadzi,
Spisuje, ładzi,
105
Skupuje, segreguje,
Kataloguje,
A gdy kto, za lat sto,
Znów odwiedzi cudo to:
Z demonstracjami i projekcjami świetlnymi!! Sensacyjnie!!
Artysta, Pieniądz, PamięćDyrektor z twarzą słodką
110
Prowadzi gości,
Gdzie wiszą za gablotką
Malarzy kości;
Ostatnie to zabytki
Tej rasy brzydkiej.
115
Z głodu zdechł — trudno, ech!
Taki widać miał już pech!
Śpiewajmy więc Te Deum:
Mamy Muzeum!
Niech znów przez wieki całe
120
Porasta w chwałę;
Obrazów zakupami
Niech się nie splami,
A dojdzie do zenitu
Swego rozkwitu!
125
I cały świat
Wykrzyknie mu: wiwat!
Niech setki lat
Do grata zbiera grat!

Pisane w r. 1909.

Przypisy

[1]

La Mattchiche — popularna melodia rozrywkowa, której twórcą był fr. kompozytor Charles Bozel-Clerc (1879–1959). [przypis edytorski]