Spis treści

    1. Dziecko: 1
    2. Opieka: 1

    Tadeusz BorowskiPodróż pulmanem

    1

    Nauczyciel wychylił głowę przez okno pulmanu[1]. Pociąg zaterkotał na złączeniach szyn i skręcił na inny tor, między towarowe wagony z drzewem, maszynami i węglem. Przed semaforem zaczął hamować i dawać znaki syreną.

    2

    — Dojeżdżamy — rzekł nauczyciel.

    3

    — Tak — odpowiedziałem.

    4

    — Trzeba pójść do dzieci — rzekł nauczyciel. Spuścił nogi z koi, przetarł oczy i przeciągnął się. — Od granicy pan ciągle leży. Nie nudno leżeć?

    5

    — Nie nudno leżeć — odpowiedziałem.

    6

    Dziecko, Opieka— Pewnie zostawimy dzieci na punkcie. Niech czekają na rodziców — rzekł nauczyciel. — Pociąg pójdzie dalej pusty. Nie będzie tej mordęgi.

    7

    — Repatriacja była przyjemna — powiedziałem, schodząc z posłania.

    8

    — Bardzo — rzekł nauczyciel.

    9

    Wyszedł z przedziału i zatrzasnął drzwi. Pociąg jechał coraz wolniej. Przeszedł znowu na inny tor, zagwizdał i zatrzymał się pod semaforem. Na sąsiednim torze stały towarówki nabite ludźmi, bydłem i sprzętami i umajone zwiędłą zielenią. Przez otwarte drzwi krowy wysuwały chude pyski, kościste konie stały w głębi wagonu. W wagonach dymiły żelazne piecyki. Kobiety w szerokich spódnicach krzątały się koło garnków. Paru mężczyzn myło się przed drzwiami, polewając ręce wodą nabraną do ust. Kury apatycznie łaziły pod kołami wagonu i rozgrzebywały gnój. Bosonoga dziewczyna niosła naręcze siana dla krów. Długie warkocze uderzały ją po plecach. Wiatr przywiewał od towarówek zwierzęcy i ludzki smród.

    10

    Nauczyciel wszedł do przedziału. Wyjrzał przez okno i położył mi rękę na ramieniu.

    11

    — No i? — zapytałem.

    12

    — Osiedlamy się — rzekł nauczyciel.

    13

    — Tak — odpowiedziałem.

    14

    Nauczyciel zagwizdał przez zęby i wlazł na posłanie. Umościł się wygodnie i otulił szczelnie kocem.

    15

    — Byłem tam między nimi — powiedział i westchnął. — Ech, Boże, Boże.

    16

    — Tak — odpowiedziałem.

    17

    — Jadą już całe dwa miesiące. Tu stoją cztery dni. I nie wiadomo… — rzekł nauczyciel. Odwrócił się twarzą do ściany.

    18

    — Tak — odpowiedziałem.

    19

    Pociąg zahuczał i ruszył. Koła zaterkotały na złączeniach. Pociąg przeszedł obok cystern, platform i pustych wagonów i wjechał po głównym torze na peron.

    20

    Peron wznosił się nad ulicą miasteczka i był zatłoczony ludźmi. Na schodach siedzieli przy tłumokach podróżni. Mieli na sobie zmięte ubrania i byli zmęczeni. Koło bariery stała orkiestra kolejarzy w czarnych mundurach. Dyrygent dał znak pałeczką i orkiestra rozpoczęła hymn.

    21

    — Ech, Boże — rzekł nauczyciel, nie odwracając się od ściany.

    22

    Dziewczynki ze szkoły podeszły do pociągu i podawały do okien bukiety goździków. Biało ubrane panie w czepkach roznosiły wzdłuż wagonu gorące kakao w fajansowych kubkach oraz świeże bułeczki z masłem. Gruźlicze dzieci przywiezione pulmanem tłoczyły się w oknach, śmiały się do orkiestry i klaskały w dłonie.

    23

    — No tak — powiedziałem i odszedłem od okna. Rozciągnąłem się na posłaniu i podłożywszy ręce pod głowę, zacząłem patrzeć bezmyślnie w sufit.

    Przypisy

    [1]

    pulman — rodzaj kolejowego wagonu pasażerskiego o długim korytarzu, z którego prowadzą wejścia do poszczególnych przedziałów, zw. także wagonem pulmanowskim od nazwiska amerykańskiego wynalazcy Georga Pullmana (1831–1897); niegdyś synonim wygody w podróży pociągiem. [przypis edytorski]