Miłosz Biedrzycki****[1]

    1
    życie, epopeja rozkładu ciała!
    już myślałbyś, że wszystko wskakuje
    na wspaniałe tory, a tu — w lustrze
    wyszczerza się drugi podbródek. ojciec
    5
    twierdzi, że koło trzydziestki powinienem
    przestać pisać, inaczej stanę się
    „takim dupkiem jak Herbert”. ale jak nie
    tworzyć urojonych piękności, kiedy każdym
    nerwem czujesz flaczenie tej podstawowej.
    10
    dwadzieścia pięć przesikanych, przesmarkanych
    i cielęcych lat jako preludium, przez
    kontrast podkreślające to co dzieje się
    potem, a mowa dopiero o stadium rozkładu
    cynicznie nazywanym „wiekiem dojrzałym”!
    15
    nie wyobrażam sobie żeby ktoś był w stanie
    wyobrazić sobie starość, zanim tam się nie
    znajdzie, unieruchomiony za stołem, krzyczący
    „kelner! ja tego nie zamawiałem!”

    Przypisy

    [1]

    *** — w spisie treści wiersz figuruje jako życie, epopeja!; na stronie utworu tytuł się nie pojawia. [przypis edytorski]