Charles Baudelaire Kwiaty zła Widmo tłum. Adam [Zofia Trzeszczkowska] M-ski 1. Ciemności W niezgłębionych mych smutków posępnej jaskini, Gdzie mię już zamknął wyrok Przeznaczeń surowy; Kędy nie wnika promień wesoły, różowy, Kędy ze mną Noc tylko chmurna gospodyni; Jestem jak potępieniec przez Boga szydercę, Skazany na tle cienia malować — niestety! Kędy — kucharz grobowe gotujący wety, Warzę wciąż i spożywam własne moje serce. Chwilami błyska, zwiększa się, rośnie na jawie, Widmo stworzone z blasków wspaniałych i czarów; Po marzycielskich wschodnich rysach i postawie, Gdy już zwykłego wzrostu dosięgnie rozmiarów, Poznają ją: — ta piękna mara moja senna, To ona! taka chmurna — jednak tak promienna! 2. Wonie Czytelniku, czyś kiedyś chłonął piersią całą, Powoli i z rozkoszą zapach z kadzielnicy, Wyzionięty, gdy ściany napełni świątnicy, Albo torebki z piżmem woń niewywietrzałą? Czar głęboki, magiczny, dziwne upojenia, Odczuć w chwili obecnej przeszłość zmartwychwstałą! Tak kochanek tulący uwielbione ciało, Zbiera zeń w chwili pieszczot rzadki kwiat wspomnienia. Z ciężkich i elastycznych włosów jej gęstwiny, Tej żywej kadzielnicy w sypialni zionącej, Płynął zapach szczególny i odurzający, A czyli aksamity wdziała, czy muśliny, Wonią młodego ciała przesiąkłe jej szaty, Wydzielały jakoby futra aromaty. 3. Ramy Jak obraz, choćby mistrza wsławionego, Nabiera blasku od ramy kunsztownej: Wdzięk jakiś dziwny, czar jakiś cudowny, Wyosobniając ją z świata całego, Sprawiał, iż sprzęty, klejnoty kosztowne, Złoto — służyły jej rzadkiej piękności, Iż nic nie mogło przyćmić jej jasności, Lecz wszystko ramy dawało stosowne. Rzekłbyś, że czasem jej samej się zdało, Iż wszystko chce ją kochać; śliczne ciało, Rzucała w uścisk tkaniny jedwabnej, Nagie, drgające, lub w bielizny puchy, A wszystkie żywe czy wolne jej ruchy, Miały wdzięk małpki dziecięco-powabnej. 4. Portret Śmierć i choroba czynią garść popiołu, Z tego płomienia, który dla mnie płonął. Z oczu ognistych i czułych pospołu, Z tych ust, na których jam tak sercem tonął. Z tych pocałunków mocnych jak balsamy, Z uniesień żywszych od promieni słońca — Okropnie, duszo moja! — cóż dziś mamy? Co pozostało? szkic, kartka niknąca, Która wraz ze mną w samocie zamiera, I którą starzec złośliwy, Czas srogi, Z dniem każdym ciężkim skrzydłem swym zaciera… Morderco chmurny, życiu, sztuce wrogi, W pamięci mojej nie zatrze twa siła, Tej, co mym szczęściem i chlubą mą była! ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/kwiaty-zla-widmo. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Karol Baudelaire, Kwiaty grzechu, tłum. Adam M-ski [Zofia Trzeszczkowska] i Antoni Lange, H. Cohn, Warszawa 1894 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Marta Niedziałkowska, Aleksandra Sekuła, Weronika Trzeciak.