Artur Bartels Piosnki i satyry Patryotyzm tanim kosztem Kochać kraj zbiorowo, Raj ziemski w nim widzieć, Ale ryczałtowo Wszystkich nienawidzieć, Padać na kolana Przed wszystkiem, co nasze, Śpiewać dana, dana, Wielbić z szpérką kaszę, Podziwiać natury Polskiej wszystkie cudy, A z temperatury Śnieg, błoto i grudy; Nad wiejskim się ludem Sercowo rozczulać, Dzielić się z nim trudem I w karczmie z nim hulać, I modlić w kościele, I w radzie zasiadać, I razem z nim jadać Ziemniaki w popiele, I znowu w tym stylu Piosnka oklepana Dylu, dylu, dylu Danać moja dana Z czasu tylko stratą, Bo wypadek rzadki, Żeby ów marzyciel Ów mecenas ludu Wspólnik jego trudu I cnót jego czciciel, I stróż jego mienia Dwa razy przez lato Z własnego natchnienia Wyszedł za rogatki. Wszystko zaś co gwarzy O tym ludku tkliwie, Tylko mu się marzy Pięknem w perspektywie. Bo ani z nim gadał, Ani żył z nim społem, Ani z nim za stołem Kartofli nie jadał, Ani z nim nie płakał, Ani z nim nie śpiewał, Ani w karczmie skakał, Ani się z nim gniewał, Tylko dla paplania Dla szyku też trocha I dla przekonania; Że coś przecie kocha: * Za to ma już prawo Resztę nienawidzieć I w lewo i w prawo Ze wszystkiego szydzić, Wszystkich z błotem mięszać I strącić najniżej, A zwłaszcza psy wieszać Na tych, co są bliżéj. W tym samym gdzie mieszka Domu, prócz dziedzińców Znaleść nieomieszka Pietnastu złoczyńców Od niecnoty stróża, Co chociaż sam z ludu Trzyma w steku brudu Schody i podwórza, Aż do lokatora, Co ma kocz i konie, Wszystko nędzna zmora I wszystko nicponie. Doktór plaga czysta, Aptekarz niezdara, Kupiec egoista, Żona jędza stara, Córki koczkodany, A syn, żal się Boże! Łotr i łobuz znany Z długów wyjść nie może. A wyjdź na ulicę Nie dalej jak w bramę, Same bezwstydnice Co krok, łotry same, Ten kręciel wierutny, Tamten brudny chciwiec, Ten łgarz absolutny, Tamten niegodziwiec, A hrabiaż, bo hrabia Ten jeden do kata W sobie uosabia Wszystkie zbrodnie świata. * Z taką mieszaniną Złości z egoizmem Ludzie u nas słyną Swym patryotyzmem. Dodawszy do tego, Że Kraków do Lwowa Tyle czuje złego, Co Lwów do Krakowa Znając Lwów i Kraków Myśli człek niekiedy, Że nie ma Polaków Tylko samojedy, Albo wilki w lesie Gryzące się wzajem, I to Polską zwie się I zwać ma się krajem. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/bartels-piosnki-i-satyry-patryotyzm-tanim-kosztem/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Artur Bartels, Piosnki i satyry, Kraków 1888 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, natomiast korektę utworu ze źródłem wikiskrybowie w ramach projektu Wikiźródła.