Spis treści

      Artur BartelsPiosnki i satyryKarnawał

      (Utyskiwania zakatarzonej mamy.)

      1
      Moja pani, ten karnawał,
      To istne piekło dla matek,
      Nawał wizyt, pracy nawał,
      Ciągły kłopot i wydatek!
      5
      Achu, achu, a za trudy,
      Tylko bezsenność i nudy,
      Achu, achu, kaszel dławi
      A człowiek się niby bawi.
      10
      Moja Madzia, wzór panienek,
      Cicha, skromna, bez wybryków,
      Zdarła już dziesięć sukienek
      I dwanaście par bucików!
      Achu, achu, a te kwiatki!
      15
      Co to za kłopot dla matki
      Achu, achu, rękawiczki
      Najmniej na cztery guziczki!
      Na balach, istne skaranie,
      20
      Z całą tych mężczyznisk zgrają,
      Wiecznie trzech przed nosem stanie,
      I nic widzieć ci nie dają!
      Achu, achu, te próżniaki
      Patrzysz na ich z tyłu fraki,
      25
      Achu, achu, i łysiny
      Swiecące się, jak patyny!
      Ani toalecie żadnej,
      Ni tańcom się nie przypatrzysz,
      30
      Ciągle się na ich paradny
      Tylny front, ze zgrozą patrzysz,
      Achu, achu, tak jak długi
      Poszedł jeden, stoi drugi,
      Achu, achu, i do rana
      35
      Masz ten rodzaj parawana!
      Przy kolacyi, choć kotleta
      Zjadłabym, bo jeść mi chce się,
      Ale nieszczęsna kobieta,
      Jestem tu, jak w jakim lesie!
      40
      Achu, achu, tych niedźwiedzi
      Zawsze pół kopy już siedzi,
      Achu, achu, bo te zuchy,
      Przyszli napchać tylko brzuchy!
      45
      Zgryzłam przecież jakieś jadło,
      Od siedmiu często boleści,
      Co tym panom z nosa spadło,
      Co im się w gardle nie mieści!
      Achu, achu, i do sali
      50
      Wracam, by się bawić daléj,
      Achu, achu, w swym kąciku,
      Po mizernym kotleciku!
      Na sali nieco przestroniej,
      55
      Każdy jak bąk najedzony,
      Do domu co prędzej goni
      Wynagrodzić czas stracony!
      Achu, achu, ów czas drogi
      Dobranoc, szczęśliwej drogi,
      60
      Achu, achu, Bogu chwała,
      Będę przecież coś widziała!
      Ale próżno niebios wzywam,
      Sama daję za wygranę,
      65
      Sen mię morzy, więc się kiwam,
      Trąc biedne oczy zaspane!
      Achu, achu, a to granie,
      Klap, klap, klap, na fortepianie,
      Achu, achu, na kanapie
      70
      Siedząc, zda się z dachu kapie!
      I tak aż do siódmej zrana,
      Tok zgnieciony, suknia zmięta,
      Madzia na nic stańcowana,
      75
      A ja, gdyby z krzyża zdjęta!
      Achu, achu, zgiełk się szerzy,
      Madzia na podłodze leży,
      Achu, achu, w kotylionie,
      Zaplątała się w ogonie!
      80
      Podnosi się z swym danserem,
      Ale także i z siniakiem,
      Bodaj z takim kawalerem,
      Tańczyć i na balu takim
      85
      Achu, achu, a korzyści
      Żadnej zgoła oczywiście,
      Achu, achu, prócz siniaka,
      Bo kawaler dał drapaka!
      90
      Kończy się wreszcie zabawa,
      Równie przyjemna jak krótka;
      W przedpokoju więc rozprawa,
      Gdzie futerko, gdzie narzutka?
      Achu, achu, i spocone,
      95
      Pakujem się otulone,
      Achu, achu, do karety
      Z kaszlem i grypą niestety!
      Madzia nadzwyczaj kontenta,
      100
      Z mazurowego dansera,
      Ale, cierpliwości święta
      Wolałabym epuzera:
      Achu, achu, Boża kara!
      Nikt się o panny nie stara,
      105
      Achu, achu, z tych danserów
      Na lekarstwo epuzerów!
      Kiedyś, jakem była młodą,
      Rychtyk byłam taką samą,
      110
      Po balach, tąż samą modą
      Włóczyłam się z moją mamą!
      Achu, achu, lecz wytrwała
      Mama za mąż mię wydała!
      Achu, achu, żebym to ja
      115
      Tak umiała, pani moja!