Artur Bartels Piosnki i satyry Ja nie jestem poetą Ja nie jestem poetą poeta ma wiarę W siebie, w sztukę i ludzkość — ja jej nie mam wcale, Poeta z swego życia rad zrobić ofiarę Ideałom swej myśli, i marzeń swych chwale; Poeta wszystko barwi duszy swej kolorem, Światłem swego geniuszu, myśli swej odbiciem, I rzecz zimną dla gminu robi arcywzorem. I rzecz martwą dla drugich udaruje życiem. Moje oko nie takie, i myśli nie wieszcze, W sobie znam niedołężne i słabe stworzenie, W sztuce widzę myśl wielką nieskończoną jeszcze, A za ludzkość dziękuję panom nieskończenie; Nigdy ona nie będzie niczem doskonalszem Jak dziś, — jest pierwszą cyfrą w długim zwierząt rzędzie I połączona z sobą cementem najtrwalszym Spólności interesu — kupcem jest — i będzie. Poetę kiedy rozwój ludzkości zapala, To z uwielbieniem wielkie powtarza imiona: Alexandra Wielkiego, albo Annibala Cezara, Fryderyka i Napoleona; Ja przyznaję się szczerze, że tyle poważać Nie umiem owych sławnych świata wojowników I nie mogę się wstrzymać, żeby nie uważać Ich za nadzwyczaj wielkich, ale.. rozbójników. Gdy poetę zachwyca, rozrzewnia i cieszy Cudowny postęp nauk, sztuk i wynalazków, Gdy widzi jako piorun na głos ludzi spieszy, Pełzając ukorzony po dnie mórz i piasków, Widzi oba tej ziemi skute z sobą końce Żelazem, które para w skrzydła dziś zamienia, Jak człek zawładał wszystkiem, kiedy nawet słońce Użycza mu za pędzel swojego promienia — Ja widzę rzeczy wielkie, i piękne i śmiałe, Która ludzkość mizerna, rachityczna, chora, Chwyta z obrzydliwością w swoje ręce małe I przerabia na rubla, gwineę, luidora! I przyznając, że wielka jest geniuszu siła, Nie wątpię, (tak użyty bywa ten dar Boży), Że ludzkość by telegraf i tunel zrobiła Do piekła, żeby smołę diabłu przedać drożej. W szlachcie widzi poeta potężne tradycye Narodu, co tą szlachtą rządził się i wspierał, W niej widzi bohaterskie zapałem milicye Na które świat chrześciański z wdzięcznością spozierał, Ja widzę panów A. B, C. D. i tam daléj Co już między Turkami nie wzniecą popłochu, Z których mało uczciwie Pana Boga chwali I ani jeden pewnie nie wymyślił prochu. Poeta kiedy patrzy w obraz jaki dawny Widzi, oprócz zawartych w tem płótnie piękności, Cały okres tych czasów, w których żył mistrz sławny I myślą sięga dziejów tej wielkiej przeszłości — Ja znowu kiedy patrzę na obraz Rubensa Wspomnienie sławy mistrza w pamięci mi ginie, Bo przedewszystkiem widzę te kaskady mięsa, Któremi wszystkie jego zdobne są boginie. I w dalszym mej spowiedzi z kretynizmu ciągu Wyznaję na mą hańbę, bo nie na zaletę, Że od najsławniejszego greckiego posągu Wolą młodą i ładną, żyjącą kobietę; I nad wszystkie, co geniusz człowieka wyniosły Wzniósł z marmuru, granitu, lub spiżu pomniki, Milszy mi piękny strumień olszyną porosły, Piękniejszy dąb stuletni w puszczy naszej dzikiéj. Bo to tylko jest piękne, i wielkie i śmiałe Co Bóg wszechmocną wolą stworzył i dziś tworzy, To tylko niezrównane, i to doskonałe W czem widny niepojęty niczem palec Boży. I tylko ta natura, z tem pięknem sklepieniem, W którem miliardy światów z harmoniją tak zgodną Krążą, rzucone w przestrzeń jednem Stwórcy tchnieniem, Podziwu jest, uwielbień, i wdzięczności godną. To mówię do tych panów, którzy pedantycznie Zarzucają mi pogląd zbyt lekki na rzeczy, Ale ja wolę lepiej uśmiać się logicznie, Jak serio, doktoralnie, bredzić nie do rzeczy. Nie każdemu jest danem tworzyć epopeje, Albo pisać gruntownie, i w poważnym tonie, Dlatego mi pozwólcie, niech ja się pośmieję, Kiedy ja być poważnym nikomu nie bronię. Poezya rzecz duchowa, to fantazyi dziecię Nie znosi analizy, lecz buja i śpiewa, Bo jej godłem jest lutnia, co cicha, a przecie Zarówno koi ducha, drażni i zagrzewa — Poezya zaszczyt czyni, lecz nie rządzi światem, Nie jest kodeksem ludów, tylko cnót podnietą; I ja uwielbiam cnotę, lecz nie kończę na tem: Przedewszystkiem chcąc sensu — nie jestem poetą. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/bartels-piosnki-i-satyry-ja-nie-jestem-poeta/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Artur Bartels, Piosnki i satyry, Kraków 1888 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl) na podstawie tekstu dostępnego w serwisie Wikiźródła (http://pl.wikisource.org). Redakcję techniczną wykonała Marta Niedziałkowska, natomiast korektę utworu ze źródłem wikiskrybowie w ramach projektu Wikiźródła.