Baczyński, Krzysztof Kamil Wiersz o cierpieniu Tulicka, Agnieszka Tulicka, Agnieszka Choromańska, Paulina Fundacja Nowoczesna Polska Współczesność Liryka Wiersz Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/baczynski-wiersz-o-cierpieniu Krzysztof Kamil Baczyński, Utwory zebrane, tom II, oprac. A. Kmita-Piorunowa, K. Wyka, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1994. Domena publiczna - Krzysztof Kamil Baczyński zm. 1944 2015 xml text text 2015-06-25 pol 0.3 http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/5320312510_0963ab3130_o.jpg no title, Rookuzz, CC BY 2.0 http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/4405 Komentarze do wierszy nie znajdują się w domenie - należy je usunąć podczas redakcji. Krzysztof Kamil Baczyński Wiersz o cierpieniu Matce Są ściany z wszystkich czterech stron/ jak pola pełne śniegu/ i mrok jest, chłód, jak gdyby dął/ ogromnej siły martwy biegun. To jest znużenie, może my/ tak śpimy mocno, biegnąc dalej./ Teraz jest wieczór, będą sny,/ nim nas jak lampę dzień zapali. Widziałem dziś pociągu smugę,/ tę, co marzyła turkusów ląd,/ a niosła ciemne ludzkie drogi/ na śmierć, na śmierć, w zamarzły ogień,/ do więzień śmierci, tak daleko,/ jak miłość jest daleko stąd. A ty, co siedzisz senna taka,/ słyszałaś dziś w ulicy wycie,/ krzyczało dziecko, może ptak,/ z którego ktoś wyrywał życie,/ jakby to była nić głęboka ---/ tak pod tym czasem jest głęboko/ w ciemności samej --- krzyża znak. I ty, co obok czytasz śpiący,/ przewracasz kartki tak powoli,/ jak ciała, które huk gorący/ w twych oczach salwą dzisiaj spalił./ A oni patrzą płonąc z wolna,/ jakby cię z książki kart poznali./ I liczysz twarze, co się chwieją,/ w twych dłoniach czas je na proch pali,/ takie samotne jak chłód stali,/ jak tu samotna jest nadzieja. I stoją ściany martwych czynów,/ jakby w nie wiatr nasączył krwi,/ ściany zamknięte wspólną winą/ jak dom bez drzwi./ I krzyż jest czarny zawieszony/ na jednej z czterech nagich ścian,/ i Bóg ogromny, jakby tony/ w przestrzeni zmarzłe wielkich dzwonów,/ i ciemność wieje z pięciu ran. My ciągle senni. Ból daleki,/ nie zrozumiany nigdy do dna,/ jak gdyby płomień przez powieki,/ tak kruszą nas mocarne rzeki/ i zastygamy w bryły chłodne. A ty, jak kochasz jeszcze, kiedy/ ukrzyżowany wzgardą Bóg,/ przed śmiercią w oczach miałeś wieki/ krwi pełne jak ciężkiego snu?/ Jakże ty jeszcze, zmiażdżony w tłumie,/ imieniem swoim nazwać chcesz ciało,/ jakże ty cierpisz, czy wieczność całą,/ Ty, co rozumiesz? 8. I. 44 r.