Baczyński, Krzysztof Kamil
[Świat - kryształowa kula...]
Kozioł, Paweł
Rajski, Maciej
Katarzyna Walichnowska
Tomasz Kolinko
zby
sroczka
Piotr Skirski
animal
Jan Marcinkiewicz
Sławomir Czarnecki
Joanna Stępień
Alkina
Daga
Justyna Sławik
10
Beata i Gabrysia Wcisło
Agnieszka Bielawska
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/baczynski-swiat-krysztalowa-kula
Krzysztof Kamil Baczyński, Poezje, wybór K. Wyka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977.
Domena publiczna - Krzysztof Kamil Baczyński zm. 1944
2015
xml
text
text
2015-01-29
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/6290646160_9ed6f3126e_o.jpg
Michigan City 2011, Kevin Dooley, CC BY 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/4236
Poezja
Krzysztof Kamil Baczyński
[Świat --- kryształowa kula...]
«Powiadam wam, kto zgorszy jednego z tych/
maluczkich, nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego».
Świat --- kryształowa kula, gdzie ogromne raki/
poruszają wąsami zwiększone przez szkło,/
gdzie burze naprężone twarde runoruno --- wełnista sierść. trą/
o mleczne bramy, a gwiazdy jak ptaki/
spadają, zanim spojrzysz, już dotknęły czasu/
i dźwięcząc przygniatają ramiona atlasówAtlas --- gigant, który za karę za udział w walce przeciw bogom olimpijskim z wyroku Zeusa dźwigał na barkach sklepienie niebieskie../
A te barw kawalkady jak palety morza/
rozwierające obraz --- liście wieków wstecz,/
a ten anioł o świcie, który kładzie miecz,/
co się widzącym zdaje jako pożar/
i co oślepia czasem, a czasem gna w ogień/
tabuny dusz rozgrzanych, nim się staną Bogiem./
A te lwy niewidoczne, o ślepiach jak waga,/
które unoszą czyny pomieszane snem/
i z rzek człowieczych --- czarno gorejącą krę,/
aż oczyszczony płomień staje się i naga/
prawda jak słup do góry uderza i łamie/
skamieniałe niebiosa na światło i kamień/
i po nocach ogniska, co z wysoka są/
jak anielskie pochody wskazujących rąk,/
a z bliska trzaskiem polan i chlebem człowieczym/
lub przeciw szukającym jak strzegące miecze/
małej sprawy i małych, pokurczonych oblicz,/
które wokoło stoją tym ogniom podobne.
A ty gdzie stoisz? Czy cię w skos ukropów/
wrzących w kadziach sklepienia złote grzywy niosą,/
czy w dole zaplątany w motowiska włosów,/
czy śliskich wodorostów dudniących potopów?/
czy może geniusz srebrny o dłoniach, co światłem,/
niesie cię między czasem a jego zwierciadłem?
O koro ludzka, że Bóg w tobie począł,/
nic to. Bóg w siódmym dniu stworzenia spoczął,/
a ty czym jesteś w ziemi wznoszący kolumny, /
ty cieślo boskiej myśli, cieślo nierozumny?/
Że duch był i że w tobie --- to nie w dłoni twojej, /
która jest jenojeno (daw.) --- tylko. martwym ducha niepokojem./
Jeśli ręka niezdarna tak ufna jest w sobie,/
o, niechże choć postawi krzyż na swoim grobie./
Bóg, Kwiaty, DarO ty, któremu dano żyć. Cóż więcej można!?/
Dłoń boska zbyt rozrzutna jeszcze, nieostrożna,/
że jeden kwiat ty pojąć możesz, a swą żądzą/
potrafisz zabić tysiąc tych, co jak ty błądzą./
Dłoń boska zbyt ci hojna, jeśli ten kwiat dała,/
a na pojęcie blasku jego ręka twa za mała,/
jeśliś zapomniał głosu, głosu rozpoznania,/
i jeśliś nie przypomniał, żeś jest snem czekania.
Kondycja ludzkaTy cieślo boskiej myśli, co gdy już nie umiesz/
być choć patrzącym na ogień i blask,/
czynisz braci na obraz wypalonych miast,/
aby jeśli być marnym musisz --- to choć w tłumie./
Ty, kiedyś już przegniły strąk wielkiego drzewa,/
kiedyś pominął napomnienia głos,/
ślepe szczenięta ludzkie prowadzisz na stos,/
aby pokazać im, jak Bóg się gniewa,/
a pokazujesz przejrzysty łuk blasku/
pokryty twoją dłonią --- chimerami z piasku,/
a rączki szukające napełniasz swą smołą,/
by z nich nie wypadł miecz i biały gołąb.
Zemsta, ZmartwychwstanieAle z nich są anioły-mściciele, co głosy/
takie w górę uniosą, że zbieleją włosy,/
i nim w topór z ołowiu zmienią się i runą,/
będą oczom podobne boskim --- stu piorunom,/
będą wtedy krążące, pozbierane z ust,/
z ust skarżących jak płomień i ognisty nóż,/
a maluczcy, co niosą krzyż zwalony na nich,/
wstaną w blasku. A straszne będzie zmartwychwstanie./
Wstaną w Bogu. A straszny będzie ten czas kary,/
kiedy kora bez duszy wybuchnie pożarem/
i pozostanie popiół, jeno garść popiołu,/
jako ślad tych, co skradli lok złoty --- aniołom.
początek maja 42 r.