Baczyński, Krzysztof Kamil
Rzeka
Sekuła, Aleksandra
Choromańska, Paulina
Dubielecka, Paulina
Budzyńska, Sylwia
Fundacja Nowoczesna Polska
Współczesność
Liryka
Wiersz
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/baczynski-rzeka
Poezje, oprac. K. Wyka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977.
Domena publiczna - Krzysztof Kamil Baczyński zm. 1944
2015
xml
text
text
2014-11-28
pol
http://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/image/15005601917_79248a7edc_k.jpg
F. Old Firehole River, Yellowstone 9-11, Don Graham, CC BY-SA 2.0
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/3710
Krzysztof Kamil Baczyński
Rzeka
Rzeka, Lustro, Pamięć, Przemiana, Przemijanie, Historia, CzasPłyń, ziemio. Góry ciemne. Rzeka wszystko niesie./
Lądy wzdłuż wody pękną. Jak wiosło milczenia/
rzeka wszystko podzieli na wiosnę i jesień,/
na zimy siwe, pory wszystkich lat./
Niosą się ptaki, a brzegi tajemne/
świat smutku otwierają i radości świat.
RzekaTo taka waga srebrna, uśmiech nieba w ziemi,/
ujrzy nas i uniesie z rękami ciemnemi/
od pracy, utrudzonych przygarnie i z odbić/
gdzieś na krańcu żywota może się odczyta/
nasze twarze milczące. Będziemy podobni/
sami swoim odbiciom w niej albo podobni/
ciemnościom, które niesie, albo nieskalane/
twarze w srebrze zostaną, a niepokonane.
Płyń, ziemio. Długi wieczór i ptaki u lic,/
zdaje się, rzęsy trzepot przyjacielskich oczu,/
i jaskółki cieniami ciepłymi migocą,/
i noc zapada ciężko, i pierzasty świt/
podnosi chmur powiekę. Tratwy suną w mrok,/
owoce ciężkie niosą; jabłka --- jakby grad/
burz dostałychdostały (daw.) --- tu: dojrzały. opadły z drzew minionych lat.
DzieciństwoCóż będziemy czynili? Domki na wybrzeżu/
jak zabawki czekają na dziecinną dłoń,/
a wokoło zwierzęta utrudzone leżą/
i na biegunach cieni w głąb pastwiska koń ---/
przebiega. Ludzie oczy unoszą z daleka,/
uśmiechają się, ręce w powitania kwiat/
wznoszą, jakby mówili: «Płyńcie. Tyle lat»./
I z uśmiechem zostają pogodni i sami/
z tym sercem rozdzielonym na światło i kamień.
RzekaA ta rzeka unosi nie trwając ni chwili,/
a czasem takie ręce żelazne unosi,/
a czasem w niej westchnienie, co o oddech prosi,/
i myją krwawe dłonie ci, którzy zabili./
I czasem łza upadnie, jakby popiół padł/
powitaniem: «O płyńcie! Ileż jeszcze lat?».
Rzeka, WodaA to tych ziem spalonych włosy albo dym,/
a to skrwawionych chłopców, których ścina kat,/
matki ciała obmyją, nim oczy sczernieją,/
jeszcze rzeka wskrzeszeniem, daremną nadzieją,/
albo dziewczątka ciche o oczach z ołowiu,/
jakieś serca rozdarte i trumny w niej łowią,/
a to przebite ręce upiory zanurzą,/
oczy powydzierane jak kamienie dnem/
potoczą się, zahuczą, nim się staną różą,/
co nad wodą wyrośnie, i jak skrzepła krew/
u hełmów złych zwycięzców przypięta --- przepali/
i będzie jako grot z milczenia i ze stali.
RzekaPłynie rzeka spokojna. Dobra ziemio, płyń,/
rzeka wszystko rozdzieli na zbrodnię i czyn/
i spokojna, żelazna, uniesie, pogodzi,/
dymy splątanych odbić na kwiaty narodzin,/
na barki trumien głuchych. Zapomniany głos/
jeszcze w niej woła cicho, jeszcze bieli włos/
zapatrzonych na brzegu. Jeszcze trawy długie,/
jeszcze jaskółki przetną i zważą powietrze/
maleńkim ruchem skrzydeł. Jeszcze westchnie przestrzeń.
Kończy się ciemna rzeka i zapada czas.
9 VII 1942 r.