Krzysztof Kamil Baczyński Łowy Ballada 1 Już się świt wyroił kolorem jagody. Strzelec konie poił u zielonej wody. * Trąbka srebrna, z trąbki potok. Poszedł strzelec w sosen rzekę, poniósł łuk z cięciwą złotą na łowy dalekie, na łowy. Jeszcze za nim chustką wiała, jeszcze włosów promień dała, niby nić na dziwną drogę, niby przypomnienia ogień włos dała. Jeszcze z ciała jej nie okrzepł, snu jej pełny niby dzban, jeszcze oczy świtem mokre do gwiazd składał jak do ran, do gwiazd bladych. Trąbka srebrna, ciała łuk. Tonął strzelec w złoty puch, tonął w olchach i w dębinie, pozostawił cień dziewczynie, w domu cień zostawił. * Jakże będę z cieniem twoim usta łączyć jak ze zdrojem: ni on płomień, ni on duch, ni on włosów twoich puch, jeno śpiew pajęczy. * Już się świt dopalił, buchnął ognia słup. Strzelec na oddali, w domu cień jak duch. 2 Przędzie drogi nić kołujący liść. Jakże ścieżka płynie, górą czy w głębinie? Dzikich jabłek łopot poświst ptaków tnie. Modry ptaku, przynieś pogłos o zwierzynie, zarzuć tropu nić na różowe kły. Trąbka srebrna zwiedzie sarny i niedźwiedzie, zarzuć tylko nić. 3 Na polanie białe łanie w tańcu niosły ciała strąk. Jedna wiodła je błękitna, jakby rzeźba wodnych rąk. Tak cieniami niosły trzepot, tak w nie słońce nikło blaskiem, że stawały się jak cienie drzewem, wodą, liściem, piaskiem. A za nimi strzelec tropiąc zgubił łuk, nie wiązane cieniem stopy kładł w kurzawę chmur. Trwał szelestem, w taniec nikł, zmieniał ciało w szklane sny, zmieniał ręce w wiotkość leszczyn, ni mu ptak spod stopy tryśnie, ni mu gałąź nie zatrzeszczy, kiedy wznosi modry lot potrącając liści strop. * Znów się świt wyroił, minął dzień i noc, zbladły wodopoje nad różową wsią. 4 Nie ma strzelca. Panna płacze. Zanim minął mleczny dzień, idzie panna modrym lasem, płacząc niesie strzelca cień. Na gałęziach promień biały porozpalał jak płomyki sierść wiewiórek — rudy mech. Wiodły pannę w zagajniki, wiodły pannę złotym dnem, wiodły pannę nad jezioro, gdzie czerwoną kryte korą drzewa stały. Nad jeziorem zła poświata, leży strzelec w blasku biały, a w jeziorze, w kręgach wód, w kolorowym wieńcu nut tańczą łanie, niosą taniec w głąb. «Wstań, kochany». Plotła wieniec z białych rąk. «Wstań, kochany». Z nóg mu zdjęła zaplątany jak sznur trop. «Wstań, kochany». Leży strzelec. Płaczę panna i na ziemię kładzie strzelca cień i klnie się: «Jeśli cieniem nie uniesie, jeśli zieleń nie odnowi, jeśli bicze łez — niech w knieje sama drzewem skamienieję. Wtedy, kniejo, z nim mnie zamień w jeden krwią porosły kamień, zamień w drzewo». Cień u stóp jak motyl drżał. Zmilkła panna. Strzelec wstał, zgarnął z powiek ciężkie niebo — pułap snu. Ze słonecznych witek promień jeden wyciął — sczynił łuk. Wracał strzelec, przy nim panna, przepłynęli bór do rana. Już się świt dopalał, rósł jak mleczny porost. Trąbka srebrna, złoty łuk. Utonęli w mleczny puch, w oplot dłoni, w zachwyt ciał, tylko cień u stóp im drżał jak ptak zamyślenia. 26 luty 1942 r. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/baczynski-lowy. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Krzysztof Kamil Baczyński, Poezje, wybór K. Wyka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1977. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paweł Kozioł, Maciej Rajski. Publikację wsparli i wsparły: Katarzyna Walichnowska, Tomasz Kolinko, zby, sroczka, Piotr Skirski, animal, Jan Marcinkiewicz, Sławomir Czarnecki, Joanna Stępień, Alkina, Daga, Justyna Sławik, 10, Beata i Gabrysia Wcisło, Agnieszka Bielawska.