Adam AsnykZ obcych stronV. Zamarła oaza
1Tu niegdyś biło źródło tajne,
Wśród piasków znacząc srebrny ślad,
I niosło rosy życiodajne
W pustyni głuchy, martwy świat.
5
A z spalonego ziemi łona
Wytrysło życie z biegiem wód,
Wzniosła się w niebo palm korona,
Dając wędrowcom cień i chłód.
I jak łudzące puszcz obrazy,
10Na suchych piasków nagiem tle,
Powstał rozkoszny gaj oazy,
W złocistych blasków lśniącej mgle.
Wrzało tu życie i wesele,
Karawan tutaj ciągnął szlak,
15Do wody płoche szły gazele,
Na drzewach gniazdo uwił ptak.
I ten zakątek puszcz obszaru
Weselny życia przybrał strój,
Pełno w nim barwy, ruchu, gwaru…
Dziś kilka pni zeschniętych sterczy,
Inne zwalone kryje żwir;
Nad niemi słońca żar morderczy
I latających piasków wir.
25Już wielbłąd tutaj nie przyklęka,
Gazela nie przychodzi pić,
Zniknęła owa zieleń miękka,
Co okalała srebrną nić.
Wachlarze palm się nie kołyszą,
30Umilkł owadów, ptasząt gwar,
Wszystko jest grozą, smutkiem, ciszą,
Wszędzie słoneczny pali żar.
Pustynia gwałtem znów się wdarła,
Biorąc oazę w uścisk swój,
35I wszelka życia gra zamarła,