Spis treści

      Adam AsnykZ obcych stronIII. Noc na morzuW drodze z Malty do Goletty

      1
      Srebrzyste blaski toń przesiewa modra,
      W miliony drżących rozprasza iskierek,
      I snopy światła na okrętu biodra
      Kolejno rzuca fal ruchliwy szereg…
      5
      Noc księżycowa tak jasnością szczodra
      Perłową siatką wód błękity muszcze;
      Cisza: zaledwie łagodny wiaterek
      Podnosi falę, która miękko pluszcze.
      Jak cienie mkniemy przez te płynne puszcze.
      10
      Pogodnej nocy majestat królewski
      Zawisł nad całą spokojną głębiną;
      Wzrok ściga drżące świateł arabeski
      I płynie z niemi w nieskończoność siną…
      W ślad za nim myśli w ten obszar niebieski
      15
      Lecą bez końca, roztopione w ciszę
      I poza światem gdzieś omdlałe giną.
      A księżyc dalej srebrne znaki pisze
      Na fali, która jak do snu kołysze.
      Mijają chwile, może całe wieki,
      20
      W tem rozmarzeniu, co godzin nie liczy;
      Świat dotykalny cofa się daleki,
      A sen srebrzysty, nieznanej słodyczy,
      Przez pół otwarte wciska się powieki,
      I płynie w duszę z cichym szumem fali,
      25
      Coraz to więcej dziwny… tajemniczy…
      Aż go chłód rosy, co się w mgłach krysztali,
      I świeższy powiew poranku oddali.
      Na wschodzie niebo zdaje się różowieć
      I od ciemniejszej odcina się toni:
      30
      To pierwsza blizkiej jutrzenki zapowiedź.
      Świt mleczny z blaskiem miesięcznym się goni,
      Zmącone fale zaczynają płowieć.
      Gwiazdy pobladły; senne oczy mrużą;
      Tylko poranna, jak brylant na skroni
      35
      Młodziutkiej jutrzni, nad obłoczków różą
      Staje się mocniej błyszczącą i dużą.
      Przed nami w morze czarny klin się wciska,
      Brzeg wyniesiony skalisty i dziki!
      Piętrzą się groźnie bazaltów urwiska…
      40
      To wysunięty przylądek Afryki!
      Na jego szczycie jeszcze światło błyska
      Rozsiane w morzu oświecając skały;
      Ze skal dochodzą morskich ptaków krzyki,
      Które noc w głazów szczelinach przespały,
      45
      A teraz wrzaskiem witają dzień biały.