Adam AsnykZ obcych stronII. Taormina
1Na urwisku prostopadłem,
Na uciętych skał marmurze,
Ponad modrych mórz zwierciadłem
Taormina błyszczy w górze.
5Jak jaskółczych gniazd gromada,
Przyczepiona do urwiska,
Tarasami w przepaść spada,
Białe domki w błękit ciska.
Odwrócona ku wschodowi
10W głąb Jońskiego patrząc morza,
Pierwsze świtu blaski łowi,
Które grecka śle jej zorza.
Na błękitów malowidle
O minionych czasach marzy:
15Wysunięty na jej skrzydle
Grecki teatr siadł na straży.
Zasiadł z ciszą i powagą
>Wabiąc widzów tak wymownie…
Bo otworzył pierś swą nagą,
20Malowniczych scen widownię.
W koło uśmiech słońca złoty
I błękitu nieskończoność,
Zawieszonych pnączów sploty,
Z laurowych drzew zieloność.
25Różowieją po gór stokach
Strojne w świeży kwiat mandorle;
Wyżej zamek tkwi w obłokach;
Saracenów gniazdo orle.
Wyżej ponad horyzontem
30Płaszcz ze srebra wznosząc świetny,
W niebo wbił się ostrokątem
Wyniesiony stożek Etny.
Jak rycerskie nad nim pióro
Na błękitach coraz bledsze,
35Dym podłużną wzniósł się chmurą
I rozpływa się w powietrze.
Legendowe tchnienia wieją,
I słoneczne błyszczą mity…
Dni współczesnych z Odysseją
40Pada jeszcze blask odbity.
Starożytny duch Hellady
Swe pajęcze sieci przędzie,
Choć zamglony, nikły, blady,
Piętno swoje wyrył wszędzie.
45Zlał się z całą tą przyrodą,
I jak światło gdzieś z grobowca
Pod powierzchnią życia młodą
Śle promienie dla wędrowca.
Niegdyś znowu ku tej skale
50Fala morska z sobą niosła
Dzikie, groźne plemion fale,
Rycerskiego tłum rzemiosła.
Przybywały po łup krwawy
Saraceny i Normandy,
55Rozwijając tęczę sławy
I rycerskich dzieł girlandy.
I niejeden z tych rycerzy
Ostrym mieczem swym wykrawał,
By tron sobie zdobyć świeży,
60Pochwyconej ziemi kawał.
Dziś ta przeszłość barwna tyle
Chociaż cicho w laurach drzemie
Miga jednak w złotym pyle,
Co klasyczną kryje ziemię.
65