Spis treści

      Adam AsnykW zatoce Baja

      1
      Cicho płyńmy, jak duchy,
      Białe żagle nawiążmy;
      Toń tak głucha, milcząca,
      Fala o brzeg nie trąca,
      5
      Więc utajmy namiętne wybuchy,
      I wzrok łzawy w ciemności pogrążmy.
      Dzień już zapadł w otchłanie
      I w posępnej pomroce,
      Jako cienie przelotne
      10
      Pijmy rosy wilgotne,
      Po srebrzystej ślizgając się pianie,
      W tej przeszłością szumiącej zatoce.
      Tu przed nami się czerni
      Stary cmentarz dziejowy,
      15
      Gdzie ruiny dokoła
      Śpią pod skrzydłem anioła;
      Tu przystaniem grobowców odźwierni
      I pochylim ciężące już głowy.
      Może echa, co drzemią
      20
      W długim kolumn krużganku,
      I marzenia, co legły,
      Nim swej mety dobiegły,
      Naszem przyjściem zbudzone pod ziemią
      Dopowiedzą historyi poranku.
      25
      Pośród wonnych jałowców
      Dumające widziadła,
      Szepczą między zwaliska
      Zapomniane nazwiska…
      Pewnie przyjmą gościnnie wędrowców,
      30
      Nad którymi już przeszłość zapadła.
      W Serapisa kościele
      Złóżmy Lary rodzinne,
      Może z nawy strzaskanej
      Wyjdą słońca kapłany
      35
      Pytać się nas, co robim w popiele?
      I czy słońce nie świeci nam inne?
      A Kumejska Sybilla
      Skryta w głębi pieczary,
      Nad trójnogiem schylona
      40
      Krzyknie przez sen zdziwiona:
      Czy się zjawił znów jaki Atylla?
      Czy to tylko mordują Cezary?…
      Przed prostylem Dyana
      Trzyma księżyc nad głową,
      45
      Gdy nas ujrzy, pomyśli,
      Że Niobidy tu przyszli,
      I po łuk swój pobiegnie, zmieszana,
      Tą kamiennej boleści wymową.
      A pierzchając przez łomy
      50
      W liść rzeźbione akantów,
      Będzie mniemać, że zdala
      Stoi córka Tantala,
      I w nią wlepia swój wzrok nieruchomy,
      Przesłonięty potokiem brylantów.
      55
      Wróć się blada Hekate!
      Bo ruina się skarży;
      Fryz, odarty z ozdoby
      Patrzy pełen żałoby;
      Nie przyszliśmy po krwi swej zapłatę,
      60
      Ani chcemy zakłócać cmentarzy.
      Zejdź więc gwiazdo Erebu
      Tulić dalej straszydła;
      Już piekielnych psów wycie
      Głosi nasze przybycie;
      65
      My z własnego wracamy pogrzebu,
      I pod twoje chronimy się skrzydła.
      Rzuć ostatnie promienie
      Nam na drogę podziemną;
      Może za tem wybrzeżem
      70
      Acheronu, dostrzeżem
      Naszych braci błądzące już cienie
      I żalące się niebu, że ciemno!

      1864