Adam AsnykToast w Poznaniu

    1
    Chwilę tylko w braterskim złączeni uścisku
    Spoczęliśmy na sercach wielkopolskiej braci;
    Ale dosyć nam było przelotnego błysku,
    By ten węzeł jedności, co nigdy nie traci
    5
    Swojej mocy pomimo nieszczęść i rozdziałów,
    Wzmocnić teraz uczczeniem wspólnych ideałów.
    Dosyć było nieznanej dotychczas rodzinie,
    Połączyć swoje dłonie i z oczu wyczytać
    Tajemnicę braterstwa, co z serc w serca płynie,
    10
    By się o nie nie troszczyć i o nic nie pytać,
    Ale wszystko odgadnąć z pierwszego wejrzenia,
    I łzami wypowiedzieć dzieje pokolenia.
    Zdawało się na chwilę: że to cud prawdziwy!
    Że jasna przeszłość z grobu wiekowego wstała,
    15
    I przyszła błogosławić naród wiecznie żywy
    W garstce, co się nad Warty brzegami spotkała,
    I że królewskie cienie śpiących tutaj Piastów,
    Słuchały rozjaśnione wzniesionych toastów!
    I chociaż to sen tylko, żeśmy połączeni,
    20
    Choć ta mara całości wraz z rozstaniem pryska,
    Jednak dla ducha niema granic i przestrzeni
    I miłość do jednego skupi nas ogniska,
    Gdzie przechowując skrzętnie cnót ojczystych zaród,
    Nie zapomnim: że jeden stanowimy naród.
    25
    Połączyła nas dziwna braterstwa potęga!
    Której z naszego łona przemoc nie wydarła:
    Dziś widzim, jak daleko poza grób swój sięga,
    Więc choć nam powiadają: «Ta ziemia umarła»,
    To my, czując, jak polska wydziera się dusza,
    30
    Wołamy jednomyślnie: «Jednak się porusza».
    Ta myśl, którą wynosim z naszego spotkania,
    Ta wiara w polskie serca, której nic nie zmieni,
    Niechaj będzie zarazem słowem pożegnania
    Od tych, co Was kochają, jak bracia rodzeni,
    35
    I w ostatnim uścisku, w cichej łez wymowie,
    Wznoszą po raz ostatni: Wielkopolski zdrowie!