Adam AsnykPiosnka pijaka
1Na trzeźwo nie mogę żyć!
Więc się upijam od rana
I zawsze z pełnego dzbana
Do nocy wciąż muszę pić;
5Za każdym kielichem wina
Piękniejszym staje się świat,
I urok młodzieńczych lat
Wstępować w serce zaczyna.
Zaledwie wypróżnię dzban,
10Piosenkę znajduję na dnie,
A ona dźwięczy tak ładnie
Wśród moich samotnych ścian!
Rozjaśnia duszę pogodą
I z serca zdejmuje pleśń:
15Wesoła, swobodna pieśń
Fantazyę wskrzesza mi młodą.
I słyszę kochanki głos,
Pierwsze miłosne zaklęcia,
I chwytam dzban mój w objęcia
20Padając na flaszek stos:
Zdjętemu błogiem marzeniem
Zda się, że wracam znów
Do jasnych młodości snów
Ponad srebrzystym strumieniem!
25Po kwiatach sączy się zdrój
A wietrzyk roznosi wonie,
Pierś ogniem szlachetnym płonie,
Chcę wznowić rycerski bój,
W dobranym braci orszaku,
30Ochoczo biegnę na szturm,
I słyszę w odgłosie surm:
«Zwycięstwo przy białym ptaku!»
Pospieszam co zdąży koń,
I u nóg kochanki klęczę,
35Ona z obłoków rwie tęczę
I moją ozdabia skroń;
W rodzinne przychodzę strony
I witam rzucony dom,
I matki radośnym łzom
40Powierzam zdobyte plony…
W pośrodku ojczystych pól…
Lecz tu się sen mój ucina;
Fantazyi, gdy braknie wina
Powraca zgłuszony ból,
45Każda odnawia się rana,
Na trzeźwo nie mogę żyć…
A więc pozwólcie mi pić
Z mojego pełnego dzbana.