Adam AsnykNad głębiamiVI

    1
    Na falach swoich toczy słońc miliony
    Wieczny Ocean bez dna i wybrzeży,
    Którego nawet goniec uskrzydlony
    Przestrzeni, promień świetlany nie zmierzy;
    5
    Ani fantazyi młodej polot świeży,
    Ani błysk myśli, na zwiady rzucony,
    Do krańców jego nigdzie nie dobieży
    I tajemniczej nie przedrze zasłony.
    Nieskończoności łańcuch wyciągnięty,
    10
    Biegnąc przez mroczne przestrzeni odmęty,
    Wśród bezbrzeżnego znika nam ogromu,
    Niemocą myśli przedwcześnie ucięty.
    A z drugiej strony ginie pokryjomu
    Gdzieś w nieskończonej małości atomu.