Szmuel -> Szmul, Baal-Szem -> Bal Szem, Baal-Szem-Tow -> Bal Szem Tow, Szołem -> Szolem, Mirełe -> Mirele, Iczełe -> Iczele, Wełwełe -> Welwele, Nysen -> Nisen, Symchat Tora -> Simchat Tora, Bejt-Hamikdasz -> Beit Hamidrasz, nieprzyjacioły Twoje -> nieprzyjaciele Twoi
zwitki pergaminy z cytatami z Tory -> zwitki pergaminu z cytatami z Tory, wrogi -> w rogi
A mimo to, dokonał nie mniejszych czynów od rabiego z Talny i rabiego z Różan. Ten zaś, powolutku wyciąga ze stołu szufladę. I nagle, z tej szuflady wyskoczył wąż. Przed pierwszym „ aż” — Wszystkie Imiona Boga i wszystkie zaklęcia od Sześciu Dni Stworzenia, aż do końca świata, aż po kres wszystkich pokoleń. Przed „wznosi” — Na krańcu świata, wznosi się wysoka góra, a na tej górze leży olbrzymi kamień. Dwukrotnie przed „i”— Prosi przeto sędziów, aby sądzili Sendera wedle ustaw Świętej Tory za przelanie krwi syna Nisenowego, i dzieci syna jego, i dzieci ich dzieci aż po kres wszystkich pokoleń. I z upływem czasu, całkiem o nim zapomniałem.
sprzed „i w mig” — Prawdziwy, powiadam wam, prawdziwy wąż z Sześciu Dni Stworzenia i w mig owinął się wokół szyi bogacza. Dosyć Leo! Nie babciu! Sprzed „głuptasku” — Nie wstydź się głuptasku, nikomu nie powiemy. Sprzed „córeczko” — Czemu tu siedzisz córeczko?
I i II akt rozgrywają się w Brynicy, III i IV akt w Miropolu. Między I a II aktem mijają trzy miesiące, między II a III aktem — trzy dni, między III a IV — pół doby. Zanim kurtyna pójdzie w górę, w kompletnych ciemnościach słychać z daleka cichy, mistyczny śpiew.
U rabiego Dawida z Talny, oby jego zasługi były dla nas tarczą ochronną, stało złote krzesło. I wyryte były na nim takie słowa: „Dawid, król Izraela, żyje i trwa”.
Rabi Israel z Różan, oby jego pamięć była błogosławiona, prowadził się jak prawdziwy monarcha. Do stołu przygrywała mu zawsze kapela z dwudziestu czterech klezmerów. A kiedy wyjeżdżał, to nie inaczej, jak tylko w zaprzęgu sześciokonnym.
A o rabim Szmulu z Kamińska opowiadają, że chodził w złotych pantofelkach… (pełen zachwytu) W pantofelkach ze złota.
Święty rabi Zusie z Annopola przez całe swoje życie był biedakiem. Zbierał datki, chodził w chłopskiej sukmanie opasanej zwykłym sznurem. A mimo to, dokonał nie mniejszych czynów od rabiego z Talny i rabiego z Różan.
Proszę mi wybaczyć, ale mówi Pan o rzeczach, o których nie ma Pan pojęcia. Czy mówiąc o wielkości rabiego z Talny lub Różan, mamy na myśli ich bogactwa? Mało to bogaczy jest na świecie? Trzeba się domyśleć, że w złotym krześle, w kapeli klezmerów, i w złotych pantofelkach tkwi jakaś głęboka tajemnica, zawarty jest głęboki sens.
Kto miał oczy otwarte, ten widział. Opowiadają, że rabi z Opatowa, kiedy po raz pierwszy spotkał się z rabim z Różan, rzucił się do całowania kół jego powozu. A kiedy go spytano, co to ma znaczyć, krzyknął: „Głupcy! Czy nie widzicie, że to pojazd z niebios!”.
Istota rzeczy polega przecież na tym, że złote krzesło wcale nie było krzesłem, kapela nie była kapelą, a konie nie były końmi. Wszystko to było grą wyobraźni. Było odblaskiem. Było niczym ubiór, niczym futerał dla ich wielkości.
Nie ma się czego dziwić ich potędze. Sąd, Bieda, BogactwoSłyszeliście może historię z kańczugiem[4] rabiego Szmelki z Nikolsburga? Warto posłuchać. Pewnego razu przyszli do niego dwaj ludzie, aby rozsądził ich spór. Jeden był bogaczem, prawdziwym potentatem, blisko skumanym z władzą, drugi był zwykłym biedakiem. I rabi Szmelke, wyobraźcie sobie, wysłuchał obydwu stron i wydał orzeczenie na korzyść biedaka. Obraził się nasz bogacz i powiada: „Nie przyjmuję wyroku”. Na to dictum rabi Szmelke spokojnie rzecze: „Nie! Zrobisz tak, jak ci każę, albowiem polecenie rabina wykonać należy bezwarunkowo”. No i bogacz nie zdzierżył. Rozjuszył się i krzyknął: „Gwiżdżę na ciebie i na cały twój rabinat”. Wtedy rabi Szmelke podniósł się na całą wysokość i ryknął: „W tej chwili masz się podporządkować, w przeciwnym razie sięgnę po kańczug”. Bogacz rozsierdził się do reszty i zaczął przeklinać i złorzeczyć rabiemu. Ten zaś, powolutku wyciąga ze stołu szufladę. I nagle, z tej szuflady wyskoczył wąż. Prawdziwy wąż. Prawdziwy, powiadam wam, prawdziwy wąż z Sześciu Dni Stworzenia i w mig owinął się wokół szyi bogacza. No i zaczęło się. Bogacz jęczy i płacze: „Ratuj rabi!” krzyczy i błaga: „Zrobię wszystko, co każesz, ale zabierz węża”. „Dobrze”, powiada rabi, „Ale zapamiętaj to sobie raz na zawsze i przekaż swoim dzieciom i dzieciom swoich dzieci, że mają słuchać rabina i drżeć przed jego kańczugiem”. Rzekłszy to, zdjął z jego szyi węża.
Nie mogło tak być, aby rabin Szmelke posłużył się prawdziwym wężem. Ten bowiem prawąż jest nikim innym, jeno Szatanem, Sitra Achra[5], odwrotną stroną Anioła. Tfu! Uchowaj nas Panie Boże.
Nic nie rozumiesz. Ja opowiadam historię, która wydarzyła się na oczach ludzi, w obliczu świadków, a ty mi powiadasz, że taka rzecz nie mogła się wydarzyć. Austriackie gadanie!
Broń Boże! Sądziłem tylko, że nie ma takich zaklęć i takich bogomianów, aby można było nimi wywołać Szatana. spluwa
Wywołać Szatana można jedynie za pomocą wielkiego, dwojako wyrażonego Imienia Boskiego, które swoim płomieniem stapia najwyższe szczyty z najgłębszymi otchłaniami.
W moim miasteczku mieszka pewien Bal Szem. Prawdziwy cudotwórca. Otóż za pomocą jednego bogomianu potrafi wzniecić pożar, by następnym imieniem ugasić go. Widzi rzeczy dziejące się setki mil od niego. Palcami dobywa wino ze ściany. Sam mi kiedyś opowiadał, że zna takie bogomiany, za pomocą których potrafi przywrócić życie zmarłym, stworzyć Golema[6], uczynić siebie niewidzialnym i wywoływać siły nieczyste. Nawet samego Szatana spluwa Z jego własnych ust to słyszałem.
Na piechotę? Z miesiąc, może nawet więcej. Dlaczego pytasz, chcesz do niego iść? Chanan milczy Miasteczko zwie się Krasne, a owemu Bal Szemowi na imię Elchanan.
Powiadam wam, to ci dopiero cudotwórca. Kiedyś, w biały dzień, usiłował z pomocą Wielkiego Imienia…
Dość! Nie mów mi o takich rzeczach w nocy. Zwłaszcza w Świętym Przybytku. Można jeszcze, nie daj Bóg, wyrwać się nieopatrznie z jakimś bogomianem lub zaklęciem i nieszczęście gotowe. Już takie rzeczy bywały.
Gdzieś z Litwy. Studiował w naszej jesziwie. Zasłynął jako prymus. Otrzymał nawet dyplom rabina. Nagle zniknął. Przez cały rok niemal nie pokazywał się. Chodziły słuchy, że odbywa pokutną głodówkę. Niedawno wrócił. Zgoła nie ten człowiek. Jakoś ciągle zamyślony. Od soboty do soboty pości. Odbywa kąpiele rytualne w mykwie. Mistyk. Podobno para się kabałą[7].
Późno, pora spać. do pierwszego Batlana z uśmiechem Szkoda, że nie ma tu naszego Bal Szema, tego, co wino ze ściany dobywa. Przydałoby się kilka kropelek dla pokrzepienia. Od rana nic w ustach nie miałem.
Poczekaj chwileczkę. Zdaje się, że wnet nadarzy nam się dobry napitek. Sender wyjechał na oględziny narzeczonego dla swojej jedynaczki. Niech tylko odbędą się zaręczyny, a nie poskąpi nam wódki.
U wa! Ja tam nie wierzę, żeby kiedyś doszło do zaręczyn. Już trzy razy wyprawiał się po narzeczonego i wrócił z niczym. To mu narzeczony nie przypadł do gustu, to rodzina nie była zbyt nobliwa, tam znów posag za mały… Nie wolno tak przebierać.
ZaręczynyOngiś, przed laty, gdy bogacz, i to z lepszej rodziny, miał wydać córkę za mąż, nie oglądał się za bogactwem, ani za rodowodem narzeczonego. Ważny był sam narzeczony. Udawał się do jakiejś jesziwy. Zawoził przełożonemu piękny prezent, a ten wybierał mu z grona uczniów najlepszego z najlepszych. Sender też mógł tak postąpić.
No, no, tylko bez złośliwości o tutejszych ludziach. Małżeństwo zawiera się z tym, kto jest od Boga przeznaczony.
Boże Wszechmogący! Władco Świata! Pomóż mi! jeszcze bliżej podchodzi do Arki Dzieci! Otwórzmy Arkę. Przypadniemy do Świętych Ksiąg i nie odstąpimy od nich, póki nie wypłaczemy pełnego wyzdrowienia dla waszej matki. otwiera Arkę, wsuwa głowę do wnętrza i płaczliwie zawodzi Boże Abrahama, Izaaka i Jakuba. Spójrz na moje nieszczęście. Spójrz na ból tych dzieciątek i nie zabieraj im matki w kwiecie wieku. Święte zwoje Tory i wy, kochane pramatki, spieszcie do Stwórcy Świata i krzyczcie. Błagajcie, proście, aby to piękne drzewko nie zostało wyrwane z korzeniami, aby młody gołąbeczek nie został wyrzucony z gniazda, aby ta cicha owieczka nie została wyrwana ze stada! histerycznie Poruszę niebo i ziemię! Nie ustąpię ani na krok, póki nie przywrócisz mi tej, która jest ozdobą mojej głowy!
Dobrze, zbierzcie dziesięciu Żydów. Niech odmawiają psalmy. Tylko prędzej, szybciej! Każda chwila jest droga. Już dwa dni, jak odjęło jej mowę, jak walczy ze śmiercią.
Rano była niewiasta i otworzyła Arkę dla córki, która od dwóch dni rodzi i powić nie może. Teraz przyszła kobieta, aby otworzyć Arkę dla córki, która od dwóch dni walczy ze śmiercią.
Kiedy dusza człowieka, który jeszcze nie umarł, ma wstąpić w ciało jeszcze nie narodzone, wywiązuje się walka. Umrze chora — to przyjdzie na świat żywe dziecko. Ozdrowieje — urodzi się martwe…
No i Pan Bóg zesłał nam poczęstunek. Odmówimy Psalmy, wypijemy sobie na zdrowie, a On zlituje się nad chorą i uzdrowi ją.
Chłopcy! Kto chce odmówić Psalmy? Każdy dostanie po gryczanym placku. młodzieńcy podnoszą się ze swoich miejsc Przejdźmy do oddzielnej izby.
Arka otwarta? Któż ją otworzył? Dla kogo rozwarła się o północy? zagląda do wnętrza Zwoje Tory… Przytulone do siebie, nieruchome, milczące… A w nich ukryte są wszystkie tajemnice i wszystkie znaki. Wszystkie Imiona Boga i wszystkie zaklęcia od Sześciu Dni Stworzenia, aż do końca świata, aż po kres wszystkich pokoleń. I tak trudno jest dojść do jednej choćby tajemnicy, do jednego choćby znaku. Zaiste trudno. liczy księgi Tory Jedna, dwie, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć ksiąg. Liczba słowa Emet, czyli Prawda. A w każdej z nich cztery drzewce rodalne — cztery drzewa żywota. Dziewięć razy cztery to 36. Nie ma godziny, bym nie natknął się na tę liczbę. A co oznacza, tego nie wiem. Czuję tylko, że w niej zawarta jest cała tajemnica, 36 to liczba zawarta w imieniu Lea…. trzy razy 36 to Chanan. Lea oznacza również lo Haszem, nie Bóg… nie przez Boga drży Co za straszna myśl i jak mnie pociąga…
Tajemnic i znaków bez liku, bez kresu… a prostej drogi nie widać… mała pauza Miasteczko zwie się Krasne… Bal Szem Elchanan.
Gemary, powiadasz? Do ręki nie wziąłem? Gemara jest sucha i zimna. Inne pisma Talmudu są również zimne i suche. nagle ożywia się Pod ziemią istnieje taki sam świat, jak na powierzchni.
92I tam są pola i lasy, morza i pustynie, miasta i wsie. Tam na polach i pustyniach szaleją burze. Po morzach płyną wielkie okręty. W gęstych lasach panuje odwieczny strach. I biją tam pioruny i walą gromy. Jednej tylko rzeczy tam nie ma. Nie ma wysokiego nieba, skąd by się rozjaśniały ogniste błyskawice, skąd by promieniowało słońce świetliste. Taka też jest Gemara. Jest głęboka, wielka i wspaniała. Przykuwa jednak do ziemi. Nie pozwala wznieść się ku wyżynom. w ekstazie A Kabała? Podnosi człowieka do wyższych chramów. Otwiera przed jego oczyma wszystkie niebiosa, wiedzie prosto do raju, do Pardesu, do Nieskończoności. Uchyla rąbek Wielkiej Zasłony. słabnie Brak mi sił. Serce mdleje…
Wszystko to prawda. Zapominasz jednak, że płomienne porywy ku wyżynom kryją w sobie największe niebezpieczeństwo. Łatwo można runąć w otchłań. Gemara wznosi duszę ku wyżynom, ale z wolna, niczym wierny strażnik, który oka nie zmruży, czuwa nad człowiekiem. Obejmuje go niby żelaznym pancerzem i nie pozwala zboczyć z prostej drogi. Ani w prawo, ani w lewo. A Kabała? Pamiętasz chyba ów fragment z Gemary intonuje: „Czterech weszło do Pardesu — Ogrodu Pańskiego: Ben Azaj, Ben Zoma, Acher i rabi Akiba. Ben Azaj wejrzał i skonał. Ben Zoma wejrzał i zmysły postradał. Acher wejrzał i podciął w sobie kwiat wiary. Jeden tylko rabi Akiba wszedł i wyszedł bez szwanku.
Nie strasz mnie nimi. Nie wiemy, jak i z jakimi zamiarami weszli. A może potknęli się, bo szli jeno obejrzeć, z ciekawości, a nie dla udoskonalenia duszy. Toć wiemy, że po nich poszli inni: święty Ari i święty Bal Szem Tow i nic im się nie stało.
GrzechPowołaniem cadyków jest oczyszczanie dusz ludzkich. Mają zerwać z nich powłokę grzechu, ten czerep rubaszny, i przywrócić je do świetlanego Praźródła. Zadanie to trudne, gdyż „grzech czyha u bram”[9]. Oczyszczę jedną duszę i natychmiast pojawia się następna, jeszcze bardziej grzechem splamiona. Doprowadzę jedno pokolenie do skruchy, a wnet przychodzi na to miejsce następne, jeszcze bardziej harde i jeszcze bardziej krnąbrne. A pokolenia stają się coraz słabsze i grzech coraz silniejszy. A cadyków, a mężów sprawiedliwych coraz mniej.
Nie należy walczyć z grzechem. Trzeba go przetworzyć, zamienić w dobro. Tak, jak złotnik uszlachetnia w ogniu złoto, tak, jak rolnik odsiewa ziarno od plew, tak należy oczyścić grzech z jego nieczystości, by została tylko świętość.
A kto stworzył Szatana? Także Bóg. Szatan — to odwrotna strona Boga, a skoro jest stroną Boga, musi zawierać w sobie świętość.
GrzechJaki grzech jest najcięższy? Jaki grzech najtrudniej pokonać? Żądzę — pożądanie kobiety. Czyż nie tak?
A gdy grzech ten przepalić w wielkim ogniu, największa nieczystość zamienia się w największą świętość. Powstaje wtedy Pieśń nad Pieśniami — Szir Haszirim.
Pokaż jej, Meirku, zasłonki. Pokaż jej te najstarsze i najładniejsze. Lea obiecała sama wyhaftować taką zasłonkę na rocznicę śmierci matki. Wyhaftuje ją najlepszym złotem na najlepszym aksamicie. Zgodnie z najstarszym zwyczajem wyhaftuje lwy i orły. A kiedy zawieszą ją nad Arką, czysta dusza jej matki będzie się radowała w raju.
Z największą przyjemnością. A jakże? Jakże inaczej? Już się robi! Pokażę najładniejsze i najstarsze.
Nigdy w nocy nie byłam w bożnicy… chyba, że w święto Simchat Tora[10]. Wtedy jednak palą się wszystkie światła. Wtedy panuje tam radość i wesele, a teraz… jak tu smutno… Jakże smutno…
Córeczki moje! W bożnicy powinno być smutno. O północy przychodzą tu na modły zmarli, zostawiają po sobie smutek…
O świcie każdego dnia Wszechmogący płacze nad zburzoną Świątynią Jerozolimską i wtedy jego święte łzy wpadają do bożnic. Dlatego ściany w starych bożnicach są zapłakane. Nie wolno ich bielić wapnem. Kiedy je się bieli, gniewają się i miotają kamienie.
Stara. Bardzo stara, córeczko! Powiadają nawet, że odnaleziono ją całkowicie zbudowaną pod ziemią. Ileż tu było zniszczeń. Ileż to razy miasto płonęło, a ona pozostała nietknięta. Pewnego razu ogień ogarnął jej dach. Wtedy nadleciały gołębie. Niezliczone chmary gołębi. Skrzydełkami zaczęły wymachiwać nad ogniem i ugasiły pożar…
Jak tu smutno i jak przyjemnie! Nie chcę stąd wychodzić. Chce mi się przypaść do tych zapłakanych ścian, objąć je i spytać: dlaczegoście takie smutne, takie zamyślone, takie ciche i takie zatroskane? Chciałabym… sama nie wiem czego, ale serce mi pęka z nadmiaru czułości i litości…
BogactwoPopatrz, Leo, co za przepych! Na twardym, brązowym aksamicie wyhaftowane są grubym złotem dwa lwy. Trzymają w łapach Tarczę Dawida. Po bokach dwa drzewa, na nich gołębie! Dziś już nie uświadczysz takiego aksamitu. Nie ma takiego złota.
Patrzy na ciebie tak, jakby chciał cię wzrokiem przywołać. Widać, że chce do ciebie podejść, ale nie ma odwagi.
Zawsze mu się świecą. Takie ma oczy. A kiedy rozmawia ze mną, dech mu zapiera. I mnie też… Nie wypada, żeby dziewczyna rozmawiała z obcym młodzieńcem…
Pozwoliłbyś nam, Meirku, pocałować te święte czystości. Bo jakże inaczej? Być z wizytą u Boga i nie pocałować jego świętych ksiąg?
Chodź, Lejko, ucałuj świętości! Lea pochodzi do Arki, Meir podaje jej zwój Tory. Lea przypada doń wargami. Całuje je namiętnie Wystarczy, córeczko. Rzeczy Przenajświętszych nie wolno długo całować. Są przecież wypisane czarnym ogniem na białym ogniu! raptem ogarnięta strachem. Ojej, jak późno! Chodźcie córeczki do domu. Chodźmy prędzej.
Chananie, co śpiewasz? Chanan milknie, otwiera oczy Twoje pejsy są mokre. Czyżbyś znowu kąpał się w mykwie?
Czy w chwili zanurzenia wymawiasz jeden z bogomianów? Czy wgłębiasz się w sens Kabały według Księgi Razyela?
Chcę… Pragnę posiąść jasny, klarowny i skrzący się diament… Roztopić go we łzach i wchłonąć w duszę… Chcę dotrzeć do płomieni trzeciej sfery niebiańskiej, osiągnąć trzeci szczebel, któremu na imię Tiferet, Blask… Chcę… raptem zaniepokojony Tak! Muszę jeszcze zdobyć dwie beczki złotych dukatów… dla tego, co tylko dukaty potrafi liczyć…
Więc o to chodzi? Uważaj, Chanan! Strzeż się, wszedłeś na śliską drogę. Świętymi mocami tego wszystkiego nie osiągniesz.
Odmówiłem osiemnaście Psalmów i powiedziałem sobie: dość. A co? Miałem za złotówkę cały psałterz odmówić? I gadaj tu z nimi. Oni jak zaczęli, tak i skończyć nie mogą.
Dopiero co spotkałem krawca Barucha. Przybył z Klimówki, gdzie Sender spotkał się z rodzicami narzeczonego i opowiada, że nie doszli do ładu. Sender domagał się od nich utrzymania młodych przez dziesięć lat, a ci zgadzali się tylko na pięć. No i rozeszli się.
Przeciem posłaniec. Panowie przekazują sobie za moim pośrednictwem ważne wiadomości i osobliwe sprawy. Muszę więc spieszyć. Czas nie do mnie należy.
Przejeżdżałem właśnie mimo bożnicy i myślę sobie: „Warto by zobaczyć, co porabiają tam nasi przyjaciele”. zauważa butelkę u Meira Sądziłem, że ślęczą nad księgami, albo rozprawiają o wzniosłych rzeczach. A ci tu szykują się do wypitki. Cha! Cha! Prawdziwi chasydzi miropolscy!
Głupcze! Sam postawię sznapsa i to jeszcze jakiego. Możecie mi powinszować. W szczęśliwej godzinie zaręczyłem córkę.
A nam dopiero co powiedziano, żeście nie doszli do ładu z ojcem narzeczonego, i że cała sprawa spełzła na niczym.
Niechybnie spełzłaby na niczym, ale w ostatniej chwili ojciec narzeczonego przystał na warunki i spisaliśmy akt zaręczynowy.
ZaręczynyZaręczyny? Zaręczyny? Jak to? Jak to może być? w wielkiej rozpaczy Więc nie pomogły posty, ni kąpiele oczyszczające, ni bogomiany, ni umartwienia ciała! Wszystko na nic? I co teraz? Jaką drogą teraz pójść? Jakich jeszcze użyć mocy? chwyta się za serce, wyprostowuje się. Twarz promienieje A-a-a… Przede mną otwiera się tajemnica wielkiego dwoiście wyrażonego Imienia Pańskiego. Widzę ją. Ja… ja… ja… zwyciężyłem. pada
Bywa, że rodzice młodych zbyt wiele sobie obiecują, a potem nie dotrzymują słowa. Czasami dochodzi nawet do Sądu Tory. Trzeba uważać.
Aszer! Skocz do mnie do domu i powiedz, by przygotowano coś do wypicia, jakieś konfitury i dobrą zakąskę. Ale szybko, na jednej nodze. Aszer wybiega A tymczasem sobie pogwarzymy. Może ktoś zna jakieś nowe powiedzonko naszego rabiego, jakiś cud, jakąś nową przypowieść. Każde jego słówko jest droższe od złota.
BogactwoOpowiem wam jedną z jego przypowieści. Pewnego razu przyszedł do naszego rabiego chasyd. Był to człek bogaty, ale okrutnie skąpy. Wziął go rabi za rękę, doprowadził do okna i powiada: „Popatrz”. Bogacz spojrzał przez szybę na ulicę. Pyta go rabi: „Co widzisz?”. Na to on: „Widzę ludzi”. Bierze go rabi znowu za rękę, doprowadza do lustra i powiada: „Spójrz! A co teraz widzisz?”. A ten odpowiada: „Widzę siebie”. Wówczas rabi: „Słuchaj, a zrozumiesz. W oknie jest szkło i w lustrze szkło, z tą różnicą, że nieco posrebrzane. A skoro pojawia się srebro, to przestaje się dostrzegać ludzi, a widzi tylko samego siebie”.
TaniecA teraz w tan. Teraz w pląs. Jak to? Sender wydaje swoją jedynaczkę, a my nie mielibyśmy zatańczyć? Nie bylibyśmy chyba miropolskimi chasydami! Sender, trzej Batlani i Meir zakładają sobie nawzajem ręce na ramiona tworząc koło, śpiewają monotonną, mistyczną melodię i kręcą się w miejscu. Sender wyrywa się z koła i wesołym głosem A teraz zatańczmy coś wesołego. Wszyscy do mnie!
Chłopcy! Chłopcy! Wszyscy do nas! kilku chłopców podchodzi Henoch! Chanan! Gdzie się podziewacie! W tan! W radosny tan!
Jest coś wzniosłego w waszej bożnicy. Jest okazała i piękna, a światłość boża na niej spoczywa. Chyba bardzo stara?
Tak, bardzo stara. Najstarsi ludzie opowiadają, że nawet ich dziadkowie nie wiedzieli, kiedy ją zbudowano.
A to co? podchodzi i czyta „Tu pochowani są święci i czyści oblubieńcy, którzy ponieśli śmierć męczeńską za wiarę. Rok 5408 — czyli 1648”. Młodzi narzeczeni zginęli za wiarę?
ZbrodniaKiedy okrutny Chameluk, oby imię jego zostało wymazane, napadł ze swoimi kozakami na miasto i wyrżnął połowę Żydów, zamordował także młodą parę idącą właśnie do ślubu. Pochowano ją w miejscu, w którym zginęli. Oboje w jednym grobie. Od tego czasu grób ten zwą świętą mogiłką… cicho, jakby w tajemnicy I za każdym razem, gdy rabin udziela ślubu, rozlegają się z mogiły westchnienia…
206A u nas od dawna przyjął się zwyczaj, że po zaślubinach tańczą wokół tej mogiły, aby uradować pogrzebanych tam oblubieńców.
Każdy dostaje kawał ryby, potem pieczyste, a na dodatek cymes. A przed samą ucztą poczęstowano wszystkich wódką i piernikiem. To musi kosztować krocie. Wprost trudno sobie to wyobrazić.
Sender wie, co robi. Z jednym proszonym gościem można się nie liczyć. Najwyżej obrazi się. Jeśli jednak zlekceważy się biedaków, może być źle. Nigdy przecież nie można wiedzieć, kto ukrywa się w łachmanach biedaka: może to być zwykły żebrak, a może zupełnie ktoś inny. Na przykład ktoś z trzydziestu sześciu sprawiedliwych.
Trzeba być ostrożnym w postępowaniu nie tylko z ubogimi. Dotyczy się to każdego człowieka. Nigdy nie wiadomo kim jest i kim był w poprzednim wcieleniu, i w jakim celu przyszedł na świat.
TaniecCzemuż to panna młoda tańczy tylko z kobietami? Ja bym też chciał ją objąć i pokręcić się. He! He! He!
Oj, niedobrze! Leinka wciąż jeszcze tańczy z żebraczkami. Dostanie zawrotu głowy. Córeczki moje, przyprowadźcie ją tutaj.
Jeszcześ ze mną nie tańczyła! Czym ja gorsza od innych? Już godzinę czekam, a ona nic. Puśćcie mnie. Po Elce kolej na mnie. Z kulawą Jachną dziesięć razy obróciła, a ze mną ani razu. W niczym nie mam szczęścia.
Nie potrzebuję jałmużny. Chcę tylko, żebyś zatańczyła ze mną. Choćby raz. Czterdzieści lat, jak nie tańczyłam. Ojej, jak potrafiłam za młodu tańczyć. To był taniec. Lea obejmuje staruszkę i wykonuje kilka obrotów. Ta nie puszcza jej, prosi Jeszcze! Jeszcze! obracają się znowu, staruszka z zapartym tchem, histerycznie Jeszcze! Jeszcze raz!
Otoczyły mnie, objęły, przyciskały się do mnie. Wyciągały do mnie swoje zimne, kościste palce. W głowie mi się kręciło. W sercu miałam słabość. A potem ktoś uniósł mnie w górę i poniósł daleko, daleko…
Co ty mówisz, Leo? Złych duchów nie wolno nazywać po imieniu. Siedzą zaczajone we wszystkich kątach, norach i szczelinach. Wszystko widzą, wszystko słyszą i tylko czekają, aż ktoś wymówi ich plugawe imię. Wtedy z miejsca wyskakują i rzucają się na człowieka. Tfu! Tfu! Tfu!
Babuniu! Nie złe duchy nas otaczają, jeno dusze ludzi, którzy zmarli przedwcześnie. Właśnie przyglądają się i przysłuchują wszystkiemu, co robimy i co mówimy.
Bóg z tobą, córeczko! Co ty wygadujesz? Dusze? Jakie dusze? Czyste, jasne dusze ulatują do nieba i znajdują odpocznienie w świetlanym raju edeńskim.
Miłość, ŚmierćNie, babuniu! One są z nami. innym głosem Człowiek rodzi się przecież na długie, długie życie. A gdy umiera przed czasem, to gdzie podziewa się jego nie przeżyte do końca życie? Jego radość i jego cierpienie? Jego myśli, których z braku czasu nie zdążył przemyśleć, jego czyny, których nie zdążył spełnić? Gdzie wszystko się podziewa? Gdzie? zamyślona Żył sobie młodzieniec, a duszę miał wzniosłą i umysł głęboki. Miał przed sobą długie życie. I nagle, w jednej chwili urwała się nić jego życia. I przyszli obcy ludzie i pochowali go w obcej ziemi. rozpaczliwie Gdzież więc podziewa się reszta jego życia? Co się stało z jego słowami, które zamilkły, z jego modłami, które zostały przerwane? Babciu, gdy zgaśnie świeca, zapala się ją na nowo i wtedy pali się dalej, aż do końca. Jakże więc może zagasnąć na wieki nie wypalona świeca ludzkiego żywota? Nie może tak być!
Nie wolno, córeczko, dopuszczać takich myśli. Bóg wie, co czyni. Tylko my jesteśmy ciemni i nic nie wiemy.
Duch, ŚlubNie babciu! Życie człowieka nie przepada. Jeśli ktoś umiera przed czasem, jego dusza wraca na ziemię, aby przeżyć swoje dni. Aby dokończyć niespełnionego dzieła, aby przeżyć i odczuć nie zaznane radości i cierpienia. pauza Babciu, powiedziałaś, że o północy przychodzą do bożnicy zmarli, aby się modlić. Przychodzą właśnie po to, aby dokończyć modlitw, których nie zdążyli odmówić. pauza Moja matka zmarła w młodym wieku. Nie zdążyła przeżyć tego, co jej było przeznaczone. Dlatego pójdę dziś na cmentarz i poproszę ją, aby wraz z ojcem powiodła mnie pod baldachim ślubny. A ona przyjdzie i zatańczy ze mną… I tak się dzieje ze wszystkimi duszami, które przed czasem zeszły z tego świata. Są wśród nas, ale my ich nie widzimy, my ich nie czujemy. cicho Babciu, jeśli ktoś bardzo, bardzo pragnie, może je zobaczyć. Może usłyszeć ich głos i odgadnąć ich myśli… Ja to wiem. pauza, pokazuje na mogiłę Ta święta mogiła… pamiętam ją od dziecka, znam tę świętą parę, która leży w niej pochowana. Wiele razy widziałam ją we śnie i na jawie. Jest mi bliska, bardzo bliska… zamyślona W blasku młodości i piękności szli oblubieńcy do ślubu. Otwierało się przed nimi długie i wspaniałe życie. I nagle podbiegli okrutni ludzie z toporami i młodzi oblubieńcy zostali zamordowani. Pochowali ich we wspólnej mogile, aby nic i nikt już ich nie rozłączył. I zawsze, gdy tylko odbywa się wesele i ludzie tańczą dokoła ich mogiły, oblubieńcy wychodzą z niej i radują się szczęściem młodych. Podchodzi do mogiły. Frade, Gitel i Basia podążają za nią. Wyciąga ręce, głośno Święci oblubieńcy! Zapraszam was na moje wesele. Przyjdźcie i stańcie obok mnie pod baldachimem.
Czegoś się przestraszyła? To zapewne pan młody przybył i przy wjeździe do miasta powitano go muzyką.
Narzeczona zawsze prosi swoje przyjaciółki, aby cichcem obejrzały pana młodego i powiedziały jej, jaki jest, blondyn czy brunecik.
Dusze zmarłych wracają na ziemię, ale nie jako duchy bez ciała. Są takie dusze, które nim osiągną oczyszczenie, muszą przejść przez kilka ciał. Lea coraz uważniej go słucha Grzeszne dusze w swojej wędrówce wstępują często w ciała zwierząt, ptaków, ryb, a nawet roślin. Same nie mogą się oczyścić. Muszą czekać, aż zjawi się mąż sprawiedliwy — prawdziwy cadyk, który je wyzwoli i oczyści. I są również takie dusze, które wstępują w nowo narodzone ciało i same poprzez własne czyny oczyszczają się.
I są również błędne dusze, które nie mogąc znaleźć odpoczynku, wstępują w obce, żywe ciało jako DYBUK i w ten sposób osiągają swoje oczyszczenie.
Bawić ubogich to zbożny uczynek. patrzy w niebo Już późno. Rodzice i pan młody już przyjechali. Jesteście gotowe?
Idź córeczko, idź na grób matki. wzdycha Wypłacz się i zaproś matkę na wesele. Powiedz jej, że razem z nią poprowadzimy naszą jedynaczkę do ślubu. Powiedz jej, że wypełniłem wszystko, o co mnie przed śmiercią prosiła. Całe moje życie poświęciłem tobie. Wychowałem cię na uczciwą, porządną Żydówkę. A teraz wydaję cię za uczonego, bogobojnego i dobrze urodzonego młodzieńca. wyciera łzy i opuszcza głowę. Wraca do domu
Nie wolno, córeczko. Jeśli zaprosisz obcego, obrażą się pozostali zmarli. Mogliby ci jeszcze wyrządzić krzywdę.
Córeczko, boję się! Mówią, że zmarł śmiercią gwałtowną! Lea cicho popłakuje No, nie płacz, nie płacz. Zaproś go. Biorę na siebie ten grzech. przypomina sobie Ale nie wiem, gdzie jego grób, a pytać nie wypada…
Widziałam we śnie jego grób. przymyka oczy, zamyślona I jego też widziałam. Opowiedział mi wszystko o sobie… i błagał, bym go zaprosiła na wesele.
Szolem alejchem! Witajcie! Niech będzie błogosławiony przybysz. wymieniają pocałunki. Sender wita się z Menaszem, całują się. Wita pozostałych Jaką mieliście drogę?
Ciężką. Zboczyliśmy ze szlaku i przez dłuższy czas błądziliśmy w polu. Potem wpakowaliśmy się w bagno i o mało co nie utonęliśmy. Ledwo udało nam się uratować. Już myślałem, że nieczyste siły maczały w tym palce, ale dzięki Bogu, zdążyliśmy na czas.
Nie ma czasu na odpoczynek. Mamy jeszcze sporo spraw do omówienia, sprawę wzajemnych zobowiązań, posagu, prezentów ślubnych. Opłacenie rabina, kantora, orkiestry…
Pamiętaj, że przy stole masz siedzieć cicho, oczy spuścić i nie ruszać się z miejsca. A natychmiast po wieczerzy, gdy tylko badchen zawoła: „A teraz Pan Młody wygłosi kazanie” — masz wstać, wejść na stołek i zacząć przemówienie. Masz mówić głośno i śpiewnie. Im głośniej będziesz mówił, tym lepiej! I nie wstydź się! Słyszysz?
Sam nie wiem… Jak tylko wyjechałem z domu, ogarnął mnie strach. Obce mi są miejscowości, przez które przejeżdżaliśmy. Nigdy nie widziałem tylu obcych ludzi… dreszcze mnie przejmują, gdy patrzą na mnie… boję się ich wzroku. drży Rebe! Przed niczym tak nie drżę, jak przed wzrokiem obcego człowieka.
Rebe! Chciałbym zostać sam, zaszyć się w kąt, a tu otaczają mnie ze wszystkich stron obcy ludzie. Muszę z nimi rozmawiać, odpowiadać na ich pytania… czuję się, jakby mnie prowadzili na szafot. z lękiem Rebe! A najbardziej boję się jej… tej dziewicy!
Weź się w garść! Pokonaj strach, bo gotów jesteś, uchowaj Boże, zapomnieć przemówienia. Chodź, wstąpimy do gospody i tam jeszcze raz powtórzymy.
Mógłby dać po kawałku kury na łeb. Nie ma co! Dla lepszych gości miał i kury, i gęsi, i tuczone indyki.
Prędzej, prędzej, dziewczynki! Ojej! Spóźniłyśmy się! Czemuż cię posłuchałam? Boję się, żeby nas jakieś nieszczęście nie spotkało.
Święci oblubieńcy, ochrońcie mnie! Ratujcie mnie!
A-a-a! Pochowaliście mnie, a ja wróciłem do mojej przeznaczonej i nigdy jej nie opuszczę!
Na krańcu świata, wznosi się wysoka góra, a na tej górze leży olbrzymi kamień. I z tego kamienia tryska czyste źródło. Na drugim krańcu świata bije serce świata, albowiem każda rzecz na świecie ma swoje serce, zaś cały świat posiada jedno wielkie serce. A serce świata nie spuszcza oka z czystego źródła. Nie może nasycić się jego widokiem. Tęskni i pożąda… wyrywa się w swoim pragnieniu do owego czystego źródła. Nie może jednak uczynić najmniejszego kroku w jego kierunku. Albowiem, gdy tylko ruszy się ze swego miejsca, traci z oczu wierzchołek góry, a razem z nim czyste źródło. A gdyby serce świata przez małą choćby chwilę nie widziało czystego źródła, utraciłoby ono swoją siłę żywotną.
317A wraz z tym rozpoczęłoby się obumieranie świata. A czyste źródło nie posiada własnego czasu. Żyje czasem podarowanym mu przez serce świata. A serce daje mu tylko jeden dzień. I kiedy dzień dobiega końca, czyste źródło zanosi pieśń ku sercu świata. I serce świata odwzajemnia się czystemu źródłu pieśnią. I śpiew ich płynie po całym świecie. I z pieśni tej promienne snują się nici. I snują się te nici od jednego serca do drugiego i do serc wszystkich rzeczy tego świata. I jest na świecie mąż sprawiedliwy i szlachetny, który chodzi i zbiera z serc te jasne, promienne nici i przędzie z nich czas. I kiedy uprzędzie jeden dzień życia, oddaje go sercu świata, a ono ofiarowuje go czystemu źródłu. I tak żyje ono jeszcze jeden dzień…
Opowiadają o Świętym Bal Szemie, oby jego zasługi były nam poczytane. (pauza) Pewnego razu zjawili się w Międzybożu Niemiaszki, tacy kuglarze, co to pokazują na ulicy różne sztuczki. Otóż przeciągnęli ponad rzeką linę i jeden z nich chodził po niej. I zleciało się całe miasteczko nad rzekę, aby przyjrzeć się temu dziwowisku. I przyszedł także święty Bal Szem Tow. Wraz z innymi stał i przypatrywał się człowiekowi, który chodził po linie. I zdumieli się niepomiernie jego uczniowie. I zapytali go, co to ma znaczyć, że ich Mistrz poświęca tyle uwagi kuglarskim sztuczkom. I odpowiedział im: „Chciałem zobaczyć, jak człowiek przechodzi nad głęboką przepaścią. Patrzyłem i pomyślałem: Gdyby człowiek tyle pracował nad swoją duszą, ile ów nad ciałem — ponad jakimi to głębokimi przepaściami mogłaby jego dusza bezpiecznie przejść w swojej drodze po cieniutkiej nici życia!”.
Świat Boży jest wielki i święty. Najświętszym krajem na świecie jest Erec-Israel. Najświętsze miasto w Erec-Israel to Jerozolima. A w Jerozolimie najświętszym miejscem była świątynia Pańska Beit Hamidrasz[14]. A w Beit Hamidraszu najświętszym ze wszystkiego było Sanctissimum — Kodesz Hakodoszim. mała pauza Jest na świecie siedemdziesiąt narodów. Najświętszy z nich to lud Izraela. W Izraelu najświętszy jest ród Lewitów. W rodzie Lewitów najświętsi są kapłani — kohanim. Spośród kapłanów najświętszy jest Arcykapłan — Hakohen-Hagadol. mała pauza Rok ma 354 dni. Z nich uroczyste są dni świąt. Wyżej od wszystkich świąt stoi świętość Soboty. Pośród Sobót najświętszy jest Sądny Dzień — Sobota-Sobót. mała pauza Na świecie jest siedemdziesiąt języków. Najświętszy z nich to język hebrajski. Najświętsza w tym języku jest Tora, a w Torze najświętsze to Dziesięcioro Przykazań. W nich najświętszym jest Szem-Hawaja — Imię-Bytu — Imię Boga, niewymawialne imię Jehowa. mała pauza I raz w roku, o określonej godzinie, spotykały się z sobą owe cztery Najświętsze Świętości. ŚwiętoDziało się to w Jom Kipur w Sądny Dzień, gdy Arcykapłan wchodził do Sanctissimum i wymawiał Imię Boże. A że godzina ta była przenajświętsza i zarazem straszna, kryła w sobie niebezpieczeństwa zarówno dla Arcykapłana, jak i dla Ludu Izraela. Gdyby bowiem w owej chwili, uchowaj Boże, do głowy Arcykapłana, wkradła się grzeszna myśl lub pokusa, świat uległby zagładzie. pauza Każde miejsce, z którego człowiek podnosi swój wzrok ku niebu jest przenajświętsze. Każdy człowiek, którego Pan Bóg stworzył na obraz i podobieństwo, jest Arcykapłanem. Każdy dzień w życiu człowieka jest Sądnym Dniem i każde słowo szczerze i nabożnie przez niego wypowiedziane jest Imieniem Boga — Szem-Hawaja. I dlatego też każdy grzech i każda krzywda, którą człowiek wyrządza przynosi zagładę światu. drżącym głosem Dusza człowieka poprzez wielkie cierpienie i męki, poprzez różne wcielenia i wędrówki wyrywa się, niczym dziecię do piersi matki, do swego źródła, do Tronu Chwały. Zdarza się jednak, że gdy dusza osiągnie już najwyższe szczyty, nagle zmaga ją Szatan i dusza ulega, i spada.
332DuszaA im wyższy był jej wzlot, tym głębszy jest jej upadek. A kiedy taka dusza upada, ginie cały świat. I robi się ciemno we wszystkich świątyniach i rozlega się płacz we wszystkich dziesięciu sferach niebiańskich. pauza, jakby się ocknął Dzieci! Dzisiaj skrócimy nieco pożegnanie Soboty.
Cały świat… ślepy świat… ślepe owce za ślepym pasterzem… Gdyby nie byli ślepi, poszliby nie do mnie, lecz do Niego, do Tego, który jeden jest mocen.
Tak mówią ludzie, a ja nie jestem tego pewny… czterdzieści lat jak piastuję tutaj funkcję rabiego i do dziś nie jestem pewien, czym wysłannik Boga… Są chwile, kiedy czuję, że jestem bliski Wszechmogącemu. Wtedy nie dręczą mnie wątpliwości. Wtedy czuję w sobie siłę, czuję, że mam władzę nad niebiosami. Zdarzają się jednak chwile, kiedy tracę swoją pewność i wtedy jestem mały i słaby, niczym dziecko bezradne. Wtedy mnie samemu potrzebna jest pomoc…
Rabi, przypominam sobie, jak pewnego razu przyszliście do mnie o północy z prośbą, abym z wami odmawiał psalmy. Myśmy wtedy przez całą noc modlili się i płakali.
To było ongiś. Teraz czuję się gorzej drżącym głosem Czego chcą ode mnie? Stary jestem i słaby. Ciało łaknie odpoczynku, dusza pragnie samotności. A do mnie ciągną tłumy ludzi ze swoimi cierpieniami, żalami i skargami. A każda skierowana do mnie kłuje serce niczym cierń. Już nie mam sił… nie mogę!
Rabi! Nie wolno wam zapomnieć, że za wami stoją całe pokolenia cadyków i świętych błogosławionej pamięci, wasz ojciec, rabi Iczele, wasz dziadek, ten nauczyciel wszystkich nauczycieli, wielki reb Welwele, uczeń samego Bal Szema.
Moi przodkowie… mój świątobliwy ojciec, któremu trzy razy objawił się prorok Eliasz. Mój stryj, reb Meir Ber, który przy modlitwie Słuchaj Izraelu zwykł był wstępować do nieba… Mój dziadek, sławny rabi Welwele, który wskrzeszał zmarłych. odwraca się do Michaela, żywo Wiesz, Michaelu, mój wielki dziadek wypędzał dybuka bez bogomianów i zaklęć. Wystarczył mu okrzyk. Jeden tylko okrzyk. W ciężkich chwilach zwracam się do niego i on mnie podtrzymuje na duchu. I teraz chyba nie opuści mnie… Zawołaj Sendera!
Nie o to pytam. Jak to się mogło stać? Robak może zalęgnąć się w owocu tylko wtedy, kiedy ten zaczyna gnić.
On nie odpowiada. Jeno po głosie rozpoznano w nim młodzieńca z naszej jesziwy, który przed kilku miesiącami zmarł w bożnicy. Parał się Kabałą i został porażony.
Powiadają, że przez nieczyste. Na kilka godzin przed śmiercią powiedział swojemu przyjacielowi, że nie należy walczyć z grzechem, i że w Szatanie, zlituj się Boże, tli się iskra świętości. Ponadto chciał za pomocą czarów zdobyć dwie beczki złota.
Tyś zszedł z tego świata i nie wolno ci wrócić, dopóki nie zadmą w róg Mesjasza. Przeto rozkazuję ci opuścić ciało niewiasty, aby nie zwiędła żywa gałąź z wiecznego drzewa Izraela.
Rabi z Miropola. Znam waszą moc i potęgę. Wiem, że potraficie rozkazywać aniołom i serafinom, ale ze mną się wam nie uda. Ja nie mam dokąd iść! Przede mną wszystkie drogi są zagrodzone i wszystkie ścieżki zamknięte i ze wszystkich stron czyhają na mnie złe duchy, gotowe mnie pochłonąć. drżącym głosem Jest niebo i ziemia, istnieją niezliczone światy i w żadnym z nich nie znalazło się miejsce dla mnie. A teraz, kiedy moja zgorzkniała i zaszczuta dusza znalazła wreszcie swoje odpocznienie, chcecie mnie stąd wypędzić. Litości! Nie gnajcie mnie! Nie zaklinajcie mnie!
Błędna duszo! Dogłębnie ci współczuję i lituję się nad tobą. Uczynię wszystko, aby uwolnić cię z rąk aniołów zagłady, ale z ciała niewiasty musisz wyjść.
Michael, wezwij z bożnicy dziesięciu Żydów! Michael wychodzi i szybko wraca. Za nim wchodzi dziesięciu Żydów. Stają z boku Święta gromado, czy zezwalacie, abym w waszym imieniu i z waszego pełnomocnictwa wypędził z ciała córy Izraela ducha, który dobrowolnie nie chce wyjść?
Zezwalamy. Wyrażamy zgodę na to, byś w naszym imieniu wypędził z ciała córy Izraela ducha, który dobrowolnie nie chce wyjść.
Dybuku! Duszo człowieka, który zszedł z tego świata! W imieniu i z pełnomocnictwa tej gromady, ja Azriel, syn Hadasy, nakazuję ci opuścić ciało dziewicy Lei, córki Chany, i nie ukrzywdzić przy tym ani jej, ani żadnego innego żywego stworzenia… Jeśli nie wykonasz mojego rozkazu, z całą mocą mego wyciągniętego ramienia wystąpię przeciwko tobie z zaklęciami i klątwą. Jeśli zaś usłuchasz mego rozkazu, użyję wszystkich moich sił do oczyszczenia ciebie i do odpędzenia wszystkich złych duchów, które cię otaczają.
Nie boję się waszych zaklęć i waszych klątw. Nie ufam waszym obietnicom. Nie ma na świecie takiej siły, która mogłaby mi pomóc. Nie ma też nigdzie takiej świetlanej wyżyny, jak obecne moje miejsce odpocznienia. I nie ma ciemniejszej otchłani od tej, która na mnie czeka. Nie wyjdę!
W imieniu Boga Wszechmogącego zaklinam cię po raz ostatni i rozkazuję ci wyjść! Jeśli tego nie zrobisz, rzucę na ciebie klątwę. Oddam cię w ręce aniołów zagłady.
W imieniu Boga Wszechmogącego oświadczam, że jestem całkowicie zespolony z przeznaczoną mi niewiastą i nigdy się z nią nie rozłączę.
Michael, przynieś dla wszystkich obecnych tu białe kitle. Weź też siedem szofarów[15] i siedem czarnych świec. Następnie wyjmiesz z Arki siedem zwojów Tory.
Aby rzucić klątwę, należy uzyskać zezwolenie urzędowego rabina miasta… Michael, schowaj tymczasem szofary, świece i kitle… Weź moją laskę i idź do rabina Szymszona. Poproś go w moim imieniu, aby zaraz przyszedł.
Dobrego tygodnia! Dobrego roku, rabinie! Proszę usiąść. rabin Szymszon siada Pozwoliłem sobie pofatygować was, gdyż sprawa jest bardzo poważna. W córę Izraela wstąpił dybuk, chroń nas Panie Boże. Za żadne skarby nie chce wyjść. Nie pozostało więc nic innego, jak sięgnąć po broń ostateczną — po klątwę. Proszę was o pozwolenie, a zasługa za ocalenie życia zostanie wam poczytana w niebiosach.
DuchKlątwa, to straszna kara dla żyjącego, tym bardziej dla umarłego. Skoro jednak nie ma innego sposobu, a taki świątobliwy mąż, jak wy, rabi, uważa to za konieczne, wyrażam zgodę. Przedtem jednak muszę wam wyjawić pewną tajemnicę, mającą związek ze sprawą.
Zapewne pamiętacie, że przed dwudziestu laty przyjeżdżał do was z Brynicy pewien młody człowiek, chasyd, kabalista, Nisen, syn Rywki…
W istocie… I właśnie tenże Nisen ukazał mi się trzy razy we śnie. Zażądał, abym wezwał na Sąd Tory Sendera.
Jeśli ktoś wzywa bliźniego na Sąd Tory, nie wolno mu odmówić. Zwłaszcza, gdy żąda tego nieboszczyk, który może pozwać przed Sąd Boży… Ale czy to ma coś wspólnego z dybukiem?
Tak. Słyszałem, że zmarły, który wstąpił jako dybuk w córkę Sendera, był synem owego Nisena. Chodzą również słuchy o jakimś nie dotrzymanym zobowiązaniu Sendera wobec Nisena.
Skoro tak, odkładam wypędzenie dybuka na jutro w południe. Po modlitwie porannej, jak Bóg da, odczynimy złe uroki z waszego snu. Wy zaś wezwiecie nieboszczyka na Sąd Tory, po czym, za waszą zgodą, klątwą zmuszę dybuka do opuszczenia ciała.
Ponieważ Sąd Tory między żyjącym i zmarłym to rzecz niezwykła i arcytrudna, proszę was, rabi Azriel, objąć przewodnictwo i pokierować rozprawą.
Dybuku, daję ci pół doby do namysłu. Jeśli do tego czasu nie wyjedziesz po dobroci, to za zgodą rabina, zmuszę cię siłą. Rzucę na ciebie klątwę.
Senderze, ty zostań! Frade wyprowadza Leę Czy pamiętasz swego dawnego przyjaciela Nisena?
Wyślij natychmiast do Brynicy najlepsze konie. Niech narzeczony i jego rodzice stawią się tu jutro przed południem, abyśmy od razu po wypędzeniu dybuka mogli odprawić zaślubiny.
Niech im zatem goniec powie, że ja rozkazałem im przyjechać. Uważaj tylko, aby narzeczony przybył w porę.
Odczyniliśmy uroki snu, teraz proszę zająć miejsce przy stole sędziowskim. rabin Szymszon siada obok rabi Azriela Teraz zawiadomimy nieboszczyka, że ma się stawić przed sądem. Najpierw jednak nakreślę dla niego krąg, z którego nie wolno mu będzie wyjść. Michael, podaj mi laskę.
Michael, weź moją laskę i idź na cmentarz. Tam przymknij oczy i z wyciągniętą przed sobą laską chodź od grobu do grobu. Przy pierwszym grobie, na którym laska zatrzyma się, stań i wypowiedz następujące słowa: „Czysty nieboszczyku! Azriel, syn wielkiego cadyka — rabiego Iczele z Miropola, prosi cię o wybaczenie za to, że ośmielił się zakłócić twój spokój. Jednocześnie nakazuje ci, abyś drogą tobie tylko wiadomą, zawiadomił Nisena, syna Rywki, że zespół sędziów sprawiedliwych w Miropolu wzywa go do stawiennictwa przed Sądem Tory. Ma się stawić w szatach pośmiertnych, w których złożono go do grobu Izraela”. Te słowa powtórzysz trzy razy, po czym wrócisz. I nie oglądaj się za sobą i nie zważaj na żadne krzyki i zawołania. I ani na chwilę nie wypuszczaj z ręki laski, albowiem grozi ci wielkie niebezpieczeństwo. No, idź już, i niechaj Bóg ma cię w opiece. Temu, który wykonuje zbożny uczynek, nic złego zresztą się nie stanie. Zanim pójdziesz, sprowadź mi dwóch ludzi. Niech zrobią przegrodę dla nieboszczyka.
Senderze, wykonałeś moje polecenie? Posłałeś konie po narzeczonego i powinowatych?
Senderze, wezwaliśmy nieboszczyka Nisena, syna Rywki, na Sąd Tory. Mamy rozstrzygać spór między wami. Czy zgadzasz się na nasz Sąd?
PrzysięgaRabi! Coś sobie przypomniałem. Nisen, syn Rywki, zapewne wzywa mnie na sąd z powodu wzajemnego ślubowania, któreśmy uczynili za młodu… Wszelako ja tu nie ponoszę żadnej winy…
To nam później opowiesz. Przedtem wysłuchamy oskarżenia nieboszczyka. pauza Za chwilę zjawi się tu człowiek ze świata Prawdy. Mamy rozsądzić spór między nim a człowiekiem ze świata Złudy. pauza Sąd Tory jest najlepszym potwierdzeniem faktu, że prawa i przykazania Biblii są obowiązujące dla obu światów. Podlegają im wszystkie stworzenia. Obowiązują tak żywych, jak i umarłych. pauza Sąd Tory jest trudny i straszny zarazem. Ze wszystkich niebios patrzą na niego. I gdyby, uchowaj Boże, sędziowie odstąpili choćby o włos od prawa, podniósłby się w Najwyższym Sądzie szum. Dlatego też należy do takiego sądu przystąpić z lękiem i trwogą… Z lękiem i trwogą…
Nieboszczyku Nisenie, synu Rywki, Sąd sprawiedliwych nakazuje ci nie przestąpić nakreślonego dla ciebie kręgu i przegrody. Opowiedz, o co oskarżasz Sendera, syna Heni?
Senderze, synu Heni! Nieboszczyk Nisen twierdzi, że za młodu byliście kolegami z ławy szkolnej w jesziwie. Wielka i serdeczna przyjaźń łączyła wasze dusze. Obydwaj w tym samym tygodniu ożeniliście się. Gdyście w Dni Pokuty spotkali się na dworze cadyka, uroczyście złożyliście sobie ślubowanie, że jeśli wasze żony urodzą, jedna chłopca, druga dziewczynkę, połączycie ich węzłem małżeńskim.
Nieboszczyk Nisen podaje, że wkrótce potem wyruszył w daleki świat. Tam żona urodziła mu syna. W tym samym czasie twoja żona urodziła córkę. Niebawem Nisen zmarł. mała pauza Tam, w Świecie Prawdy, dowiedział się, że jego syn obdarzony wzniosłą duszą pnie się coraz wyżej ku wysokościom. I serce ojcowskie wypełniało się dumą i satysfakcją. PodróżWidział jak syn, osiągnąwszy wiek dojrzały, wyruszył w świat. Widział, jak wędruje z miejsca na miejsce, z kraju do kraju, z miasta do miasta, albowiem dusza chłopca rwała się ku przeznaczonej mu niewieście.
453I tak zawędrował do miasta twego zamieszkania. Wszedł do twego domu i zasiadł do twego stołu.
454I dusza jego zespoliła się z duszą jego córki. Tyś jednak był bogaty, a on biedny. Odwróciłeś się więc od niego i zacząłeś szukać dla córki męża z lepszej sfery. mała pauza Nisen widział, jak syn jego wpada w rozpacz. Widział, że znowu wyrusza w świat, aby szukać nowych dróg. I serce ojcowskie wypełniło się smutkiem i lękiem. ŚmierćA siły nieczyste, widząc rozpacz młodzieńca, zarzuciły nań sieć. Zwabiły go, pojmały i zabrały przed czasem z tego świata. I dusza jego długo błąkała się. Błądziła, aż wstąpiła, jako dybuk, w ciało przeznaczonej mu niewiasty. mała pauza Nisen, syn Rywki, powiada, że „ze śmiercią — odcięty został od obu światów. Nie pozostanie po nim pamięć. Został bez dziedzica, bez potomka, który by odmawiał po nim Kadisz[16]. Na wieki zagasła światłość, a korona z głowy stoczyła się w otchłań”. Prosi przeto sędziów, aby sądzili Sendera wedle ustaw Świętej Tory za przelanie krwi syna Nisenowego, i dzieci syna jego, i dzieci ich dzieci aż po kres wszystkich pokoleń.
Usta odmawiają posłuszeństwa. Nie znajduję słów usprawiedliwienia. Mogę tylko prosić mojego starego przyjaciela, aby odpuścił mi grzech, albowiem popełniłem go nie w złej woli. Toć po naszym ślubowaniu Nisen wyruszył w daleki świat. Nie wiedziałem o tym, czy i jakie dziecię powiła jego żona. Doszła do mnie tylko wieść, że umarł. Żadnych więcej wiadomości o nim nie miałem. I z upływem czasu, całkiem o nim zapomniałem.
Zazwyczaj strona narzeczonego czyni pierwsze starania, dlatego też sądziłem, że gdyby Nisenowi urodził się syn, byłby mnie zawiadomił.
Nisen, syn Rywki, chce wiedzieć, dlaczego nie spytałeś jego syna, gdy wszedł do twego domu i zasiadł przy twoim stole, kim jest i skąd pochodzi?
ZaręczynyNie wiem… nie pamiętam… ale przysięgam, że zawsze myślałem o tym, aby go wziąć za zięcia. Dlatego też przy każdej propozycji małżeńskiej, stawiałem tak ciężkie warunki, że rodzice narzeczonego nie mogli na nie przystać. W ten sposób trzykrotnie nie doszło do zaręczyn. Ale tym razem przystali.
Nisen, syn Rywki, twierdzi, że w głębi serca wiedziałeś, że to jego syn. Bałeś się tylko spytać. Chciałeś, aby twoja córka wyszła bogato za mąż i miała słodkie życie i dlatego zepchnąłeś jego syna w otchłań.
Sąd, EgzorcyzmSąd sprawiedliwości wysłuchał obydwóch strony i tako orzeka: Skoro nie wiadomo, czy w chwili wzajemnego ślubowania Nisena, syna Rywki, i Sendera, syna Heni, żony ich były już brzemienne i ponieważ wedle Świętej Tory „układ o coś, co nie zostało jeszcze zrodzone, nie obowiązuje”, nie możemy rozstrzygnąć, czy Sender winien był dotrzymać swego ślubowania. Kiedy jednak w niebiosach zapisano owo ślubowanie, a w sercu syna Nisena zaszczepiono myśl, że córka Sendera jest dla niego przeznaczona, a dalsze postępowanie Sendera ściągnęło na Nisena i jego syna wielkie nieszczęście — Sąd postanawia: Sender ma rozdać połowę swego majątku ubogim. Winien ponadto przez całe życie obchodzić rocznicę śmierci Nisena i jego syna i odmawiać po nich Kadisz. Tak, jak po własnych dzieciach. pauza Sąd sprawiedliwości prosi Nieboszczyka Nisena, syna Rywki, aby udzielił Senderowi całkowitego wybaczenia. Ponadto prosi go, aby z tytułu ojca nakazał swemu synowi opuścić ciało dziewicy Lei, córki Chany, aby nie uschła gałąź rodnego drzewa Ludu Izraela. Za to Wszechmocny okaże łaskę zarówno Nisenowi, jak i jego zabłąkanemu synowi.
Nieboszczyku Nisenie, synu Rywki, słyszałeś jaki jest wyrok sądu? Czy przyjmujesz go? cisza pełna strachu Senderze, synu Heni! Słyszałeś wyrok? Przyjmujesz go?
Nieboszczyku Nisenie, synu Rywki, Sąd Tory między tobą a Senderem dobiegł końca. Teraz musisz wrócić na miejsce swego odpoczynku. Nie wolno ci po drodze nikogo skrzywdzić. Ani człowieka, ani też żadnego innego żywego stworzenia. (pauza) Michaelu! Każ usunąć przegrodę i podać wody.
Wyślij im na spotkanie jeszcze jednego gońca. Niech popędzą konie. Każ przygotować baldachim ślubny. Sprowadź klezmerów. Niech panna młoda włoży szatę ślubną, abyśmy mogli zaraz po opuszczeniu ciała przez dybuka poprowadzić ją do ślubu. Co się stanie, to się nie odstanie.
Zobaczcie, jak rabi Azriel jest wzburzony, jak ręce mu drżą. (pauza) Myśmy swoje zrobili, możemy już iść.
Rabinie! Proszę zostać aż do wypędzenia dybuka. Udzielicie wtedy ślubu.
Panie świata, niezbadane są twoje drogi, ale droga, którą ja kroczę, opromieniona jest blaskiem płomienia twojej świętej woli. I nie zboczę z niej ni w prawo, ni w lewo. podnosi głowę Michaelu, czyś wszystko przygotował?
Dybuku! W imieniu obecnego tu rabina naszego miasta, w imieniu świętego zgromadzenia, w imieniu Wielkiego Sanhedrynu w Jerozolimie, ja Azriel, syn Hadasy, rozkazuję ci po raz ostatni, abyś opuścił ciało dziewicy Lei, córki Chany.
Michaelu, zwołaj ludzi i przynieś białe kitle, szofary i czarne świece.
Krnąbrny duchu! Skoro nie poddajesz się naszemu rozkazowi, oddaję cię w ręce wyższych duchów, aby cię przemocą wygnały. Dmijcie w róg! Tekia!
Skoro wyższe duchy nie są w stanie przełamać twojego oporu, oddaję cię w ręce duchów średnich. Szeworim!
Duch, EgzorcyzmBiada mi! Wszystkie moce świata sprzysięgły się przeciw mnie. Najstraszliwsze, nie znające litości duchy szarpią mnie. Przeciwko mnie występują wielcy i prawi mężowie, a wśród nich również dusza mego ojca. Wszyscy rozkazują mi wyjść. Dopóki jednak tlić się będzie we mnie najmniejsza choćby iskra siły, będę walczyć i nie ustąpię.
Widać, że wspiera go jakaś potężna siła. pauza Michaelu! Każ wstawić rodały do Świętej Arki. wstawiają Zawieś nad nią czarną zasłonę. Michael zawiesza Zapal czarne świece. zapalają Niech wszyscy włożą białe kitle.
EgzorcyzmOdezwij się Boże! I niechaj jako dym rozpierzchną się przed Tobą nieprzyjaciele Twoi. Grzeszny i uparty duchu! Mocą Wszechpotężnego Boga i prawem Świętej Tory, ja Azriel, syn Hadasy, zrywam wszystkie więzy, które cię łączą ze światem żywych oraz ciałem i duszą dziewicy Lei, córki Chany.
W imieniu tej samej mocy i tego samego prawa, na podstawie którego wykląłem cię, zdejmuję z ciebie klątwę. do Michaela Zgaś świece i zdejmij czarną zasłonę. Michael to robi Schowajcie szofary. Michael zbiera je I niechaj ludzie zdejmą kitle i wyjdą.
DuchPanie świata! Boże Łaski i Miłosierdzia. Spójrz na mękę tej błędnej i utrapionej duszy, która upadła za cudze grzechy i cudze błędy. Odwróć swoje oblicze od jej grzechów i jako dym kadzideł niechaj popłyną ku Tobie jej wcześniejsze dobre uczynki, jej ból i zasługi jej cnotliwych przodków. Panie świata, usuń z jej drogi wszelkie duchy niszczycielskie i wieczne racz jej dać odpoczywanie w Twoich komnatach. Amen!
Niechaj wywyższone będzie i uświęcone imię Pańskie na świecie stworzonym wedle Jego woli.
507I niechaj wywyższone będzie królestwo Jego przez wszystkie dni naszego żywota i całego Izraela.
508Dopiero co wrócił ostatni goniec. Powiada, że wóz wiozący rodzinę narzeczonego zgubił koło. Idą więc na piechotę. Są już blisko, tam, na wzgórzu. Już ich stąd widać.
Niech się stanie to, co miało się stać! do Sendera Niechaj stara zostanie tu przy Lei, a my wszyscy pójdziemy przywitać pana młodego.
Nie smuć się, dzieweczko. Tobie nie do smutku. Niechaj smutek dręczy czarnego kota, a ciebie niech święte aniołki obejmują swoimi skrzydełkami.
Nie drżyj, dzieweczko, nie bój się! Nad tobą czuwa straż. Potężna straż. 60 mężnych wojów z obnażonymi mieczami strzeże cię od złego. Święci praojcowie i światłe pramatki mają cię w opiece. powoli przechodzi w skandowany śpiew
Przypominam sobie… Serce moje wyrywało się ku świetlanej Gwieździe… W ciche noce płakałam ze szczęścia. We śnie widziałam zawsze jedną postać… czyś ty nią był?
Miłość, ŚmierćPrzypominam sobie. Miałeś miękkie, jakby łzami zroszone włosy i smutne łagodne oczy… Miałeś długie i cienkie palce… Dzień i noc myślałam tylko o tobie. pauza, smutno Tyś jednak odszedł i światło moje zgasło i dusza moja zwiędła. I byłam jako wdowa opuszczona. A wtedy obcy mężczyzna zbliżył się do mnie… Potem ty wróciłeś i w sercu moim zakwitło życie śmierci i radość smutku. Dlaczegoś mnie znowu opuścił?
Zniszczyłem wszystkie przegrody i zapory. Wzniosłem się ponad śmierć. Zburzyłem porządek i wszystkie od wieków panujące prawa. Zmagałem się z potężnymi i bezlitosnymi mocami.
552A kiedy zgasła we mnie ostatnia iskra siły, opuściłem ciało, aby powrócić do twojej duszy.
Wróć do mnie, mój oblubieńcze, mój mężu… Umarłego będę cię nosiła w mym sercu i w nocnych snach razem będziemy kołysali nasze nienarodzone dzieci… Będziemy im szyli koszuleczki, będziemy im nucili pioseneczki.
Ogromna światłość rozlewa się dokoła. Na wieki złączona jestem z tobą, mój ty przeznaczony… razem wznosimy się coraz wyżej, wyżej i wyżej…
tałes — duży, prostokątny materiał nakładany do modlitwy na głowę lub ramiona, w którego rogach znajdują się frędzle (cicis). [przypis edytorski]
tefilin — dwa skórzane pudełka, w których znajdują się zwitki pergaminu z cytatami z Tory. Nakładają je do modlitwy jedynie mężczyźni w zwykły dzień tygodnia. [przypis edytorski]
Beit Hamidrasz (hebr. beit hamidrasz, także: bet ha-midrasz, bet midrasz, besmedresz) — dosł. dom nauki; pomieszczenie przeznaczone do studiów talmudycznych dla chłopców i dorosłych mężczyzn, zaopatrzone w bibliotekę; także miejsce modlitw (była w nim arka na Torę) oraz noclegownia. [przypis edytorski]