http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/kasprzak-niebezpieczenstwo-jedzenia
Kasprzak, Aleksandra
Niebezpieczeństwo jedzenia w miejscach publicznych i prywatnych
text
Sekuła, Aleksandra
Choromańska, Paulina
2022-12-29
Fundacja Nowoczesna Polska
pol
Wiersz nagrodzony w konkursie poetyckim "prz[...]szłość" organizowanym przez Fundację Nowoczesna Polska w 2022 roku jako element projkektu "Mistrzowska Szkoła Poezji Wolnych Lektur".
http://artlibre.org/licence/lal/pl
https://redakcja.wolnelektury.pl/media/cover/use/7268.jpg
Projekt okładki książki „Współczesna sztuka holenderska”, Leo Gestel ( 1881-1941), domena publiczna
http://redakcja.wolnelektury.pl/cover/image/7268/
Licencja Wolnej Sztuki 1.3.
Współczesność
Liryka
Wiersz
Aleksandra Kasprzak
Niebezpieczeństwo jedzenia w miejscach publicznych i prywatnych
Rodzina, Matka, Ojciec, Dziecko, Dziedzictwo, Ucieczka, JedzenieOdcinanie się od rodziny jest odcinaniem końcówek banana ---/
niektórzy to robią, inni nie. Mama od zawsze powtarzała ---/
w końcach czają się pasożyty, które wydrążą cię od środka/
jak smakowitą wydmuszkę. Moja wiedza na temat poetyki bananów/
w żaden sposób nie zmniejsza lęku przed byciem pożartym przez drapieżnego/
robaka, który tylko czeka, aż ten jeden raz nie odetnę jego lokum,/
zapraszając go w ten sposób na pobyt w żołądkowej zupie. Rębacze bananów są wśród nas ---/
jest na przykład mój kolega, Andrzej, który boi się piłki nożnej i pomarańczy,/
więc odcina się od ojca grubą warstwą kapitału kulturowego./
Gdy stary je pomarańcze jak jabłko, Andrzej czyta kolejną książkę Foucaulta./
Proste równanie eskaluje, gdy podczas Euro, Andrzej zapisuje się na studia z filozofii,/
bo nie chce słyszeć, że Polska gola. Martwi się dopiero wtedy, gdy zapisuje się na doktorat/
--- zastanawiamy się, czy warto studiować do trzydziestki,/
tylko dlatego bo ojcowie jedzą ogórki prosto ze słoika/
i gryzą je wtedy tak i leje się ogórkowa woda ogórowa breja cerata brudna wielkie łapska z powyginanym ogórem który piszczy i skwierczy w otworze gębowym rozdziawionym na widok łydek lewandowskiego dalej piłkarzyki roberciki tancerzyki jeszcze jedna JESZCZE JEDNA GOOOOOL a nie no prawie rożny spalony rzut karny marny nic się nie stało zawsze pozostaje arka gdynia kurwa świnia no totalnie tak/
Bombluje w nas prosecco. Wyrzucamy z Andrzejem strzępki i ile z nich/
jest obcych, ile rzeczy jest we mnie cudzych,/
rozsmarowanych w ruchach rąk jak atawistyczna/
niechęć do masła, jak notowanie wszystkiego co popadnie,/
w lęku przed zapomnieniem, jak zbudować namiot z prześcieradeł.
Gdy jem banana, myślę, że matki są robakami,/
ojcowie są ogórkami. Generator kulinarnych traum,/
na zachodzie bez zmian. Mój kapitał gastronomiczny/
drży przed jedzeniem w miejscach publicznych.