Co czytałem umarłym Władysław Szlengel Za pięć dwunasta Nam schodzić nie kazano. Pod strych, jak koty — po szczeblach drabiny Przeskakiwaliśmy w pocie i w strachu. Czekamy na noc — od szóstej rano, My, co trawimy rozpacz godziny W lochach skuleni — plackiem na dachu. Na dachu z twarzą martwą i bladą Schował się brat — taki drżący Żyd, Co chciałby zniknąć pod cieniem komina… Szczęśliwy — zdążył tuż przed blokadą! Ciągnie się, wlecze leniwy świt, W pogrzebie lat. Ósma godzina. Ósma godzina. Zdolnaż jest myśl Objąć i zgłębić pełznący czas, Co bije w mózgi ukrytych na szczycie… Chwila — i wiek. — Wczoraj, jak dziś, Ale i wielki Jutra Blask Ludzi — Wolnych do Życia. Dziewiąta godzina — obłęd i męka, O pierwszej — serce z piersi wyskoczy, Minuta wieczności — w rozbłysłej nadziei. Zaczarowani w piwnicach, we wnękach Tropią smutne, wyblakłe oczy, Czy nic się wokół nie dzieje? Dzieją się rzeczy, o których nie śnili Mędrcy Kaźni — Inkwizytorzy, W najwymyślniejszej stosu torturze — Żywe kamienie, któż by się silił Z was, co w nieznanej przyjdziecie porze Wchłonąć bezwład przykutych do łóżek? U łóżek wezgłowia czai się zmora — Sygnał klaksonu; Ge-Sta-Po tu! Do bram po schodach, w drzwi zapukali Czarni — ludzi szukają po norach, I to przeciągłe, żałosne: U-hu! Krzyk i wycie szakali. Szakale w pobliżu, czyhają gdzieś I węszą, i śledzą — świdrują oczy, Bzykają kule — osy uparte… My nie damy się zdeptać i zgnieść! Pijany, chwiejąc się — z jamy wyskoczył Ojciec. Poszli, o pół do czwartej. Stójże, z dołu gwizdek znajomy — Dokąd nieszczęsny idzie — Słyszysz? Baczność — dozorca ostrzega w bramie, Wracaj — za wcześnie do domu! Twój to jęk skamieniały wśród ciszy? Za-bi-ty. Na progu — Ojciec? Nie — Kłamiesz! Nie kłamiesz i ty, co matkę mą widzisz, Gdy stygnie, zamiera — szkli jej się wzrok. Patrz na niemowlę przebite od kul… Że pod trupami chowani Żydzi, Żywi — Sekunda dłuży się w rok — Zemstę dostaną — ziemi tej — sól. Sól. I serce zaprawiam piołunem Krwi Kainowej — za padłe miliony Narodu. Która godzina? Gdybym władał słowo-piorunem, Nie udźwignęłyby wasze wagony Nawet jednego słowa — przeklinam! Przeklinam za tych, co kląć już nie mogą, I za tych, co nie usłyszą pobudki Pieśni wolnych nad murem miasta, Gdy wołać będzie: O, bogom równi, Powstańcie do czynu — z rozpaczy i smutku! Zbliża się czas — za pięć dwunasta. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/szlengel-za-piec-dwunasta/. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Władysław Szlengel, Co czytałem umarłym, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1979. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Publikacja sfinansowana ze środków pozostałych ze zbiórek, które nie zakończyły się sukcesem. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Paweł Kozioł, Agnieszka Tulicka.