Spis treści

      Andrzej SosnowskiŻycie na KoreiPosłowie

      1
      Niedługo można żyć z jednym słowem w ustach.
      Nawet na poligonie lub w trakcie bankietu
      kiedy wiatr przyniesie złomki głuchych rytmów
      sierżant i orkiestra zagłębią się w sobie
      5
      nie pojąwszy melodii w czymś, co niby echo
      wibracji strun — włókien świata — tak ich niepokoi.
      Tę muzykę z wnętrza ziemi czują też kobiety
      odarte z odzieży na śniegu lub w altanach
      gdy sekundę przed gwałtem omiatają myślą
      10
      inicjał miłości na końcu lunety. Ludzie,
      o których mówię, odchodzą z pustymi rękami
      zwięźli niby supły na pięciolinii napięcia,
      odurzeni przez deszcz, co zniewala, by mówić
      zawsze chcieli żyć z jednym słowem na ustach.