Spis treści

      Andrzej SosnowskiŻycie na KoreiJesień

      1
      Oni też przekraczają miarę, burmistrz i elita,
      przysyłając listy pełne świetnych ofert
      życia tak zawrotnego, że blask na peronach
      gra jak pozytywka i ktoś parska śmiechem
      5
      kiedy wiatr podrzuca liście i odsłania krew,
      którą skryło złoto jesieni. I chce się płakać,
      bo cierpimy oszczędnie pośród znacznych ofiar.
      Ale ktoś komuś tłumaczy, że żyje zachłannie,
      przeskakując z nocy w pospieszne poranki,
      10
      a ktoś tłumi skowyt, wkładając wieczorem
      ironiczny uśmiech jak dwurzędowy garnitur.
      I tylko jesienią zdołasz poznać ideoplastykę
      snu, co wyrasta na zboczach powietrza:
      in girum imus nocte et consumimur igni[1]
      15
      (w koło idziemy nocą i trawi nas ogień).

      Przypisy

      [1]

      in girum imus nocte et consumimur igni (łac.) — tekst przetłumaczony w kolejnym wersie; zwraca uwagę fakt, że jest palindromem, tj. od końca czyta się tak samo, jak od początku. [przypis edytorski]