Spis treści

      Jacek PodsiadłoWychwyt Grahama*** [Wyłania się z gąszczu nad rzeką…]

      1
      Wyłania się z gąszczu nad rzeką w jednoczęściowym kostiumie bordo.
      Piętnaście minut wcześniej z namiotu sztukowanego żerdką
      dochodził regularny
      sygnał jej ekstazy. Już tylko oni i my
      5
      zostaliśmy na leśnym biwaku. Jej facet ociężale krąży,
      coś zgubił. Biały chudzielec. Staram się nie zwracać uwagi,
      obserwuję pionowy start osy, godełka niezapominajek,
      robaka na moim trampku: jest segmentowany, mleczny we wzory Kwakiutlów.
      Rolują karimaty. Godzina do południa, góry nadstawiają grzbietów
      10
      upałowi. Podoba mi się sposób, w jaki dziewczyna stąpa
      po skoszonej łące. Poddaję się.
      Ich czarowi. Leżąc w trawie śledzę, jak jedzą skąpy posiłek,
      on się oblizuje, ona analizuje swoją twarz w lusterku,
      wstaje i zwija śpiwór, idąc za nim w kucki, chyba wysportowana.
      15
      I stają mi się bliscy, choć z oczywistych powodów
      rozbiliśmy namioty na przeciwległych krańcach polany.
      Co mnie tak pociąga? Nie lep seksu, też byłem już dziś na szczycie;
      nie chęć by zawrzeć znajomość, nawet nie mówię im „cześć”.
      Symetria, w jakiej żyjemy. Mam w nim brata-bliźniaka,
      20
      jeszcze przez dwie, trzy godziny, aż z garbami plecaków
      odejdą nie patrząc na nas, zajęci Swoimi Sprawami,
      tym, co mnie pociąga najbardziej.