Jarosław Lipszycapokalipsa przymierza
1
labiryntów dawno rozpadłych w łatwe odpowiedzi
Każdego zdania żałując i oblewając się rumieńcem
szerokie uśmiechy noża na wilgotnej skórze
5Południe wyszło spod oczu i zamieniło pokój w ogród
grad promieni o których wiem bardzo dużo
dłużyzny onirii
[1] zaklęte w pomniki każdej powszedniości
Wszedłem więc haszysz cichych stąpnięć,
walący się na głowę strop krople ciepłe i delikatne
10 Nie było tu już nic do zrobienia