- Jedzenie: 1
- Obyczaje: 1
- Pieniądz: 1
- Pożądanie: 1
- Rozczarowanie: 1
- Taniec: 1
Tadeusz Boy-ŻeleńskiPiosenki „Zielonego Balonika”Dzień p. Esika w Ostendzie[1]
(na podstawie korespondencji do «Kuriera Warszawskiego» i na wszelką odpowiedzialność autora tychże korespondencji skreślony i pod muzykę podłożony)
Des Lebens ungemischte Freude
War doch einem Irdischen zutheil[2]
1Gdy skwar dopieka
Biednego człeka,
Pot po nim ścieka,
Topnieje już,
5Gdzież Esik będzie,
Godniej zasiędzie,
Jak nie w Ostendzie,
Królowej mórz…
Uroczy pobyt,
10Tłum pięknych kobit,
Wkoło dobrobyt,
Wszystko aż lśni,
Rozkosz przenika
Ciało Esika,
15Nóżkami fika,
Ze szczęścia drży.
Pierwsze śniadanko:
Kawusia z pianką,
Przegryza grzanką
20I pędzi w cwał
Prosto na plażę,
Gdzie w słońca żarze
Błyszczą miraże
Kobiecych ciał.
25Strojna dziewczyna
Kibić przegina,
Luxus-kabina
Rozkoszą tchnie,
Ruchem pantery
30Zrzuca jaegery
I gdzie hetery,
Tam Esik mknie.
Barwne półświatki,
Pulchne mężatki,
35Obcisłe gatki
Śmieją się doń,
Esik się nurza,
Szczypie w odnóża,
To znów jak burza
40Wciąga je w toń.
Lecz dość na dziś z tym,
Na piasku czystym
Jeszcze «mój system»
Przez minut sześć,
45
Nakłada spodnie
I nim ochłodnie,
Pędzi coś zjeść.
Ostryga tłusta
50Wpada mu w usta,
Potem langusta,
Potem chablis:
Otwiera paszczę,
Językiem mlaszcze,
55W brzuszek się głaszcze
I dalej ji.
Znikł potraw szereg,
Mały szlumerek,
Potem spacerek
60Przez pyszną sień,
Przybił do portu
W cieniach abortu
Co tu komfortu:
Uroczy dzień!
65Wychodzi letki
Z cichej klozetki,
Znów na kobietki
Popatrzeć rad,
Z tłumem się miesza,
70Gdzie strojna rzesza
Gwarnie pospiesza —
Pięknym jest świat!
Koncert w kurhausie
Esik zdrzymał się,
75Budzi go w pauzie
Oklasków szum,
Potem nos wetka,
Kędy ruletka,
Stara kokietka,
80Przywabia tłum,
Wszystko się tłoczy,
Wyłażą oczy,
W piersiach brak tchu —
85Lecz Esik nie gra,
Bo niechże przegra,
Ruletkę mu!
Tak niespożycie
90To szczęścia dzicię
Studiuje życie
I jego brud,
Gdy wtem latarnie
Gasną i gwarnie
95Wszystko się garnie
Włazi i Esik
W ten interesik,
Figlarny biesik
100Jakiś go prze,
Umoczyć usta
Tam, gdzie rozpusta,
Najskrrrrrytsze gusta
Zgadywać śmie.
105
Dyszące łona,
Nagie ramiona
Wśród fraków tła;
Tańczą skłębieni
110W ciasnej przestrzeni,
Szampan się pieni,
Muzyka gra.
Trą się lubieżne,
115To znów rozbieżne
Prężą się wstecz —
Płoną oblicza,
Zabawa bycza,
120Baeczna — prosz paa — rzecz.
Trzęsie się buda,
Pęka obłuda:
Cóż to za uda!
125Pyta nieśmiele:
Rajskie wesele,
Spojrzy dziewczyna:
130Zamożna mina,
Duża łysina
I nóżki w iks,
«Bez długich krzyków
Dla starych pryków
135Dziesięć ludwików
Nie głupi Esik,
Swój pularesik
Zapina gdziesik,
140Ochłonął w mig,
Płaci co żywo
Za małe piwo,
Z miną złośliwą
Za drzwiami znikł.
145Wśród nocy chłodnej
Po plaży modnej
Idzie pogodny,
Wolny od burz,
Jeszcze dwie gruszki
150Zjadł do poduszki,
Wyciągnął nóżki
I chrapie już!…