Liczba znalezionych części dokumentu nie zgadza się z liczbą części audiobooka. Konieczna jest korekta za pomocą atrybutów forcesplit i nosplit.
Nagłówek cięcia Audiobook
Początek (linia 0) Pieśń 6
IIPieśń VI, część II --- ten fragment odpowiada w nowszych wydaniach pierwszej części Pieśni V [A]; pozostałe 8 strof tej pieśni brzmi następująco: "Lecz późno... czego ja czekam --- i stoję?/ Jedź pan... zobaczę, jak przepłyniesz fale"./ Maurycy westchnął i rzekł: "Oczy twoje/ Zrobiły mnie tu posągiem na skale,/ Dziecino moja piękna; bo się boję,/ Że ciebie wezmą gdzie w stepach Moskale ---/ Oczy twe patrzą na mnie jak bławatki;/ Chcesz - odprowadzęć do ojca i matki..."/ Skinęła głową... spuściła zrennice,/ A potem na Boh pokazała dłonią ---/ Potem wiatr uniósł ją jak tanecznicę/ Na skały, co nad Bohu stały tonią./ Potem wrzasnęła... i dwie gołębice,/ Jak dwa anioły, niespokojne o nią,/ W błękitnym niebie --- zjawiły się --- spadły.../ I na ramionach odkrytych usiadły.../ Tak, białe ptaki niosąc na ramieniu,/ Przelatywała ze skały na skałę,/ Czasami w słońcu --- czasem cała w cieniu./ A kiedy nóżki ją uniosły białe,/ Nad wodą rycerz został w zamyśleniu/ I serce w sobie wtenczas uczuł małe./ Zdjęła go czułość wielka --- pół niebieska,/ Jak Danta, gdy go porzuca Franczeska./ Widział, że go ta porzuciła ładność./ A świat zostawał przed nim --- z tęcz odkryty.../ Dalej co? cała żywota szkaradność,/ Realne życie... Gule i Afryty,/ Ludzka obłuda --- pół-uczucia --- żadność,/ Bez wiary --- z czarnej pochwy miecz dobyty.../ Grób bez posągu, teraźniejsza biéda,/ Która się za lat sto poezją wyda./ O! ileż razy... mamy takie czucie/ Poetyczności przyszłej! o jak cudna/ Ta błyskawica, co nas w jednym rzucie/ Przenosi za grób --- ale jak obłudna!/ Trzeba --- ażeby przeszło ciał zepsucie/ I kości ziemia rozebrała brudna,/ Aż z duszy --- z życia... i z wypadków ciągu/ Uderzy białe światło --- jak z posągu?/ W tym wietrze rannym, co we włosy wieje,/ W tym słońcu złotym, co ci oczy razi.../ W tej wodzie Bohu, co się wiecznie leje.../ W tym niebie, które żaden dym nie kazi.../ W tej róży polnej, co się na świat śmieje,/ Jest ziarno nudy, co się przeobrazi/ W ziarno tęsknoty... gdy myśl zwiędnie młoda/ Jak róża --- i upłynie, jak ta woda.../ Myśl się w ten błękit nieskończony wgryza,/ W tę ozłoconą ziemię się zacieka,/ Jakby... w niej --- spała --- uczuć Heloiza,/ Która --- na trupa kochanego czeka.../ Na łożu z jasnej róży i narcyza.../ Idź spać --- gdy z trumny jej podniosą wieka,/ Otworzy ręce ta grobu odźwierna,/ Spokojna --- chłodna --- zmarła --- ale wierna./ Któż nie ma w ziemi --- miejsca w jakiej trumnie?/ Chyba przeklęty --- lub nadto wysoki,/ Podobny smutnej --- na polu kolumnie,/ Co tylko głowa gwiazdy --- i obłoki/ Kochała... zawsze wyglądając dumnie.../ Chociaż jej siostry upadły w potoki/ Cefizu... i tam leżą... w modrej fali ---/ Lecz kto tak dumnie żył --- czemuż się żali?.../ Kto mogąc wybrać, --- wybrał zamiast domu/ Gniazdo na skałach orła... niechaj umie/ Spać --- gdy zrennice czerwone od gromu,/ I słychać... jęk szatanów w sosen szumie.../ Tak żyłem... teraz widzę pełen sromu,/ Że mam łez pełne --- oczy; lecz je tłumię ---/ I nie chcę wyznać, że mi przed mogiłą/ Z aniołem śmierci żyć, tak --- straszno było.../ Lecz to już przeszło... widma poznikały.../ Do ciebie, M[atko] moja, twarz obrócę.../ Do ciebie znowu tak jak anioł biały,/ Z obłędnych krajów... położyć się wrócę/ U twoich biednych stóp --- bez szczęścia --- chwały,/ Lecz bez łzy próżnej. --- Obojętnie zrzucę/ Resztę nadziei --- zwiedzionych przez losy.../ Jak liść --- co we śnie mi upadł na włosy.../ Odbiegłem ciebie --- w szaleństwa godzinie.../ Lecz ileż razy --- z fal --- i mórz i burzy/ Patrzałem... na twój cichy dom --- w dolinie,/ Jak człowiek, który myśląc --- oczy mruży, ---/ Myśląc --- że myślisz o mnie... o tym... [synie],/ Który Nieszczęścia Bogu... wiernie służy,/ Lecz bez nadziei... łzami twemi żywy,/ Jak --- Chrystusowe w ogrójcu oliwy. ---/ Z błogosławieństwa twego --- miałem blaski,/ Gwiazdom podobne... i cień w puszczach Gazy.../ Nieraz ćwiek rdzawy --- u podróżnej laski/ Rył imię twoje, tam... gdzie same głazy,/ I słychać tylko fal libijskich wrzaski ---/ Eschylowskiemi budzone wyrazy,/ Echa słyszały twoje święte imię/ I słyszał je ten laurów las, co drzymie./ Ponad potokiem Elektry... tyś była/ Ze mną... na każdym miejscu --- gdzie z przeszłości/ Dolata płaczu głos... o moja miła.../ Wszędzie, gdzie w polach się bieleją kości/ I woła --- głosem rycerskim mogiła/ O zemstę --- wszędzie, gdzie człowiek zazdrości/ Umarłym... i chęć śmierci duszą pije.../ Tyś była ze mną... jam cię czuł --- i żyję./ W Ramie --- podobny głos twemu głosowi/ Słyszałem --- anioł życia zadrżał we mnie ---/ Aniołowie mi ciebie nadpalmowi/ Pokazywali świecącą przyjemnie/ W gwiazdach... tam gdzie był żłobek Chrystusowi.../ I anioł życia smętny wyszedł ze mnie,/ Chcąc ręką dotknąć o twe serce krwawe/ I ból twój stłumić pozdrowieniem... Ave.../ Wszędzie... miłośne twoje oddychanie/ Liczyło mi czas... co upływał w ciszy;/ W tych strofach jeszcze... kiedy rym ustanie ---/ Niechaj czytelnik --- na końcu usłyszy/ Moje twych biednych stóp --- pocałowanie,/ Bo łez nie słyszał.../ ...................................../ ...................................../ Potem następuje nie objęta niniejszym wydaniem Pieśń VI [A]: Pamiętam jedną godzinę żywota ---/ Leżałem w greckiej łodzi... Spało morze.../ A każdy żagiel był jak muszla złota,/ W której się chował... w albańskim ubiorze/ Majtek. Słuchałem, jak fala klekota,/ Kiedy jej złotą pierś kaika porze.../ Księżyc się cicho błyszczał... złoty taki/ Jak słońce... łódź płynęła z Kalamaki.../ I z wolna wschód się oczerwienił siny.../ Ponad Pireą --- powiał wiater świeży./ Wzdrygnęła się łódź śród morskiej równiny,/ Jak rycerz, gdy go w piersi wróg uderzy.../ Była to pierwsza fala Salaminy.../ Szła od mogiły, gdzie Temistokl leży ---/ Zatrzęsła łodzią... wkoło ją obeszła,/ Zagrzmiała --- jękła żałośnie --- i przeszła.../ Wstałem --- tańczyły fal różane bryły ---/ Słońcu się niebios otwierała droga ---/ Słońce! --- myślałem, że wstaniesz z mogiły/ Temistoklesa, --- jak z mogiły Boga/ Zmartwychwstający anioł blasku, siły .../ Lecz nie --- gdzie był tron złoty jego wroga,/ Skąd Kserkses --- patrzał na zniszczenia dzieło,/ Wyszło ogromne słońce --- i stanęło.../ Wtenczas zacząłem urągać się w duchu/ Grobowi, --- co był rzuconym w ciemnoty,/ I morzu, które chodziło w łańcuchu ---/ I obróciłem się gdzie stał tron złoty,/ Paląc się w słońca czerwonym wybuchu ---/ Bo tak stać musiał, gdy ginęły floty/ I marli za kraj rozpaczni obrońce.../ Kserkses... na tronie tym --- ubrany w słońce... (linia 89) Pieśń 7
III (linia 406) Pieśń 8
IV (linia 611) Pieśń 9
V (linia 647) Pieśń 10
VI (linia 883) Pieśń 11
VII (linia 963) Pieśń 12
IPieśń XI, część I --- w nowszych wydaniach z tą częścią, noszącą tam numer Pieśń VI, łączą się Fragmenty o księdzu Marku: Tymczasem Anioł przyszedł cały złoty/ Do księdza Marka celi, i rzekł: ,,Księże,/ Zaprzestań twojej z Lachami roboty,/ Bo ich mysl --- myśli Boskiej me dosięże./ Są małe duchy --- do ziemskiej roboty/ Skazane, które pierwej były węże/ I wiele jadu przetrawiły w sobie,/ A teraz --- dają go... na kraju grobie./ Więc weź twój kostur... i szukaj... a prawie/ Obaczysz... kto jest z nich silniejszy w duchu:/ Nie ci, co chodzą jak tęczowe pawie,/ Pas odsłaniając dumy w każdym ruchu,/ Ale ci, którzy w żebraków postawie.../ Imieniem swoim nie trącili słuchu/ I są jak dzieci... zasłużeni wielce/ Myślami Pannie Boskiej Rodzicielce./ Tych dostań... i tych, którzy pokutują/ Za dawne grzechy... a są teraz w ciele,/ Których --- tu inni obmowami trują ---/ Takich po wioskach znajdziesz bardzo wiele./ Niech tylko w sobie ojczyznę poczują,/ Ze wszystkich onych będą zbawiciele"./ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ./ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . ./ Tymczasem się ksiądz Marek w czarnym dębie/ Do snu położył... i spał jak zabity.../ I dąb się w próchna wystroił błękity,/ I noc spokojna była --- lecz gołębie/ Duchy latały wkoło... jak na zrębie/ Starej kaplicy... zawichrzone wrony,/ I tak śpiewały: ,,O, błogosławiony!/ W tobie myśl Boża teraz się poczyna,/ Śpij w imię Ojca i Ducha i Syna!/ Co widzisz, prawdą jest... Oto na niebie/ Walkę... i duchów wielkie zamieszanie./ Śpij... boś skazany na ukrzyżowanie/ I wielkie dzieła --- dzieją się przez ciebie./ Ty na ojczyzny ostatnim pogrzebie/ Będziesz święconą wodą trumnę zlewał,/ Ty Anioł Pański będziesz smutnie śpiewał./ Potem od Ciebie śpiew raz podniesiony,/ Coraz wyższemi będzie płakać tony". (linia 4150) Pieśń 13
II (linia 4467) Pieśń 14
III (linia 4788)
IVPieśń XI, część IV --- po tym fragmencie w późniejszych wydaniach dodaje się Ustęp przekreślony odmiennego opracowania historii Wernyhory: Powiedział nawet, że ten bezmogilny/ Przeżyje Polskę... A tego upiora/ I starca tego imię Wernyhora.../ Że jest jak stary dąb krewki i silny,/ I mówił, że koń to zaklęty, duchowy,/ Z gwiazdami u nozdrza --- przez błękit Rosiowy/ Przejdzie jak łabędź --- przeleci ją wpław,/ Jasny jak srebru, tęczowy jak paw;/ Przyleci po kręgach księżyca złotego,/ I porwie lirnika przed śmiercią żywego,/ I będzie go nosił... z krwawemi oczyma,/ Jak trupa żółtego, co siodła się trzyma;/ Przez burze i mgły... czerwone i sine,/ Przez krzyże, co złocą czarownic krainę,/ Od ziemi... od świata, od słońc malowany,/ Nam tu niewidzialny... lecz zawsze słyszany./ Tę dziwnąm ja powieść... notował i zbierał,/ A dziad na barłogu... już charkał --- umierał,/ Przy bladym ka[ga]nku... bez księdza --- i wiary./ Gdy umarł, kazałem położyć na mary,/ A że był to piątek... wiec zeszły się bractwa/ Z chorągiew tęczami i tłumy żebractwa./ Ja sam czarny kontusz... przywdziałem na siebie/ l bytom na króla żebraka pogrzebie.../ I cerkwie dzwoniły... po stepach blaszane,/ Paląc się jak słońce od zorzy różane,/ I diaki śpiewali:....Wieczne odpocznienie... (linia 4957)
VPieśń XI, część V --- po tym fragmencie w późniejszych wydaniach następują strofy: ,,Wodziłem ja był na boje rycerzy,/ Lecz teraz siędę --- i będę spoczywał,/ Bo tu dzieciątek moich para leży.../ Adasiek jeszcze wczoraj kwiatki zrywał,/ A dzisiaj --- patrzaj, Boże --- trupek świeży,/ Bielutki, jakby srebrem się umywał,/ Jak wosk bielutki... zarznięty biedaczek,/ Najmłodsze moje dziecko --- mój synaczek./ O! Matko Boska, zbudź go... wszak ja proszę,/ Tak cię ogniście proszę... Matko Boska,/ Zbudź go... ja twój cud po świecie ogłoszę,/ Ja ciebie, Matko Święta Poczajowska,/ Ubrylantuję... ja różane kosze/ Przyniosę tobie... Każda biedna zgłoska/ Twego imienia i Chrystusa Pana/ Po kraju pójdzie złotem drukowana..."/ Tak stary jęczał... od rozumu prawie/ Odszedłszy... szlachta wokoło wąsata/ Słuchała. Wszystkim śniło się na jawie,/ Że gołąb cudu w tej kaplicy lata.../ Obraz złocony palił się jaskrawie/ Nad głową starca... a krwawa obiata,/ Na ołtarzowe rzucona podnóże,/ Leżała... główki dziatek, jak dwie róże./ A Ona --- święta --- na ostrzu miesiąca/ Stojąca... łez się i krwi litowała.../ Co było dalej --- tego już płacząca/ Ta pieśń nie będzie dalej opiewała./ Więc, że mi radzi Muza latająca/ Znów Beniowskiego wziąć.../ ........................................... (linia 5038)
VI (linia 5153)
VII (linia 5196)
VIII (linia 5302)
I (linia 6272)
II (linia 6344)
III (linia 6424)
IV (linia 6509)
V (linia 6537)